Grzegorz Schetyna pojawił się w Połańcu zgodnie z planem - chwilę po godzinie 10. Zanim rządowy śmigłowiec wylądował obok parkingu przy elektrowni, marszałek Sejmu mógł na własne oczy zobaczyć ziemię, która jeszcze miesiąc temu była zalana przez Wisłę podczas powodzi. Maszyna wykonała kółko nad Rybitwami i wylądowała przy elektrowni.
KILKA ETAPÓW POMOCY
Tu na Grzegorza Schetynę czekali już wojewoda Bożentyna Pałka-Koruba, starosta powiatu Romuald Garczewski oraz komendanci wojewódzcy straży pożarnej i policji. Nie zabrakło przedstawicieli elektrowni, w której Schetyna zatrzymał się na nieco dłużej. Kolejnym etapem był też wał w Rybitwach, który Wisła przerwała 20 maja. - Widok jest straszny. To nie pierwsza powódź jaką przeżywam, ale skala tego, co wydarzyło się w maju jest ogromna - mówił po przyjeździe do Rybitw. - Chciałem przyjechać, żeby to zobaczyć, ale też, żeby wesprzeć i powiedzieć, że państwo nie może zapomnieć o tej ofiarnej obronie, tu w Połańcu, ale też w innych miastach - dodał marszałek.
Jego zdaniem wsparcie dla poszkodowanych terenów w najbliższym czasie powinno przebiegać w kilku etapach. - Na początku trzeba dać pieniądze tym, którzy stracili majątek. Później pieniądze na infrastrukturę, na wały, zbiorniki retencyjne i programy strategiczne - wyjaśnia Schetyna.
Jako przykład podał tu "Rządowy program przeciwpowodziowy dorzecza górnej Wisły", który ma być realizowany między innymi na terenie województwa świętokrzyskiego. - Na to potrzebne są miliardy, ale bez miliardów, które przez lata będziemy tam wpompowywać, nigdy nie będziemy mogli powiedzieć, że jesteśmy bezpieczni - wyjaśnił marszałek Sejmu.
U STRAŻAKÓW
Po wizycie w Połańcu i Rybitwach Grzegorz Schetyna pojechał do Staszowa. Tutaj w komendzie powiatowej państwowej straży pożarnej spotkał się ze staszowskimi strażakami oraz komendantami wojewódzkimi straży pożarnej i policji, którzy przedstawili "rachunek" powodzi. Na prezentacjach nie przeliczano go na pieniądze, ale wskazano skalę zniszczeń i strat oraz zakres działań, a także ilość ludzi i sprzętu, którego używano w walce z powodzią na terenie całego województwa.
Na koniec skupiono się też na kilku miejscach na mapie powiatu, w których ludzka siła okazała się silniejsza niż żywioł.
Około 12.30 Grzegorz Schetyna wyjechał ze Staszowa do Kielc. Zanim wsiadł do rządowej limuzyny… zdążył dać autograf.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?