Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grzegorz Sudoł zostaje w sporcie i pragnie kolejnych sukcesów

Piotr SZPAK [email protected]
Podczas przygotowań do mistrzostw świata Grzesiek pokonał 5000 kilometrów.
Podczas przygotowań do mistrzostw świata Grzesiek pokonał 5000 kilometrów. M. Radzimowski
Grzegorz Sudoł dziś kończy 31 lat i pragnie kolejnych sukcesów. Wszystko dzięki udanemu startowi w Berlinie i czwartemu miejscu w chodzie na 50 kilometrów.

- Do tego startu byłem bardzo dobrze przygotowany, niesamowicie zmotywowany po dziewiątym miejscu w Pekinie. Miała to być odpowiedź, co dalej z moją karierą. Dobrym startem uzyskałem odpowiedź. Pozostaję w sporcie i chcę jeszcze więcej! - mówi chodziarz z Nowej Dęby.

Grzegorz Sudoł podczas zakończonych w niedzielę w Berlinie mistrzostw świata w lekkiej atletyce zajął czwarte miejsce w chodzie na dystansie 50 kilometrów. W tym roku od początku okresu przygotowawczego przebywał ponad 200 dni na zgrupowaniach, w tym czasie pokonał ponad 5000 kilometrów.

CIĘŻKA PRACA

Praca, jaką wykonałem, była ciężka, ale ani na chwilę nie chciałem wątpić w jej słuszność. Od marca udało nam się w końcu doprowadzić do zmiany trenera kadry. Został nim Ilya Markov, który ma "pod sobą" Rafała Fedaczyńskiego, Artura Brzozowskiego, Beniamina Kucińskiego, Jakuba Jelonka oraz mnie. Ta grupa stworzyła bardzo dobrą atmosferę i nakreśliła sobie zasady działania oraz cele do Igrzysk Olimpijskich w Londynie. Wprowadzone zostały pewne zmiany w programach treningowych, w przygotowaniach do najważniejszych startów. Ja jednak dalej szukałem nowatorskich rozwiązań treningu i bycia na poziomie przygotowania najlepszych. Ciężko jednak o to, bo od 2005 roku nie otrzymywałem żadnych pieniędzy ze strony Ministerstwa Sportu czy też związku. Tylko dzięki mojemu klubowi oraz sponsorom - firmie Action, hotelowi Galicja w Ulanowie oraz firmie farmaceutycznej Farma-Projekt - mogłem pozostać w sporcie - mówi Grzegorz.

ŻONA POMOGŁA

Grzegorz miał z żoną trudne rozmowy, dotyczące tego, co dalej robić, jaką drogę wybrać. Miał na głowie nie tylko treningi i starty w zawodach, ale także obowiązki związane z pracą w Akademii Wychowania Fizycznego w Krakowie jako asystent w Katedrze Teorii i Metodyki Lekkiej Atletyki. - Żona jednak mnie wspierała i wzięła na siebie tyle, ile mogła, abym miał jak najlepsze przygotowania - mówi.

Dni spędzane poza domem to dla Grześka czas niezwykle ciężki, szczególnie od 14 stycznia, kiedy to urodziła się Aleksandra. - Chciałem jak najwięcej czasu poświęcić żonie i córce, jednak nie zawsze była taka możliwość i nie mogłem odciążyć często zmęczonej Magdy w zajmowaniu się naszą córką.

Również tęsknota za nimi nie była łatwa do zniesienia. Ola była jednak grzeczna i zdrowa i to pozwalało mi skoncentrować się na treningu. Pragnę podziękować w tym miejscu właścicielom hotelu Galicja w Ulanowie, Kasi i Damianowi Sobiło, którzy robili wszystko, abym w ich ośrodku czuł się dobrze i miał wspaniałe warunki do przygotowania. Zasponsorowali mi dodatkowo podczas zgrupowań w ich hotelu pobyt dla mojej żony i córki i zapewnili wspaniałe warunki dla nas wszystkich. Dzięki temu blisko miesiąc mogłem być razem z rodziną podczas zgrupowań.

EKSPERYMENT Z NAMIOTEM

W tym roku Grzegorz zaczął stosować namiot tlenowy, by symulować warunki wysokogórskie podczas pobytu na nizinie. Miał taką możliwość, dzięki użyczeniu takiego sprzętu przez Piotra Bielińskiego, prezesa firmy Action, jego sponsora.

- Prowadziłem badania naukowo-poznawcze, jak najlepiej stosować namiot tlenowy i jak z niego optymalnie korzystać. Pragnę w tym miejscu podziękować panu Andrzejowi Piątkowi, trenerowi Mai Włoszczowskiej, za cenne wskazówki w tym zakresie. Myślę, że wiedza zdobyta w tym roku poskutkuje jeszcze bardziej efektywnym uzupełnieniem przyszłorocznego treningu, poprzez wykorzystanie tego sprzętu. Nie miałem czasu zwiedzać Berlina. Jedno, co dobrze poznałem, to Brama Brandenburska i jej okolice, gdyż przeszedłem przez nią 50 razy - 25 okrążeń w jedną i w drugą stronę - śmieje się Grzegorz.
Start to tylko finalna część pracy, jaka składa się na całość. Często przygotowania są bardziej meczące niż zawody i ekstremalny wysiłek im towarzyszący.

SZEDŁ ZA SZYBKO

Na poszczególnych odcinkach, po 10, 20, 30 i 40 kilometrach, Grzesiek kontrolował swoje tętno i ogólne samopoczucie. Nauczył się tego podczas wielu lat startów.

- Skoncentrowałem się na zadaniu, które miałem do wykonania. Może to zabrzmi paradoksalnie, ale gdybym pierwsze 10 kilometrów poszedł wolniej o 30 sekund, to byłaby szansa na o minutę szybciej pokonanie ostatnich 10 kilometrów, co dałoby większą szansę walki o brązowy medal. Na końcu trzeba mieć zapas sił, jeśli się je spożytkuje na początku, potem niestety ich brakuje - mówi.

Tempo było bardzo rwane, dlatego starałem się iść równo, pilnować mojej prędkości, a nie interesować się tym, co robią rywale. Oczywiście, że trzeba kontrolować odległość i reagować na to, co się dzieje na trasie. Wielu moich znajomych, przyjaciół, którzy byli obecni na trasie, chcieli, bym szedł szybciej, bym nie zostawał za grupą, jednak ja wiedziałem, że miejsca i medale są przyznawane na mecie po pokonaniu 50 kilometrów, a nie po 10 czy 30. Dojrzałem jako zawodnik, mam 31 lat, więc wchodzę w najlepszy wiek dla wytrzymałości, mam duże doświadczenie, dlatego też jestem pełen optymizmu w tym, co robię i mam wielką motywację.

TRUDNE CHWILE

Na cztery dni przed mistrzostwami byłem kontuzjowany. Nie wiedziałem, czy uda mi się wystartować. Przez trzy dni nie trenowałem, nie mogąc stanąć na prostą nogę w kolanie, a to nieodzowne w naszej konkurencji, by iść poprawnie. Dziękuję doktorowi Krochmalskiemu z Łodzi na szybką reakcję i podanie do stawu leku przeciwzapalnego. Po przyjeździe na miejsce dostałem pomoc fizykoterapeuty i mogłem na dzień przed startem zrobić sześć kilometrów rozruchu. Bałem się bardzo, nawet miałem łzy w oczach, kiedy na 48 godzin przed startem nie byłem w stanie przejść 100 metrów chodem sportowym. Wszystko się jednak dobrze skończyło - dodał.

Jeszcze w tym roku Grzegorz wystartuje w drugim rzucie ligi lekkoatletycznej, która zostanie rozegrana 5 września w Krakowie. Zbiega się to z datą zawodów w Hiszpanii, ale nasz lekkoatleta wybrał zawody w Krakowie. Być może będzie to jego ostatni start w tym roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie