Ostatnio rozmawiałem z jednym z nich. Stracił „tylko” 40 tysięcy złotych, ale są inni wierzyciele, którzy czekają na zapłatę za dostarczone owoce 300 tysięcy złotych i więcej. Pobrali kredyty, inwestując w chłodnie, w utrzymanie sadów. Byli przekonani, że dostaną pieniądze za towar. Nie dostali. Niektórzy poszli do sądu, inni machnęli ręką, bo nie wierzą, że odzyskają to, co im się należy. Sadownik, z którym rozmawiałem, już nie oddaje owoców, choć umowa mu to nakazuje. No, ale co to za umowa, którą ma respektować tylko jedna strona? Jest szansa na ratunek - o tym piszemy na stronie 6. Póki co producentom gnijące jabłuszka śnią się po nocach. Bo obudzili się z rękami w nocnikach...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?