Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Józef Sroka, kandydat na burmistrza Niska: Czas na zmiany

Bartosz MICHALAK, facebook.com/bartosz.michalak1991
Józef Sroka – ma 53 lata; pochodzi z Zarzecza. Na Uniwersytecie Rzeszowskim uzyskał tytuł magistra sztuki. Ukończył również studia podyplomowe na Wydziale Ekonomicznym z zakresu zarządzania kulturą. Od 1981 roku związany jest, jako pracownik, a następnie kierownik stalowowolskiego Spółdzielczego Domu Kultury. Związany z Towarzystwem ZPiT Racławice. Prowadzi zajęcia artystyczne ze studentami KUL w Stalowej Woli. Radny trzech kadencji rady miejskiej, obecnie jej wiceprzewodniczący. W latach 1998-2002 był członkiem Zarządu Gminy i Miasta Nisko. Ma żonę Ewę, a także trójkę dzieci: Katarzynę, Małgorzatę oraz Szymona. Jako dziadek może pochwalić się dwójką wnucząt.
Józef Sroka – ma 53 lata; pochodzi z Zarzecza. Na Uniwersytecie Rzeszowskim uzyskał tytuł magistra sztuki. Ukończył również studia podyplomowe na Wydziale Ekonomicznym z zakresu zarządzania kulturą. Od 1981 roku związany jest, jako pracownik, a następnie kierownik stalowowolskiego Spółdzielczego Domu Kultury. Związany z Towarzystwem ZPiT Racławice. Prowadzi zajęcia artystyczne ze studentami KUL w Stalowej Woli. Radny trzech kadencji rady miejskiej, obecnie jej wiceprzewodniczący. W latach 1998-2002 był członkiem Zarządu Gminy i Miasta Nisko. Ma żonę Ewę, a także trójkę dzieci: Katarzynę, Małgorzatę oraz Szymona. Jako dziadek może pochwalić się dwójką wnucząt.
Z wykształcenia jest magistrem sztuki. Od ponad trzydziestu lat pracuje w stalowowolskim Spółdzielczym Domu Kultury. Józef Sroka opowiedział nam o swoich planach na najbliższe tygodnie, które zadecydują o jego ewentualnym zwycięstwie w samorządowych wyborach.

Ważne

Ważne

Wywiad jest częścią cyklu rozmów z kandydatami do władzy w trzech największych miastach północnego Podkarpacia - Stalowej Woli, Tarnobrzega i Niska.

Bartosz Michalak:- Czy człowiek z duszą artysty nadaje się do sprawowania funkcji włodarza miasta?
Józef Sroka:- Myśli pan bardzo stereotypowo. Nie uważam, żeby była to jakakolwiek przeszkoda dla moich wyborców. Jakie to ma znaczenie czy człowiek wieczorami gra w pokera, bądź woli sobie pooglądać dzieła sztuki? Nie wypieram się swojego wykształcenia, a także swojej pasji, jaką jest malowanie. Proszę tylko pamiętać, że pracując na kierowniczym stanowisku Spółdzielczego Domu Kultury odpowiadam również za sprawy czysto organizacyjno-ekonomiczne.

Wyborcy mogą się obawiać, że jak Józef Sroka zostanie burmistrzem, to w Nisku co tydzień będą odbywać się wernisaże.
(śmiech) Nic z tych rzeczy. Burmistrz nie może traktować miejscowości, jako swojego prywatnego folwarku. Od bardzo wielu lat angażuję się w pracę nie tylko na rzecz społeczności, w której mieszkam. Z racji pełnionej funkcji na bieżąco znam potrzeby i problemy gminy. Nie jest mi obca żadna praca fizyczna, której lubię się poświęcać i traktuję ją, jako oddech w tym codziennym pośpiechu. Mam świadomość czego oczekują mieszkańcy, jakie są nasze możliwości, a także przed jakimi wyzwaniami, a zarazem perspektywami stoimy. Nowa perspektywa unijna stwarza warunki do dalszego inwestowania w infrastrukturę, rozwój przedsiębiorczości i szeroko rozumianego rozwoju społecznego oraz poprawy bezpieczeństwa mieszkańców.

Wiele istniejących kanalizacji, wodociągów, dróg, baz sportowych wymaga natychmiastowego remontu. Rozwój gospodarczy, inwestycje - nie mogą nam zarazem przesłaniać spraw dotyczących edukacji, kultury czy pomocy rodzinie. Nowy burmistrz powierza odpowiedzialne funkcje doświadczonym i zaufanym osobom. Do nich zaliczam chociażby wieloletniego dowódcę niżańskiej jednostki wojskowej, pana Krzysztofa Sobczaka, absolwenta Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Inżynieryjnych we Wrocławiu, fachowca w dziedzinie budowy dróg i mostów.

Jest Pan związany z partią Prawo i Sprawiedliwość. Dużo ludzi deklaruje ostatnio swoją niechęć do głosowania na partyjnych kandydatów.
Każdy człowiek ma swoje poglądy. Nawet ten, który głośno krzyczy, że brzydzi się partyjniactwem. Moje poglądy były zawsze prawicowe, dlatego właśnie jestem w strukturach Prawa i Sprawiedliwości i nie widzę w tym nic złego. Zresztą moi kontrkandydaci również należą do politycznych ugrupowań. Sojusz Lewicy Demokratycznej i Polskie Stronnictwo Ludowe, mówiąc delikatnie, nie mają na Podkarpaciu samych sprzymierzeńców. Dlaczego akurat należę do Prawa i Sprawiedliwości? Tak potoczyło się moje życie. Pochodzę z wielodzietnej rodziny, miałem ośmioro młodszego rodzeństwa, którym często się opiekowałem. Byłem nauczony ciężkiej pracy w gospodarstwie i szacunku do wielu wartości. Ojciec nigdy nie przystał na propozycję wstąpienia do jedynie właściwej wówczas partii, żeby żyło nam się łatwiej.

Za co mógłby Pan najbardziej skrytykować aktualnego burmistrza, Juliana Ozimka?
Zdecydowanie bardziej wolę skupić się na tak zwanym własnym ogródku. Miałem już kilka spotkań z wyborcami. Nie widzę powodów, żeby atakować w tym wywiadzie obecnego burmistrza. To byłoby niekulturalne. Czas jego rządów był okresem z wielkimi możliwościami finansowania wielu inwestycji ze środków pozabudżetowych, czego nie mieli poprzednicy. Ale to oni w wielu wypadkach wytyczyli pewne kierunki działania. Stawiany przez niektórych bliskich zwolenników pana Ozimka pogląd, że gdyby nie on, to Nisko pozostałoby w tyle, jest niedorzeczny. Na pewno nie zgadzam się z jego poglądami, że powinien pozostać na swoim stanowisku, bo musi dokończyć to, co zaczął i tylko on wie, jak sprawnie zarządzać gminą. Idąc tym tokiem myślenia, ludzie byliby przyspawani do swoich stanowisk na całe życie. Już w średniowieczu stosowano płodozmian, aby zwiększyć swoje zbiory…

Jak wyglądają Pana spotkania z wyborcami?
Ludzie chcą dzisiaj usłyszeć konkretne propozycje i obietnice. Nie obiecuję nikomu finansowego eldorado. To nie jest tak, że we wtorek zostanie się burmistrzem, w środę wyposaży tereny w infrastrukturę i otworzy się ogromny zakład, aby w czwartek poszło do niego pracować tysiąc ludzi.

W takim razie, co może Pan obiecać?
Rozważną politykę, słuchanie głosu ludzi i wielopłaszczyznowy rozwój gminy, który zawsze stymuluje nowe miejsca pracy. Jestem przekonany, że mogę być skuteczny jako burmistrz. Mam duże doświadczenie w pracy jako radny, ale przede wszystkim ciągle pozostaję w dobrych relacjach z ludźmi z otoczenia, zajmującymi wysokie stanowiska w urzędach, co w znacznym stopniu może przyczynić się do pomocy przy staraniu o środki zewnętrzne lub rozpoczęciu tak ważnych zewnętrznych inwestycji, jak obwodnica Niska czy droga S-19. Ważne będzie dokończenie infrastruktury kanalizacyjnej i wodociągowej. Dużym wyzwaniem jest kanalizacja wsi Nowosielec i ciągów pieszo-rowerowych wzdłuż dróg krajowych. Musimy stopniowo uzbrajać tereny pod działalność gospodarczą i budownictwo, aby spróbować zatrzymać potencjał tkwiący w młodych ludziach, stwarzając im jednocześnie dostępność do korzystania z przedszkoli, edukacji, sportu czy kultury.

Nie deprymują Pana poprzednie niepowodzenia w wyborach samorządowych? Dwukrotnie próbował Pan zostać burmistrzem.
Nie, ponieważ ja nie nastawiam się na robienie kariery. Dwukrotnie zajmowałem drugie miejsce w wyborach. Cieszę się z tych wyników, szczególnie, że nie jestem kandydatem związanym ściśle z centrum Niska.

Nie boi się Pan ewentualnych zmian w swoim życiu? Od 1981 roku pracuje Pan w Spółdzielczym Domu Kultury. To swego rodzaju raj dla człowieka, który ma duszę artysty. Czy Urząd Miasta będzie dla Pana takowym miejscem?
Tylko głupcy niczego się nie boją. Jestem bardzo silnie związany ze swoją obecną pracą, lecz jest we mnie chęć zrobienia czegoś dla Niska i okolicy. Moim zdaniem polityki na najniższych szczeblach samorządowych powinno być jak najmniej. Tylko wtedy możemy myśleć wspólnie o faktycznym rozwoju naszej gminy. Część ludzi postrzega mnie jako człowieka, który nigdy nikogo ostro nie atakuje publicznie, czyli ze wszystkimi się zgadza. To nieprawda. Podstawą jest dla mnie kultura i merytoryczna ocena problemu, a nie medialne dowartościowanie swojej osoby poprzez kontrowersyjną krytykę. Samorząd to nie miejsce na, przepraszam za wyrażenie, obrzucanie się błotem.

Co uznałby Pan za swoje dotychczasowe największe dokonanie? Oczywiście mam na myśli Pana działalność w radzie miejskiej.
Mówi się, że człowiek, który najwięcej krzyczy o swoich dokonaniach, ma ich najmniej na swoim koncie. Z drugiej jednak strony mam świadomość, że jak czytelnik przeczyta taką moją odpowiedź na to pytanie, to pomyśli: "Nic facet nie zrobił, dlatego stosuje uniki". Mimo to, nie będę się chwalił swoimi osiągnięciami, jak to czynią inni, przypisując właśnie sobie tą czy inną inwestycję, załatwienie tej czy innej sprawy. Radny jest przedstawicielem całej gminy i musi widzieć w podejmowanych decyzjach dobro nie tylko najbliższego otoczenia, ale i najdalszego mieszkańca.

Cieszy mnie fakt, że udało nam się wykonać w dużej części infrastrukturę wodnokanalizacyjną oraz drogową, nową stację uzdatniania wody, zadbać o budynki szkolne, centrum miasta, wykonać sporo inwestycji sportowo-rekreacyjnych. W niektórych inwestycjach razi po oczach kiepska jakość ich wykonania oraz brak należytej dbałości o powierzony majątek gminy. Tak nie może być.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie