Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Julia Torla, Miss Polski na wózku 2014 ze Stalowej Woli: Zrobię wszystko, aby stanąć na nogi o własnych siłach [ZDJĘCIA]

Bartosz MICHALAK
Julia Torla, dziewczyna która jest idealnym połączeniem piękna zewnętrznego z tym wewnętrznym.
Julia Torla, dziewczyna która jest idealnym połączeniem piękna zewnętrznego z tym wewnętrznym. archiwum prywatne
W grudniu 2012 roku uległa bardzo poważnemu wypadkowi samochodowemu. Kilka tygodni później usłyszała od lekarzy brutalną diagnozę. W wyniku uszkodzenia rdzenia kręgowego była zmuszona nauczyć się żyć na nowo...

W sierpniu tego roku sięgnęła po koronę Miss Polski. W październiku rozpoczęła studia na Uniwersytecie Rzeszowskim, niebawem rozpoczyna kurs na prawo jazdy, a reklama z Jej udziałem wkracza na ekrany telewizorów! W skrócie: niezwykła dziewczyna, niezwykły wywiad. 19-letnia Julia Torla w ponad dwugodzinnej rozmowie opowiedziała nam o swoim życiu.

Bartosz Michalak:- Jak wiadomo każdy sukces ma wielu ojców. Niewątpliwie tych sukcesów w Twoim życiu w ostatnich miesiącach jest bardzo wiele. Czy pojawiają się zatem wokół Ciebie osoby, które osobiście nazywam "przydupasami"?
Julia Torla:- Nie zauważyłam jak dotąd takich ludzi. Moje grono przyjaciół nie zmienia się od wielu lat. Wiadomo, że po wypadku, kiedy byłam zmuszona "zaprzyjaźnić się" z wózkiem, poznałam wiele osób, które na co dzień także korzystają z jego pomocy. Ze względu na sierpniowe wybory miss, bądź organizowany dla mnie Bieg w Sukniach Ślubnych, również miałam przyjemność poznać wielu ludzi. Nie zmienia to jednak faktu, że wciąż w najlepszych relacjach pozostaję z osobami, które znałam jeszcze przed wypadkiem. Znajomych można mieć setki, ale grono najbliższych przyjaciół zazwyczaj jest dużo węższe.

Jak bardzo zmieniłaś się jako osoba po wypadku? Minęło od niego już blisko dwa lata, więc możesz patrzeć na ten temat z pewnej perspektywy czasu.
Nie nastąpiła we mnie jakaś głęboka przemiana. Od zawsze byłam dość spokojną dziewczyną. Małomówną, ale konkretną. Zapewne stałam się osobą dojrzalszą, ale przecież dojrzeć mogłabym też, gdybym nie musiała poruszać się na wózku. Cała ta sytuacja sprawiła, że mam w swoim życiu jeden, nadrzędny cel: znów stanąć o własnych siłach na nogi. Nie pozwalam jednak, żeby rehabilitacja była moim całym życiem. Wyobrażasz sobie, abym dzień w dzień poświęcała swój czas tylko ćwiczeniom i myślom, kiedy te przyniosą spodziewane rezultaty? Zwariowałabym wtedy. Normalnie zdałam maturę, od października przeniosłam się do Rzeszowa, gdzie na co dzień studiuję filologię angielską. Za kilka dni rozpoczynam kurs na prawo jazdy, nie wykluczam skoku na bungee w Warszawie, który jest jedyną niewykorzystaną dotychczas przeze mnie nagrodą za wygranie wyborów.

Julka, nie za dużo tego wszystkiego?
Podejrzewasz mnie o zażywanie jakiś "dopalaczy" (uśmiech)? Zdarzyło mi się otrzymać zastrzyk morfiny, ale to była jednorazowa przygoda. Rehabilitacja, a szczególnie zabieg wszczepiania komórek macierzystych w kręgosłup jest tak bolesny, że miejscowe znieczulenie niewiele pomaga. Ból towarzyszy mi także na zmianę pogody. Ćwiczę praktycznie codziennie. Sama lub z pomocą rehabilitanta robię wszystko, żeby sprawność moich nóg była coraz większa. Od kilku miesięcy samodzielnie poruszam nogami, ale odbudowa mięśni potrwa pewnie jeszcze dużo czasu. Do tego, raz na trzy miesiące jeżdżę do Krakowa na specjalną rehabilitację połączoną z podaniem mi komórek macierzystych. Chcę jednak normalnie żyć. Skończyć studia, mieć prawo jazdy, a potem stanąć na nogi. Nie wiem kiedy to się stanie. Lekarze też nie mogą nic konkretnego na ten temat powiedzieć, bo nie ma żadnej reguły. Robię postępy, czucie w nogach mam coraz większe, ale wiadomo, że droga do pełnej sprawności jeszcze daleka.

Wiem, że byłaś w Stanach Zjednoczonych, gdzie miałaś styczność z tamtejszymi rehabilitantami i metodami ćwiczeń. Duża różnica w porównaniu do Polski?
Żadna. No może sale rehabilitacyjne są odrobinę bardziej nowoczesne. Nie narzekam, bo w Krakowie, jak również w całej Polsce są naprawdę świetni specjaliści i warunki do pracy. Większość zależy tylko ode mnie. Jeśli mi się nie będzie chciało, to nie pomogą mi nawet kosmiczne technologie.

Pytanie typowo sportowe. Jak u Ciebie jest z motywacją?
Zdarzają się dni gorsze, lecz takowe zdarzają się każdemu, więc nie ma o czym dyskutować. Wiem czego chcę. Chcę spełnić swoje marzenie i wierzę, że mi się to uda. Nie czuję jednak presji czasu. To nie jest tak, że codziennie myślę tylko i wyłącznie o tym, kiedy w końcu pójdę na spacer na przykład o kulach. Nigdzie mi się aż tak nie śpieszy. Cieszę się życiem, takie jakie mam.

Spokojnie można powiedzieć, że ułożyłaś je sobie na nowo. Sama odwróciłaś kartę na swoją stronę.
Coś w tym jest. Ale to nie była zaplanowana akcja. Przecież ja nigdy w życiu nie miałam zainteresowań związanych chociażby z modelingiem. Start w wyborach miss wyszedł całkowicie przypadkowo, lecz wywołał on sporo pozytywnego zamieszania wokół mojej osoby. Telewizja TLC zorganizowała dla mnie w Warszawie Bieg w Sukniach Ślubnych, w którym wzięło udział wiele znanych dziewczyn. Sieć komórkowa T-Mobile zaprosiła mnie niedawno do wzięcia udziału w reklamie poświęconej akcji "Pomoc Mierzona Kilometrami", która już niebawem pojawi się w telewizji.

Masz trochę parcie na szkło?
To wszystko wszyło niezaplanowanie. Ze względu na wygraną w wyborach telewizja, radio i prasa zaczęły interesować się moją osobą. Nigdzie się jednak nie pcham (uśmiech). Chciałabym być motywacją dla innych ludzi, których życie tak nagle przewróciło się do góry nogami.

Jesteś na to gotowa?
Dlaczego nie?

Słuchanie o problemach innych może sprawić, że człowiek staje się coraz bardziej "wypalony". Zaczyna zamartwiać się za wszystkich, co niekorzystnie wpływa na "pilnowanie własnego ogródka".
Podchodzisz do tego tematu za bardzo poważnie i chyba egoistycznie. Spotkanie z dziewczynami poruszającymi się na wózku nie działa na mnie destrukcyjnie. Cieszę się, że mogę pomóc rozmową, opowiedzieć im, że do odważnych świat należy. Że zanim staną na nogi, muszą żyć normalnie. Dbać o swój rozwój psychofizyczny.

Masz swoją stronę internetową (www.juliatorla.com) oraz oficjalny profil na Facebooku. Jak często dostajesz wiadomości i ewentualnie o jakiej są one zazwyczaj treści?
Najczęściej kontaktują się ze mną osoby, które też są na wózku. Piszą też jednak ludzie całkowicie sprawni, że jestem ich motywacją do czerpania radości z życia. Zdarzają się jednak naprawdę dziwne korespondencje…

Kontynuuj, kontynuuj.
Uwierz mi, że to nie nadaje się na papier. Szkoda gadać.

Jesteś osobą wierzącą?
Tak, ale o tym też nie gadamy publicznie. Nie chcę powielać utartych schematów, że wypadek spowodował u mnie super nawrócenie religijne lub odwrócenie się od Boga. Zostawiamy ten temat.

Rozmawiamy w Rzeszowie. Twoim zdaniem Rzeszów jest łatwiejszym miastem do życia dla osób poruszających się na wózku, niż Stalowa Wola?
Może odrobinę. Krawężniki są nieco niższe, przez co łatwiej jest mi poruszać się na mieście. Ale już na przykład na moim wydziale na Uniwersytecie Rzeszowskim winda pozostaje w ciągłym remoncie, który nie wiadomo kiedy się skończy. Przez to muszę liczyć na pomoc innych, czego nie lubię. Lubię być samowystarczalna i niezależna. Wiem, że ludzie, którzy mi pomagają dostać się do autobusu, czy wnieść na któreś piętro uczelni, robią to szczerze i z uśmiechem na twarzy. Jestem im za to bardzo wdzięczna, lecz takie sytuacje trochę mnie krępują. Inna sprawa, że w większości autobusów są takie niebieskie przyciski podobno specjalnie przeznaczone dla osób poruszających się na wózku. Możesz naciskać je do woli, a i tak nic się nie stanie. Być może jest to jedynie informacja dla kierowcy, który podobno ma obowiązek pomóc, ale jak dotychczas z taką sytuacją spotkałam się tylko w stolicy, co było dla mnie bardzo miłe.

Kilka tygodni zajęło mi znalezienie odpowiedniej stancji w Rzeszowie. Przede wszystkim chodziło mi o to, żeby w bloku była winda, do której nie prowadzą żadne schody. Zazwyczaj windy znajdują się na piętrze, a tak jak mówiłam, bardzo lubię uczucie samodzielności i niezależności.

Jakie sytuacje Cię denerwują na co dzień?
Komentarze typu: "Taka ładna, a na wózku".

Bozia nie każdemu daje rozum.
A, i jak słyszę w oddali, albo z opowiadań ludzi, którzy kiedyś tak zostali nazwani, takie słowa jak: "kaleka" lub "inwalida". Nie mówię, że są one skierowane konkretnie w moją stronę, ale ludzie dość często używają właśnie tych określeń. Strasznie irytują mnie sytuacje, kiedy ludzie podchodzą do mnie i bezpardonowo pytają: "Co się stało?".

Lubisz przeklinać?
Zdarza mi się.

No to powinnaś znać zwroty, jakie najlepiej zastosować w takich chwilach. Masz takie sytuacje, że jakiś chłopak chce do Ciebie "zagadać", ale za bardzo nie wie jak? Wątek, który zapewne najbardziej zainteresuje Twojego chłopaka (uśmiech).
Niektórym wręcz odbiera mowę. Często tak bywa, że ktoś się patrzy na mnie, jak na jakieś zjawisko. To trochę irytujące.

W Twoim przypadku nie możesz jednoznacznie stwierdzić z jakiego powodu się tak patrzą.
Jeśli jest to chłopak, to może masz rację. Ale jeśli dziewczyna?

O orientacjach seksualnych rozmawiać nie będziemy. Jak wyglądały Twoje pierwsze dni, tygodnie po wypadku?
Dużo łez, dużo chwil refleksji, dużo zadawanych pytań typu: "Dlaczego tak się stało?". Bunt i ogromna niechęć do konieczności poruszania się na wózku. Wiele problemów miałam początkowo z wychodzeniem z domu. Czułam te spojrzenia ludzi. Dopiero z czasem przywykłam do nowej sytuacji.

Ostatnio oglądałam taki program, w którym jakiś chłopak na jeden dzień zdecydował się poruszać na wózku. Pewnych spraw trzeba dotknąć osobiście, żeby wiedzieć jak one wyglądają. Chłopak ten zaliczył kilka naprawdę bolesnych upadków. Moje początki też nie były najłatwiejsze, ale teraz nie mam większych problemów z pokonaniem najbardziej stromego podjazdu i innych przeszkód na drodze.

W którym momencie poczułaś w sobie na nowo moc?
Po kilku miesiącach od wypadku, kiedy pojechałam na specjalny obóz dla osób poruszających się na wózku. To tam uświadomiłam sobie, że nie mogę ciągle się zamartwiać, tylko, nawet jeśli mam pod górkę, iść do przodu, walczyć o lepsze jutro. Spotkałam ludzi, którzy dodali mi bardzo dużo otuchy.

Wypadek nie pozostawił w Tobie żadnej traumy? Straciłaś w nim swoją mamę. Teraz otwarcie mówisz, że jak najszybciej chcesz zrobić prawo jazdy.
Początkowo jazda samochodem była dla mnie bardzo kłopotliwa. Najwidoczniej czas goi rany. Prawo jazdy zrobię na specjalnie przystosowanym samochodzie. Rzecz jasna wszystkie czynności będę wykonywała w nim za pomocą rąk, a te z oczywistych względów mam silne. Dzięki temu nie mam żadnych problemów z samodzielnym wejściem do samochodu, przy okazji wkładając wózek na tylne siedzenie.

Co czujesz, kiedy zbliża się 1 grudnia, czyli dzień, w którym Twoje życie uległo tak wielkiej zmianie?
Na pewno nie myślę o tym dniu tak często, jak kiedyś. Staram się pilnować tego co tu i teraz, ponieważ… nie wiąże przyszłości z wózkiem.

Myślisz czasami, jaka będzie pierwsza rzecz jaką zrobisz, kiedy odzyskasz w pełni siły w nogach?
(śmiech) Boję się nawet myśleć. Będąc najszczęśliwszym człowiekiem na świecie mogą mi przyjść różne pomysły do głowy.

A właśnie, słyszałem o Twoim specjalnym rowerze.
Super sprawa. Kocham sport, jeszcze przed wypadkiem grałam w tenisa ziemnego. Rower pozwala mi oderwać się od wózka, poczuć wolność i dużą szybkość. Przy okazji wzmacniam swoje ręce. Problem polega na tym, że praktycznie mnie na nim nie widać, bo jeździ się na nim w pozycji leżącej. Dlatego zamiast ulic, wybieram bezpieczniejsze ścieżki rowerowe.

Na koniec. Masz dopiero 19 lat, a mimo to przeżyłaś już bardzo wiele. To sprawiło, że jesteś dużo bardziej dojrzałą dziewczyną chociażby od swoich rówieśniczek. Nie zazdrościsz im czasami takiej lekkości myślenia. Problemów typu złamany paznokieć, rozdwajające się końcówki włosów, bądź ponownie wyskakujący pryszcz na czole?
Jest wiele dziewczyn, które w moim wieku też są już dojrzałe i mają poukładany plan na życie. Jeśli są takie, dla których problemami są rzeczy, które wymieniłeś, to mogę im tylko współczuć.

PS. Julio, cała redakcja "Echa Dnia" ściska za Ciebie mocno kciuki. Szczerze wierzymy i dopingujemy Cię w spełnieniu Twojego pięknego marzenia!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie