- Nie traktujcie nas, jak marketu na sygnale, bo przyjdzie dzień, kiedy podjazd pod szpitalem będzie pusty, a my zostanie wezwani do wypadku - ostrzega Bogdan Krzewski, ordynator oddziału.
Nieuzasadnione wyjazdy do chorych, w ostatnich miesiącach stały się zmorą tarnobrzeskiego pogotowia. - Bardzo często dzwoniący mówią, że na ulicy leży człowiek, ale sami do niego nie podejdą i nie sprawdzą, czy to chwilowe omdlenie, czy też nie jest pod wpływem alkoholu - mówi dr Krzewski. - My pomocy udzielić musimy. Tylko, że potem to nasz oddział jest najbardziej zadłużony i generuje szpitalny dług.
PO RECEPTĘ I TABLETKĘ
Zarówno Bogdan Krzewski, jak i jego zastępca dr Monika Gołębiowska nie kryją, że mieszkańcy Tarnobrzega i powiatu w ostatnim czasie zrobili się wyjątkowo wygodni. Na potwierdzenie swoich słów dr Gołębiowska podaje zdarzenie sprzed kilku dni. - Zadzwonił młody człowiek, wzywając nas do mamy, która miała nagły i silny ból brzucha - opowiada. - Na pytania dyspozytorki, która zadaje zgodnie z procedurą wywiadu, człowiek ten obraził się i rzucił słuchawką, stwierdzając, że sam przywiezie mamę. Już na pogotowiu okazało się, że mamie bez leków przeszedł ból.
Absurdy zgłoszeń nasilają się w godzinach popołudniowych lub weekendy. - Często na pytanie dyspozytorki, czy był pan u lekarza rodzinnego, dzwoniący tłumaczy, że tam jest długa kolejka, a od nas pomoc dostanie od ręki - dodaje doktor Gołębiowska, zastępca ordynatora Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Tarnobrzegu. - A już szczytem są dni wolne od pracy, kiedy ludzie wzywają pomoc, bo skończyły im się lekarstwa.
ZŁE PRZYZWYCZAJENIA
Zmorą są nie tylko same wezwania, ale sposób informowania o potrzebie interwencji lekarza. - Często ludzie są w szoku i nie słuchają, tego co mówi do nich dyspozytorka - ubolewa. - Wzywając karetkę trzeba podać miejsce zdarzenia, powód wezwania, liczbę i stan poszkodowanych. Należy także bezwzględnie słuchać tego, co do nas mówi dyspozytor oddziału ratunkowego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?