Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kenia. Na równiku

Marzena Kądziela
W centrum Nanyuki
W centrum Nanyuki Marzena Kądziela
Kilkakrotnie przekraczałam równik, nigdy jednak tak "naukowo" jak w Kenii. Wykład czarnoskórego "profesora" używającego jako pomocy dydaktycznych miski z wodą, zapałki i lejka na długo pozostanie w mej pamięci.
Kenia. Na równiku

Zmierzamy do Wielkiego Rowu - potężnego uskoku tektonicznego ciągnącego się na długości 6000 km przez Afrykę od Dżibuti po Mozambik. Najpierw jednak musimy przekroczyć równik, co w każdej tego typu podróży jest wydarzeniem niezwykle ważnym.

Na drodze przeważają matatu, czyli busiki spełniające rolę środka transportu między miastami i wioskami. Ścisk panuje w nich okropny, ale Kenijczykom wyraźnie to nie przeszkadza. Co chwilę przejeżdżają też rowerzyści, wiozący na swym pojeździe długie tyczki, wypchane po brzegi kosze i inne tobołki.

Zbliżamy się do Nanyuki, miasteczka, w którym do tej pory mieszka wielu potomków Europejczyków, którzy przybyli tu na początku wieku. Wtedy żyli głównie z polowań. Zabijano zwierzęta najpierw dla skór i mięsa, później, by chronić własne pastwiska i bydło. Miasto leży na wysokości 2000 m n.p.m. i, mimo iż położone jest na równiku, nie jest zbyt gorące.

Opuszczamy miasto, by po chwili zatrzymać się na peryferiach, gdzie przy drodze widnieją dwa duże żółte znaki z napisem "This sign is the equator" (Ten znak znajduje się na równiku). Gdy tylko wysiadamy z samochodu, natychmiast podbiegają roześmiani mężczyźni zapraszający do sklepów z pamiątkami. Gdy już nacieszyliśmy oczy drewnianymi Masajami, żyrafami i lwami, opuszczamy nieco zawiedzionych sprzedawców.

Kenia. Na równiku

"PROFESOR I RÓWNIKOWE CERTYFIKATY

I w tym momencie podchodzi do nas młody Kenijczyk zachowujący się zupełnie inaczej niż naganiacze. Jest poważny, skupiony, mówi, że to, co chce nam pokazać jest zupełnie bezpłatne, nie musimy się więc martwić o pieniądze. Zaprasza nas w pobliże znaku "Equator", ustawia miskę z wodą, na której układa zapałkę. Czarnoskóry pełen dostojeństwa "profesor" demonstruje działanie siły Coriolisa: na półkuli południowej woda wypływa przez otwór w kierunku zgodnym z ruchem wskazówek zegara, a na północnej w przeciwnym. Zapałki też obracają się w dwie różne strony.

"Profesor" musiał chyba jednak pomagać sobie trochę ręką, gdyż w punktach oddalonych od siebie o kilka metrów efekt odchylania się torów spadających ciał jest w rzeczywistości niedostrzegalny gołym okiem. Sztuczka czy doświadczenie - nieistotne. Nauczyciel spisał się na medal. Nie wziął od nas ani grosza, jedynie certyfikaty przekroczenia granicy kosztowały... pięć dolarów.

Kenia. Na równiku

GÓRY W CHMURACH

Z dróg w okolicach Nanyuki widoczny jest masyw wulkaniczny Kenia, drugi po Kilimandżaro najwyższy szczyt Afryki. To od niego wzięła nazwę cała brytyjska kolonia. Pętla Kirinyaga obok wybrzeża i rezerwatów zwierząt jest najczęściej odwiedzanym przez turystów miejscem. Zazwyczaj szczyty masywu zatopione są w chmurach, jednak czasami, szczególnie rankiem lub przed zachodem słońca odkrywają całą swoją krasę. Masyw Kenia to jeden z największych na świecie wolno stojących stożków wulkanicznych, którego średnica wynosi 80 km.

WZMACNIAJĄCE LISTKI

Niedaleko od Nanyuki, u podnóża masywu Kenia znajduje się stacja ochrony przyrody Lewa Downs. Jest to duże ranczo, na którym hoduje się bydło, z wydzielonym i ogrodzonym płotem pod napięciem rezerwatem nosorożców Ngare Sergoi Rhino Sanctuary, czyli rezerwat nosorożców. Prócz kilkudziesięciu nosorożców białych i czarnych żyją tu także słonie i kilkaset zebr Grevy'ego (jedna dziesiąta całej światowej populacji tych zwierząt).

Położone także na równiku Meru słynie z lasów porośniętych cenionymi dębami. Prognozy nie są jednak zbyt przychylne dla drzew, które wycinane są w zastraszającym tempie. Z drogi widoczne są gęsto zasiedlone zbocza górskie. Ponieważ teren jest urodzajny, wiele tu ogrodów uprawnych, z których owoce można kupić na malowniczym targu. Fleszowce z tej okolicy rodzą ponoć najsmaczniejsze owoce w Kenii. Tutaj także rosną największe i najlepsze drzewka miraa, zwane też gat lub gatty. Ich liście zawierają łagodny środek pobudzający i zabijający głód. Świeżo ułamane listki żuje się z gumą do żucia. Używanie tego narkotyku jest co prawda krytykowane, ale legalne. Liście eksportuje się tonami do Somalii, Jemenu i Dżibuti.

NOCLEG NA RZEWACH

Nyeri uważana za stolicę ludu Kikuju to jedno z najbardziej tętniących życiem miast Płaskowyżu Centralnego. Ten dawny obóz wojskowy przekształcił się z czasem w targowe miasto plantatorów kawy i osadników rozwijających nieco dalej na północ hodowlę bydła i uprawę pszenicy. To właśnie tu spędził swe ostatnie lata życia twórca skautingu lord Robert Baden- Powell. W okolicy znajdują się sławne "nadrzewne hotele", w których noleg to marzenie wielu podróżników. Podobno większość turystów nie może zmrużyć oka ze względu na wielką ilość zwierząt podchodzących nocą pod same drewniane budynki.

Kenia. Na równiku

UROCZE WODOSPADY

Wróćmy jednak na równik, tym razem na zachód od Nanyuki, do Nyahururu - najwyżej położonej (2360 m n.p.m.) miejscowości Kenii. Jest to jedna z najpóźniej założonych osad. Pierwszym budynkiem była chata postawiona we wczesnych latach 20. przez Klub Wędkarski Narok, by umożliwić członkom łowienie pstrągów. Miejscowość jest jednak znana przede wszystkim z pobliskich Wodospadów Thomsona nazwanych tak w 1883 r. przez Josepha Thomsona na cześć ojca.
Niestety, długo nie dało się rozkoszować pięknym widokiem, bo na nasz widok zjawił się tłum handlarzy. Trzeba było schować się do auta i ruszać dalej na podbój kolejnych kenijskich terytoriów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Kenia. Na równiku - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie