Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Klient Tesco domaga się odszkodowania od firmy ochroniarskiej za zatrzymanie, bo był niewinny

Zdzisław Surowaniec
Tadeusz Mościcki prezentuje lek i paragon z apteki, z którymi wszedł do hipermarketu.
Tadeusz Mościcki prezentuje lek i paragon z apteki, z którymi wszedł do hipermarketu. Zdzisław Surowaniec
Pięć tysięcy złotych będzie się domagał Tadeusz Mościcki ze Stalowej Woli od firmy ochroniarskiej w hipermarkecie Tesco za to, że był przez godzinę przetrzymywany był do kontroli. Okazało się, że nic nie ukradł.

- W galerii Tesco jest apteka. Kupiłem tam etopirynę przeciwko bólowi głowy. Ale chciałem zobaczyć czy w sklepie Tesco nie ma tańszej etopiryny. Wszedłem z kupionym lekarstwem, miałem przy sobie rachunek - opowiada pan Tadeusz, który zaszedł do naszej redakcji w Stalowej Woli.

BEZ OCHRONIARZA

Jak podkreśla, w miejscu, gdzie wchodził, nie było ochroniarza, któremu mógłby zgłosić fakt wnoszenia lekarstwa. Nie znalazł w sklepie etopiryny i udał się do wyjścia. I wtedy został zatrzymany przez ochroniarza. - Nie odezwał się alarm, a jednak zostałem zatrzymany - zapewnia.

- Ochroniarz chciał mnie zrewidować, ale nie pozwoliłem na to. Wiedziałem, że jestem niewinny. Wobec tego wezwali policję - relacjonuje. Na przyjazd policji czekał godzinę. Policjantom pozwolił się zrewidować. Okazał się "czysty". Został zwolniony.

- Byłem przetrzymywany godzinę, mimo tego, że nic nie ukradłem. Był to dla mnie stres. Ochroniarze pokazywali policjantom nagranie z kamery, ale mi tego nie chcieli pokazać. To wszystko było dla mnie upokarzające - stwierdził.

Kontakt z Tesco jest niesłychanie utrudniony. Nikt nie odbiera tam telefonów, odpowiedzi dziennikarzom są udzielane tylko przez krakowską centrale i to przez pocztę internetową. Zapytaliśmy wobec tego rzecznika prasowego policji Andrzeja Walczynę czy ochroniarze mieli prawo rewizji klienta.

TYLKO POLICJA

- Ochroniarze nie mają takiego prawa. Przeszukać podejrzewanego ma prawo tylko policja. Myślę, że gdyby klient pokazał rachunek z apteki i lekarstwo, to powinno wystarczyć ochroniarzom - usłyszeliśmy od Andrzeja Walczyny.

Tyle tylko, ze prawdopodobnie ochroniarze byli przekonani, że oprócz kupionego w aptece lekarstwa, klient ma schowane coś, co wyniósł ze sklepu. Jeżeli Tadeusz Mościcki dotrzyma słowa i zdecyduje się na pozew sądowy, może dojść do ciekawej rozprawy. Przede wszystkim będzie musiał udowodnić, że poniósł straty, bo to jest podstawą żądania odszkodowania czy rekompensaty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie