Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolejne brutalne pobicie w Tarnobrzegu

Marcin RADZIMOWSKI
– Bywamy tam, gdzie są konkursy karaoke, można pośpiewać i dobrze się pobawić. W niedzielę wieczorem wybraliśmy się do Orbity i teraz wiem, że to był bardzo zły wybór – mówi Paweł Kopeć.
– Bywamy tam, gdzie są konkursy karaoke, można pośpiewać i dobrze się pobawić. W niedzielę wieczorem wybraliśmy się do Orbity i teraz wiem, że to był bardzo zły wybór – mówi Paweł Kopeć.
Podbite oczy, złamany nos i trzydniowy pobyt w szpitalu. Tak dla 23-letniego Pawła Kopcia z Grębowa (powiat tarnobrzeski) zakończył się niedzielny wyjazd z przyjaciółmi do klubu w Tarnobrzegu. - Zostałem pobity bez najmniejszego powodu i choć minęło kilka dni, sprawca chyba wciąż chodzi po ulicach - nie kryje żalu Paweł.

To miał być wyjazd do dyskoteki, jak wiele wcześniejszych. Paweł gra na gitarze basowej w zespole muzycznym i czasem wspólnie z innymi członkami grupy jeździ do Tarnobrzega do lokali.

- Bywamy tam, gdzie są konkursy karaoke, można pośpiewać i dobrze się pobawić. W niedzielę wieczorem wybraliśmy się do Orbity i teraz wiem, że to był bardzo zły wybór - mówi Paweł Kopeć.
23-latek wspólnie z siedmiorgiem przyjaciół zajęli lożę i stolik w kącie lokalu. W miejscu tym jest kamera monitoringu przemysłowego. Siedzieli, popijali piwo. Paweł nie pił, tego wieczoru przywiózł przyjaciół samochodem.

MIASTO BUDZI SIĘ

- Gdy karaoke się rozkręciło, zamówiliśmy kilka piosenek i zaczęliśmy śpiewać. Pamiętam, że wspólnie z koleżanką śpiewaliśmy piosenkę Pawła Kukiza "Miasto budzi się", gdy podszedł do mnie jakiś chłopak i szarpiąc za mikrofon powiedział, żebym oddał mu mikrofon, bo on chce śpiewać - wspomina 23-latek. - Odparłem, by zamówił piosenkę i poczekał na swoją kolejkę do śpiewania.

Paweł wspomina, że widząc to, prezenter muzyczny zareagował - powiedział do nieznajomego młodego mężczyzny, by ten "nie odstraszał mu ludzi chcących śpiewać". Duet dokończył piosenkę Kukiza i usiadł w gronie przyjaciół przy stoliku.

23-latek dodaje, że wkrótce po tym w pobliżu ich loży zaczęli się przechadzać jacyś mężczyźni, chodzili po dwóch, za każdym razem inni. Wyraźnie obserwowali przyjezdnych spoza Tarnobrzega. W pewnej chwili do pobliskiego stolika podszedł też wysoki mężczyzna i zwrócił się do jednego z siedzących: - Gdzie jest ten cwaniak? Został uspokojony przez swoich kolegów.

- Domyślam się, że mnie szukał - dodaje gitarzysta.

"Z GŁÓWKI" W TWARZ

Po kilku minutach doszło do kulminacji wydarzeń. Do Pawła podszedł młody mężczyzna i uderzył go "z główki" w twarz, a zaraz potem poprawił pięścią. Być może padłyby kolejne ciosy, ale kolega Pawła zasłonił go.

23-latek zaczął krwawić, co przy jego chorobie (cierpi na hemofilię - genetyczne zaburzenie krzepnięcia krwi) może prowadzić do krwotoku i tragicznych skutków. Wezwano pogotowie, które zabrało Pawła sprzed lokalu do szpitala.

Młody mężczyzna wspomina, że przed wyjściem prosił barmana, by ten o zdarzeniu zawiadomił policję. Sam trafił do izby przyjęć, przyjaciele czekali na szpitalnym korytarzu.
- Było około trzeciej w nocy, więc ponad dwie godziny po zdarzeniu, i policji nie było. Zadzwoniłem pod 997 i zapytałem dyżurnego, czy ktoś to zgłaszał. Powiedział, że do tej pory nie i zaraz wysłał patrol - dodaje Paweł Kopeć.

Ojciec 23-latka nie kryje żalu do policji, zarzucając stróżom prawa opieszałość.
- Nikt mnie nie powiadomił o tym, co się stało, dopiero w poniedziałek od Pawła się dowiedziałem, że jest w szpitalu. Do środy żaden z kolegów syna nie został przesłuchany - oburza się Kazimierz Kopeć. - W środę złożyłem w prokuraturze skargę na policję, napisałem też imię i nazwisko sprawcy pobicia syna, bo sam zdołałem to ustalić.

POLICJA ZBIERA DOWODY

Zarzuty kierowane pod adresem policjantów odpiera komisarz Beata Jędrzejewska-Wrona, oficer prasowy policji w Tarnobrzegu.

- Policjanci od razu, gdy dowiedzieli się o wydarzeniach w tym klubie, przystąpili do działań operacyjnych, mających na celu ustalenie przebiegu zdarzeń. Patrol, który w szpitalu rozmawiał z pokrzywdzonym, poinformował go, żeby po opuszczeniu lecznicy złożył zawiadomienie o przestępstwie i w środę 23-latek tak zrobił - wyjaśnia komisarz Beata Jędrzejewska-Wrona. - Wtedy formalnie wszczęte zostało śledztwo, choć to wcale nie znaczy, że wcześniej policjanci niczego nie robili.

Ze względu na dobro sprawy policja nie zdradziła nam wczoraj, czy zabezpieczono nagranie monitoringu z klubu i czy kamera zarejestrowała zdarzenie. Nie dowiedzieliśmy się również, czy został zatrzymany i przesłuchany podejrzany o atak na Pawła Kopcia młody mężczyzna (według ustaleń ojca to 18-letni Patryk J. z Tarnobrzega, utożsamiający się z subkulturą skinhead). Wiemy tyle, że incydent w lokalu został zakwalifikowany jako naruszenie czynności ciała lub rozstrój zdrowia powyżej siedmiu dni. Kodeks karny przewiduje za to karę od trzech miesięcy do pięciu lat.

- Ta sprawa zostanie wyjaśniona i sprawca poniesie karę. Wszystko jednak trzeba dokładnie sprawdzić i zebrać dowody - dodaje komisarz policji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie