Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ksiądz złożył zawiadomienie o kradzieży krzyża

Zdzisław Surowaniec
Czesław Krzysztof Obara przy krzyżu na swojej działce w Zaklikowie.
Czesław Krzysztof Obara przy krzyżu na swojej działce w Zaklikowie. Zdzisław Surowaniec
Ksiądz z parafii Opatrzności Bożej w Stalowej Woli złożył w sobotę w stalowowolskiej komendzie zawiadomienie o kradzieży krzyża z osiedla Młodynie. Policjanci prowadzą w tej sprawie postępowanie - powiedział nam rzecznik prasowy komendy policji Andrzej Walczyna.
Krzyż przy paradnym dworku.
Krzyż przy paradnym dworku. Zdzisław Surowaniec

Krzyż przy paradnym dworku.
(fot. Zdzisław Surowaniec)

Krzyż, stojący od ponad trzech lat na kokoszej górce na osiedlu Młodynie został uznany za samowolę budowlaną, bo stanął na miejskiej działce bez zgody władz miasta. Po wielu przepychankach w urzędach i sądach wybrana została firma, która miała przenieść krzyż do kościoła Opatrzności Bożej na koszt tej parafii, która jest uznana za oficjalnego inwestora.

Krzyż zniknął w nocy z piątku na sobotę. Z ustaleń policjantów wynika, że krzyż na teren prywatnej posesji w Zaklikowie samowolnie przeniósł 48-letni mieszkaniec powiatu stalowowolskiego. O przeniesieniu krzyża z dotychczasowego miejsca policjanci powiadomili Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego oraz księdza z parafii.

Udało nam się dotrzeć do Czesława Krzysztofa Obary, który przyznał się do przeniesienie krzyża, choć deklaruje się jako niewierzący i zapowiada oficjalne wystąpienie z Kościoła. Jak twierdzi zrobił to po to, aby wreszcie sprawa ucichła. Smaczku całej sprawie nadaje to, że Obara mieszka w Stalowej Woli przy Alejach Jana Pawła II i należy do parafii Opatrzności Bożej. Był jednym z tych, którzy oferowali przeniesienie krzyża. Proponował za tę usługę złotówkę. Jednak wycofał się z przetargu.

Krzysztof Obara twierdzi, że pięciometrowy krzyż ze stalowymi mocowaniami i betonowym fundamentem wykopał sam i przewiózł samochodem osobowym, choć wydaje się to niemożliwe. Krzyż zabetonował w ziemi na swojej zagrodzonej działce od strony wejścia do dworku, jaki postawił przy wjeździe do zaklikowskiego rynku.

Krzyż, przy którym codziennie modlili się wierni na kokoszej górce, może przyciągać tłumy ciekawych. Obara tak mówi o spodziewanych tłumach: - Niech przychodzą i się modlą. Mogą stać wzdłuż płotu, bo krzyż stoi na prywatnej działce. Ale po co tu przychodzić? Modlić się mogą w domu, bo Bóg jest przecież wszędzie. Słyszałem, że ludzie zaczynają w miejsce po krzyżu przynosić wiązanki, palić znicze. Lepiej, żeby je zanieśli na groby swoich bliskich i się za nich pomodlili.

Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego prawdopodobnie umorzy sprawę przeniesienia krzyża, w związku z tym, że problem przestał istnieć. Obara, który przywłaszczył sobie krzyż, będzie jednak musiał zgłosić jego postawienie w starostwie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie