- Spółka wyciąga ręce po pomoc, a te pieniądze wyciekały drugą stroną i załoga nic z tego nie ma - uważa Wiesław Drozd, członek Rady Nadzorczej Huty Stalowa Wola. Drozd stał się żarliwym krytykiem byłego prezesa HSW Jana Kiszki, a nasiliło się to po tym, jak na dwa tygodnie zajął miejsce zawieszonego prezesa.
Drozd wypomina Kiszce marnotrawstwo i rozrzutność pieniędzy. Były prezes i jego rzecznik prasowy zaprzeczają, że narażali spółkę na straty. - Przy handlu maszynami obowiązują inne zasady niż przy sprzedawaniu cebuli na straganie - tłumaczy rzecznik Zbigniew Nita.
Rzecznik prasowy huty, Zbigniew Nita prostuje informacje rozpowszechniane przez Drozda, dotyczące udziałów na targach w Monachium: - Stała obsługa stoiska huty na "Baumie" liczyła osiem osób. Otrzymali garnitury i garsonki, bo takie obowiązują standardy. W kosztach był także zakup sześciu "ubrań szwedzkich" po 70 złotych, to jest foliowych kombinezonów dla obsługi, chroniących przed pochlapaniem farbą, kilkanaście "dezodorantów", czyli środka do czyszczenia i konserwacji opon prezentowanych maszyn po 8 złotych za sztukę oraz plan Monachium za 4 euro.
Miejsce na targach kosztowało hutę 50 tysięcy euro. Cena ta nie podlegała negocjacjom. - Dział marketingu wynegocjował z wykonawcą stoiska cenę o 20 tysięcy złotych niższą, zamówiono tańsze noclegi, wyżywienie, a prezes Kiszka przebywał na targach tylko jeden dzień celem przeprowadzenia rozmów z wieloma partnerami handlowymi - wylicza rzecznik.
Drozd ma jednak litanię zarzutów. Dotyczą rzecznika prasowego, który w ciągu czterech miesięcy wydał 20 tysięcy złotych na usługi gastronomiczne i 4,5 tysiąca na alkohol. - Obok tego nie można przejść obojętnie - uważa.
- Od początku roku przejąłem od marketingu zadania związane z promocją i reklamą bezpośrednią, czyli kontaktami z ludźmi - tłumaczy rzecznik. Zapewnia, że koszt tych poczęstunków był cząstką tego, co wydawały poprzednie zarządy na podobne cele.
- Ja mogę powiedzieć kto korzystał z poczęstunków, ale nie wiem, czy to hucie wyjdzie na dobre, kogo przyjmowaliśmy, gdzie i komu był wydawany alkohol. To było w ramach ogólnie przyjętych na świecie zasad robienia sobie lobbingu - tłumaczy Zbigniew Nita. Z poczęstunku korzystali między innymi członkowie rady nadzorczej.
Zdaniem rzecznika prasowego, to, co zrobił Drozd, nagłaśniając sprawy huty, obraca się przeciwko hucie. - Ja dla dobra firmy nie będę komentował jego wywodów - zakończył.
Na co poszły pieniądze?
Wiesław Drozd chce rozliczenia udziału huty w światowych targach "Bauma" w Monachium na przełomie marca i kwietnia, gdzie huta wystawiła dwie maszyny, a jej spółka handlowa "Dressta" - sześć maszyn. Jego niepokój budzi duża kwota, jaką huta zapłaciła za stoisko oraz wciąż napływające rachunki za transport. - Postawię wniosek, żeby zarząd udzielił wyjaśnień na co poszły pieniądze - zapowiedział. To, co bulwersuje Drozda to udział 24 osób z huty w targach, zakup dla nich ubrań czy koszt wysyłki maszyn, sięgający pół miliona złotych.
Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?