Mieszkaniec Stalowej Woli oskarżył kierowcę pogotowia w Nisku o uszkodzenie "forda transita". Jak twierdzi poszkodowany, karetka jechała za szybko i za blisko jego auta, skutkiem czego zawadziła lusterkiem o lusterko. Skutkiem uderzenia była także zbita szyba w aucie. Straty wycenił na ponad 300 zł.
Nie byłoby problemu, gdyby poszkodowany otrzymał zwrot kosztów za straty od firmy ubezpieczeniowej. Jednak ubezpieczyciel żąda dowodów, że to kierowca karetki spowodował kolizję. Tymczasem kierowca karetki nie przyznaje się do winy, a jego stronę bierze zespół wyjazdowy z lekarzem.
Do zdarzenia doszło 18 kwietnia na drodze koło Harasiuk.
- Karetka wyjechała zza zakrętu i na prostej drodze przekroczyła środkowy pas. Znalazła się tak blisko mojego auta, że wstecznym lusterkiem potrąciła moje lusterko. Skutkiem tego zbite zostały dwie szyby w "fordzie" - opowiada kierowca Ryszard K. Twierdzi, że zatrzymał się, zatrzymała się także karetka, ale zaraz odjechała. Mężczyzna wezwał policję.
Policja skontrolowała niżańską karetkę, kazała dmuchnąć w balonik kierowcy Edwardowi D. Był trzeźwy. Nie przyznał się do winy.
- Zespół wiózł chorego pacjenta. Na ten temat nic więcej nie mogę powiedzieć, bo sprawą zajmuje się policja - usłyszeliśmy od kierownika kolumny transportu sanitarnego Wojciecha Sroki. Kierowcy nie zastaliśmy, był na chorobowym.
Jak nam powiedział rzecznik prasowy niżańskiej komendy policji, dojdzie do konfrontacji obu kierowców. Jeśli się nie pogodzą, skutkiem może być skierowanie sprawy do sądu, który rozstrzygnie o tym, czyja jest wina.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
