Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ma długie włosy, marynarkę uszytą według własnego projektu i ogromne plany na pracę w Sejmie - Mirosław Pluta

Klaudia TAJS
Kiedyś powiedziałem sobie, że to nie wygląd zewnętrzny i długie włosy świadczą o człowieku, lecz to, co robi. Przekonałem do tego radnych Baranowa i powiatu tarnobrzeskiego. Teraz będę przekonywał na Wiejskiej - zapowiada poseł Mirosław Pluta.
Kiedyś powiedziałem sobie, że to nie wygląd zewnętrzny i długie włosy świadczą o człowieku, lecz to, co robi. Przekonałem do tego radnych Baranowa i powiatu tarnobrzeskiego. Teraz będę przekonywał na Wiejskiej - zapowiada poseł Mirosław Pluta. Klaudia Tajs
Kiedy w środę w południe podchodził do uroczystego ślubowania w kierunku marszałka Grzegorza Schetyny, jedna z posłanek krzyknęła: "O, ma długie włosy!". Jego włosy zmyliły także recepcjonistę w sejmowym hotelu, który wziął go za jednego z zaproszonych do Sejmu harleyowców.

Mirosław Pluta

Mirosław Pluta

Ma 51 lat. Pochodzi z Woli Baranowskiej w gminie Baranów Sandomierski. Ma żonę i dwie córki. Od listopada do minionego wtorku był starostą powiatu tarnobrzeskiego. Wcześniej przez osiem lat piastował urząd burmistrza Baranowa Sandomierskiego.

Mirosław Pluta, nowy poseł spod Tarnobrzega, mówi, co najbardziej zaskoczyło go w pierwszym dniu urzędowania w budynku Sejmu przy Wiejskiej.

- Co to za ludzie, co za panem idą - pytali strażnicy z gmachu Sejmu na widok 60-osobowej grupy ludzi, trzymających kwiaty i transparenty. - To są moi przyjaciele i sympatycy, którzy przyjechali na moje zaprzysiężenie - mówił zadowolony Mirosław Pluta przed środowym zaprzysiężeniem. - No, takiego czegoś to u nas dawno nie było - przyznał zaskoczony strażnik.

W gronie tych, którzy przyjechali towarzyszyć nowemu posłowi z Podkarpacia, byli radni z powiatu tarnobrzeskiego i poszczególnych gmin. Byli burmistrz Baranowa Sandomierskiego, wójt Grębowa, sołtysi, prezesi Ochotniczych Straży Pożarnych i ci wszyscy, którzy są z nim od wielu lat. Ci, o których on mówi "przyjaciele" i ludzie, na których zawsze może liczyć.

WZRUSZONY PRZED MARSZAŁKIEM

Pierwsze głosowanie poprzedziło uroczyste ślubowanie, które Mirosław Pluta złożył przez marszałkiem Sejmu Grzegorzem Schetyną. Chwilę później wyszedł z sali obrad, by powitać tych, którzy od piątej rano jechali do niego na ulicę Wiejską w Warszawie, by pogratulować mu mandatu. Co czuł nowo powołany poseł? - Bardzo mocno przeżywałem ślubowanie - przyznał przed 60-osobową grupą przyjaciół. - Ale największym przeżyciem dla mnie było to, kiedy patrzyłem na was, siedzących na galerii. To niezwykłe uczucie. Człowiek wie, że przyjechał do Warszawy z Tarnobrzega czy, jak to niektórzy mówią, z prowincji i ma za sobą fajną grupę ludzi, którzy towarzyszą mu w tym pierwszym dniu urzędowania.

Wśród tych, którzy towarzyszyli Miłosławowi Plucie w pierwszym dniu, byli obecni posłowie. Rolę przewodnika wzięła na siebie Krystyna Skowrońska z Mielca. Jako poseł z kilkuletnim stażem, wiedziała, jakie informacje będą nowicjuszowi najbardziej przydatne. - Wytłumaczyłam Mirkowi zasadę głosowania guzikami - śmieje się poseł Skowrońska. - Zresztą dostaniesz ściągę, jak głosować i który guzik przyciskać. Jak nie będziesz się stosował, to będą kary - ostrzegała żartobliwie posłanka.

Droga do mandatu

Droga do mandatu

Przejście Mirosława Pluty ze stanowiska tarnobrzeskiego starosty do Sejmu wiąże się bezpośrednio z decyzją Jana Tomaki, byłego posła Platformy Obywatelskiej, który zdał mandat na rzecz stanowiska prezesa Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Rzeszowie. Ponieważ Mirosław Pluta był kolejnym na liście, który w ostatnich wyborach parlamentarnych uzyskał największą liczbę głosów, to właśnie jemu przypadła możliwość przejęcia mandatu. Aby jednak mógł go przyjąć, najpierw musiał zdać mandat starosty, co zrobił podczas wtorkowej sesji Rady Powiatu Tarnobrzeskiego.

BIEGANINA PO KORYTARZACH

Do Warszawy już nie starosta, a jeszcze nie poseł pojechał we wtorek wieczorem. Po nocy spędzonej w sejmowym hotelu rano, przekraczając próg gmachu Sejmu, z zaskoczeniem stwierdził, że nie musi wyciągać przepustki. - Byłem tym faktem bardzo zaskoczony, bo okazało się, że strażnicy zapamiętali moje nazwisko, kiedy byłem tutaj przed tygodniem - opowiada. - Nigdzie nie musiałem już pokazywać legitymacji, mimo że byłem ubrany na sportowo.

Do sali obrad wszedł kilka minut przed godziną 12. Siedział w sektorze zarezerwowanym dla Platformy Obywatelskiej. Na razie otrzymał miejsce prowizoryczne z numerem 149. W czwartek dostał już swoją tabliczkę z imieniem i nazwiskiem i został przypisany do stałego miejsca. O ile w sali obrad zostało mu przypisane jedno krzesło, a tyle sejmowych szafek będzie miał kilka. - Tych szafek jest chyba ze cztery - wyliczał z przerażeniem Mirosław Pluta. - Na gazety, na korespondencję, na klucze i inne rzeczy, ale już nie mam głowy do tego. Powoli, powoli ze wszystkim się zapoznam.

Pierwszy dzień w Sejmie posła Pluty był pełen wrażeń i emocji. O tym, co go zaskoczyło i zdziwiło, opowiadał znajomym przy słynnej barierce, przy której najczęściej parlamentarzyści udzielają mediom wywiadów. - Zaskoczeniem dla mnie było to, że podszedł do mnie rano poseł Jarosław Gowin, przywitał się i zaproponował spotkanie - opowiadał. - Przyznał on, że pamięta mnie z jednego ze spotkań w Mielcu.

Zaskoczeniem było także rozmieszczenie pomieszczeń w gmachu parlamentu. - Ciężko jest się tutaj połapać, nie ma logicznego rozłożenia pomieszczeń - ubolewał nowy poseł. - Może gdzieś ta logika jest i ja ją złapię, ale na razie wszystko poznaję.

Debiut w Sejmie to także uzupełnianie dokumentacji. - Ciągle biegam po pokojach i dostarczam, jak się okazuje, niezbędne dokumenty - wyliczał.

WRÓCI DO SWOICH

Pierwszy pobyt na Wiejskiej zakończy się w piątek. Jeszcze tego samego dnia Mirosław Pluta wróci do rodzinnej Woli Baranowskiej koło Tarnobrzega, bo jak twierdzi, jego grafik na najbliższe dni jest bardzo napięty. - W przyszłym tygodniu, zresztą takie były wstępne umowy, skontaktuję się prezydentem Tarnobrzega, burmistrzem Nowej Dęby i wójtami naszych gmin, by powiedzieli o najpilniejszych do załatwienia sprawach - zapowiada Mirosław Pluta. - Oni co prawda już mi sygnalizowali, co chcą, ale porozmawiamy konkretnie, o jakie sprawy ja mam z nimi powalczyć. Wiesław Ordon, burmistrz Nowej Dęby, jest dziś w Warszawie i mówi, że jeśli sobie nie poradzi ze sprawą, skontaktuje się ze mną i poprosi o wsparcie.

Kilka pierwszych godzin spędzonych w gmachu Sejmu dało nowemu posłowi sporo do myślenia na temat obniżenia temperatury w budynku, w którym przyjdzie mu spędzać po kilkanaście godzin dziennie. - Tutaj jest strasznie gorąco, a ja jestem człowiek, który oddycha dużo przez skórę, dlatego jestem cały mokry - narzekał spocony poseł. - Klimatyzowane są tylko niektóre z sal. W pozostałych pomieszczeniach panuje sauna. Trzeba pomyśleć nad zmianą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie