Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michał Listkiewicz: Przez ten mundialu wpędziłem się w koszty, ale to są bardzo miłe koszty. Finalistów zaproszę do Gdyni na kolację

Rafał Rusiecki
Rafał Rusiecki
Michał Listkiewicz doczekał się aż czterech sędziów z Polski, którzy poprowadzą finał mistrzostw świata. Wśród nich jest jego syn Tomasz
Michał Listkiewicz doczekał się aż czterech sędziów z Polski, którzy poprowadzą finał mistrzostw świata. Wśród nich jest jego syn Tomasz Przemysław Świderski
Szymon Marciniak z asystentami Pawłem Sokolnickim i Tomaszem Listkiewiczem, a także sędzią VAR Tomaszem Kwiatkowskim poprowadzą 18 grudnia 2022 roku finał mistrzostw świata w Katarze pomiędzy Argentyną a Francją. Z tej okazji rozmawiamy z ostatnim sędzią liniowym, który pracował w finale mundialu 1990, czyli z mieszkającym w Gdyni Michałem Listkiewiczem. Zbieżność nazwisk nie jest tutaj przypadkowa.

Tomasz Listkiewicz poszedł w ślady Michała Listkiewicza i po 32 latach także będzie sędzią liniowym w finale mistrzostw świata. Jak pan zareagował na te wieści?
Po cichu spodziewałem się tego. Wszystko na to wskazywało - po polityce obsady, po klasie, jaką wykazali w poprzednich meczach - że są jednymi z głównych faworytów. Wiadomo, niepewność była do końca. Geopolityka też wchodzi w rachubę, a grono bardzo dobrych sędziów było większe.

Mundiale roku 1990 i 2022 łączy to, że w finale na linii jest Listkiewicz i jest Argentyna. Wtedy był Maradona, a teraz jest Lionel Messi.
To taka przewrotność losu, ale miła przewrotność. Mogę już spokojnie przekazać pałeczkę, bo zawsze były rozważania, kiedy następny Polak pojawi się w finale w jakiejkolwiek roli. Mam to więc już z głowy. Mogę usiąść w fotelu i spokojnie oglądać mecz. Koszty tylko trochę będą, bo obiecałem, że jak będzie Polak w finale mistrzostw świata - niekoniecznie sędzia, to zapraszam na dobrą kolację. Teraz będę musiał zaprosić czterech. A jeszcze będzie synowa i wnuczka. Pójdę więc w koszty, ale to są miłe koszty.

Do Gdyni pan zaprosi na tę kolację?
Do Gdyni, oczywiście.

Pytał pan syna, czy zapuści wąsy na finał?
Nie, wąsy są już passe. Taka była moda lat 90. Miał jakiś zarost, ale widzę, że teraz jest kulturalnie, estetycznie. Wąsy teraz chyba by trochę śmieszyły. Wtedy były wyróżnikiem, bo wszyscy wspominali "ten z wąsami".

ZOBACZ TAKŻE:
Wyniki mistrzostw świata w Katarze 2022. Pogromcy Polski zmierzą się w finale. Program listopadowo-grudniowego mundialu

Ile ważą takie mecze finałowe, jeśli chodzi o pracę zespołu sędziowskiego?
Nie ma ważniejszego meczu na świecie, niż finał mistrzostw. Mam nadzieję, że przed Szymonem Marciniakiem i jego zespołem jeszcze finał mistrzostw Europy, czyli Ligi Mistrzów. Finał mundialu to najważniejsza sprawa w karierze piłkarza, trenera, sędziego. Chłopacy są jeszcze w takim wieku, że, jeśli utrzymają tę dyspozycję, to będzie OK. I tak już przeszli do historii, jako najlepsi sędziowie z Polski. Zastąpili na pozycji lidera Alojzego Jarguza, który dla mnie zawsze był najwybitniejszym polskim sędzią. Alek by się chyba nie obraził, że w moim rankingu Szymon go wyprzedził.

Argentyna pokazała brzydką twarz podczas spotkania ćwierćfinałowego z Holandią. W finale nerwowość i agresja mogą być na podobnym poziomie?
Nie sądzę. Szymon zna tych piłkarzy przecież. Sędziuje w pucharach europejskich. On jest mistrzem dobrego zarządzania. Jak dobry nauczyciel w szkole wie, do którego ucznia trzeba podejść bardziej surowo, a do którego łagodniej. Sędziowskie techniki zarządzania meczem ma opanowane do perfekcji. Może nawet jest w tej chwili w tym najlepszy na świecie.

Od wąsów przejdźmy jeszcze do fryzur. Łysy Anglik Howard Webb prowadził finał w 2010 roku, a łysy Włoch Pierlugi Collina w 2002 roku. Niektórzy żartują, że trzeba nie mieć włosów, żeby prowadzić finał mistrzostw świata. Coś w tym jest?
Chyba nie. To wynika z ogólnej mody. Kiedyś łysina była atrybutem starszych osób, a teraz stawiają na nią młodzi ludzie lub ci w średnim wieku. Ja osiwiałem w dość młodym wieku, także w finale mojego mundialu (w Rzymie w 1990 roku - przyp.) byłem już szpakowaty. Teraz mamy łysego Szymona, a wynika to pewnie z tego, że procent osób z taką fryzurą jest dużo większy. Dzisiaj sędzia z długą plerezą, włosami do ramion trochę by może śmieszył. Był taki bardzo dobry sędzia szwedzki Anders Frisk, który był podobny do wokalisty zespołu Abba i był ulubieńcem, szczególnie żeńskiej części publiczności. Co epoka, to inne fryzury.

Szymonowi Marciniakowi przysługiwać będzie 93 tysiące dolarów za trzy mecze na mundialu.
Te pieniądze dzisiaj są duże, ale nie przesadzajmy, bo w porównaniu z zarobkami piłkarzy są bardzo niskie. Generalnie uważam, że w Polsce jest niezdrowa atmosfera wokół sędziów. Narzucają ją trenerzy, działacze, piłkarza, a czasem dziennikarze. Ja od kilku lat uważam, że najsilniejszą stroną polskiej piłki nożnej jest sędziowanie. Tu zdania nie zmienię, bo ta nominacja tylko potwierdza prawdziwość moich słów. Wydaje się, że to duże pieniądze, ale sędziowie muszą też bardzo dużo zainwestować. Opieka medyczna, fizjoterapeuci, lekarze, siłownia są opłacane z ich pieniędzy. To nie jest tak, jak u piłkarzy, że to załatwia klub. Koszty są duże, bo ten trening musi być profesjonalny.

Jak FIFA płaciła w 1990 roku?
Wtedy pieniądze były dużo mniejsze, chociaż dla mnie bardzo duże, bo mieszkałem w PRLu, w którym gospodarka stała na głowie. Kiedy ktoś przywiózł 500 dolarów, to była fortuna. Dla sędziego z zachodniej części Europy było tak, że wychodził na zero, bo często musiał brać urlop w pracy. Natomiast dla nas, sędziów z krajów socjalistycznych, to były duże pieniądze. Za mecz dostawałem 400 dolarów, a w pracy miesięcznie miałem 30.

To ile pan zarobił podczas pracy na mundialu we Włoszech?
Za cały mundial zarobiłem chyba około 8 tysięcy dolarów, co było wtedy bardzo dużą kwotą. Kupiłem sobie samochód i z żoną zainwestowaliśmy w wyposażenie mieszkania. To było wynikiem nienormalnych relacji gospodarczych, dwóch kursów dolara itd. To było tak, jak z marynarzami. Polscy marynarze zarabiali wtedy tyle samo, co ich koledzy z Anglii czy Holandii, a wartość tych pensji w naszym kraju była dziesięciokrotnie większa.

Jak się po takich mistrzostwach świata wraca do realiów polskiej ekstraklasy?
Sędzia ma zawsze zasadę, że zawsze najważniejszy jest ten najbliższy mecz. Tak samo będzie tutaj, chociaż teraz jest nietypowa pora mundialu. W lecie po mistrzostwach wracało się do pracy po dwóch-trzech tygodniach. Tutaj sędziowie będą mieli tego czasu więcej. Pojadą na dobre wczasy, bo na to zasłużyli. W Katarze przecież nie mieli czasu na relaks, bo były codzienne treningi, odprawy, briefingi. Chyba w połowie stycznia jest zgrupowanie sędziów UEFA przed nowym sezonem. Potem polscy sędziowie będą się przygotowywać w Turcji. Mam nadzieję, że po tym sukcesie wzrośnie zainteresowanie sędziowaniem wśród młodych ludzi. Że tak, jak za moich czasów, na kursy będą waliły tłumy. Moim zdaniem to atrakcyjne zajęcie dla studentów. Mam też nadzieję, że atmosfera wokół sędziowania będzie dużo lepsza. Czasami te komentarze złośliwe, wręcz wulgarne, sprawiają, że się odechciewa. Liczę też, że w PZPN-ie, poza prezesem Cezarym Kuleszą, który jest życzliwy dla spraw sędziowskich, niektórzy ludzie przestaną patrzeć na sędziów, jak na brzydkie kaczątko. To jest wielki sukces całej polskiej piłki, a nie tylko Szymona Marciniaka, Tomasza Listkiewicza, czy szefa sędziów Tomasza Mikulskiego. To piękne zakończenie tego mundialu, w sumie dla nas nie najgorszego sportowo, chociaż też nie jakiegoś rewelacyjnego. To jest taka wisienka na torcie naszego udziału w tegorocznym mundialu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie