Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy Domu Pomocy Społecznej w Tarnobrzegu obchodzili jubileusz Diamentowych Godów

Klaudia Tajs [email protected]
Państwo Krystyna i Stefan Dumowie przeżyli z sobą 60 lat. Są jedynym małżeństwem mieszkającym w tarnobrzeskim DPS.
Państwo Krystyna i Stefan Dumowie przeżyli z sobą 60 lat. Są jedynym małżeństwem mieszkającym w tarnobrzeskim DPS.
Krystyna i Stefan Dumowie obchodzili jubileusz Diamentowych Godów w Domu Pomocy Społecznej

ZOBACZ TEŻ:
Złote Gody w Gomunicach

(Telewizja NTL)

Jubileusz był wyjątkowym dniem dla wszystkich mieszkańców placówki przy ulicy Kurasia. Jej pracowników oraz gości, którzy nie zawiedli. Były kwiaty, siedmiokilogramowy tort, szampan i życzenia. Bohaterowie wydarzenia nie kryli wzruszenia. Odświętnie ubrani nie wierzyli, że staną się uczestnikami tak uroczystego jubileuszu.

- Siedzieliśmy w środku a na sali pełno ludzi - wspomina Stefan Duma. - Pani Basia Zych przyszła i wiceprezydent miasta. Tak było.

Jedyna taka para

Maria Wrzos, dyrektor Domu Poocy Społecznej w Tarnobrzegu jest dumna z małżonków. Wspominając uroczystość obchodów jubileuszu Diamentowych Godów przez swoich podopiecznych, przypomniała, że w murach placówki, którą kieruje, takie wydarzenie miało miejsce po raz pierwszy.
Dyrektor Wrzos przypomniała także, że małżonkowie są pod jej opieką od trzech lat.

- To bardzo dobrzy i kochający się ludzie - mówi o swoich podopiecznych.

- To widać na każdym kroku. Są bardzo ze sobą związani i sobie oddani. Wystarczy, że pani Krysia, przebywa gdzieś dłużej, mąż od razu jej szuka i sprawdza, czy nic się jej nie stało. Są także bardzo dobrzy dla pozostałych mieszkańców. W naszej placówce mamy bardzo mało małżeństw, a już z takim jubileuszem jest tylko jedno. Państwo Dumowie są wyjątkowi.

Znajoma z zabawy

Z małżonkami rozmawiamy w ich niewielkim pokoju. Dwa łóżka, stoliki z pamiątkami i lekarstwami oraz krzesła, na których leżą dwa kapelusze. - To na upalne dni - mówi pani Krystyna.

Na pytanie kto pierwszy z małżonków będzie opowiadał o przeszłości, miłości i teraźniejszości, pan Stefan mówi - obojętnie. Ale palmę pierwszeństwa przekazał żonie.

- Ślub wzięliśmy 13 kwietnia 1955 roku, tak dziadziu? - opowiada pani Krystyna. - Ja byłam z Mokrzyszowa, a dziadziu z Ocic (dziś podmiejskie osiedla Tarnobrzega). Poznaliśmy się na zabawie tanecznej. Dziadziu poprosił mnie do tańca. Ale najpierw wziął jedną sąsiadkę do tańca, to potem miała pretensje do mnie, że odebrałam jej chłopaka. A ja przecież nie prosiłam do tańca. Zaprosił to poszłam, takie to było.

Małżonkowie mówią otwarcie, że życie ich nie oszczędzało. Ciężko pracowali. Pani Krystyna w stolarni i zakładzie przetwórstwa owocowo - warzywnego w Wymysłowie. Pan Stefan w magazynie z obuwiem i Siarkopolu.

- Z czasem uzbieraliśmy na domek. - wspomina pani Krystyna. Kupiliśmy nawet trzy wagony cegieł, które przywieźli z zachodu. Postawiliśmy domek sześć na dziewięć metrów. Kuchnia była i pokój pięć na pięć metrów. Dostawiliśmy ganek. Potem przyszedł czas na stodołę i stajnię. Ciocia miała troszkę pola to i też trochę obrabialiśmy. Tak pomału pchaliśmy tę biedę. Co było robić.

Pan Stefan bardzo dobrze wspomina lata na dorobku. - Gospodarka była, pola dwa hektary i zboża lepsze, jak ten co miał dziesięć hektarów - wspomina. - Mieliśmy taką krówkę, że nikt obcy nie mógł jej wydoić. To były fajne czasy.

To był ich życiowy wybór

Pani Krystyna w lutym skończyła 82 lata. Czasy spędzone u boku pan Stefana to dobry czas.

- Dobrze mi się z nim żyło i żyje - śmieje się pani Krystyna. - Zły nie był. Nie żałował abym sobie coś kupiła. Ja pieniędzmi rządziłam, tak żeby było dobrze. Miałam dwie krowy, to jeszcze z nabiałem do Tarnobrzega jeździłam.

Pan Stefan skończył lat 89. Przyznaje, że żona ma lepszą pamięć, ale jeszcze pamięta ją młodą.

- Podobała mi się, miałem 28 lat jak braliśmy ślub - wspomina. - To był dobry wybór. Żyjemy nawet lepiej jak po ślubie. Ma swoje babskie sposoby na mnie. Dba o mnie, i ja też o nią dbam.

Cały dzień ze sobą

W Domu przy Kurasia żyje im się bardzo dobrze.

- Nigdzie nie wychodzimy, bo i po co wychodzić - tłumaczy pani Krystyna. - Pójdziemy sobie na śniadanie, obiad, kolację. Czasem dziadziu pójdzie na świetlicę, popatrzeć na film. Siedzimy tutaj. Dobrze nam jest. Kochamy się dalej. Jedno musi drugiemu pomagać. Zdrowia już zaczyna brakować. Dziadziuś ma problemy ze stawem biodrowym. Ręka go też boli.

Czego małżonkowie życzą sobie na najbliższy czas?

- Zdrowia i spokoju, więcej nic - mówi pani Krystyna. - Siły nam trzeba.

SPRAWDŹ najświeższe wiadomości z powiatu TARNOBRZESKIEGO


Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie