Czwartkowa decyzja Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie, rozpoznającego apelację obrońcy oskarżonego, podyktowana jest koniecznością "dopytania" biegłego o kilka spornych kwestii.
- Sąd przed wydaniem orzeczenia chce zasięgnąć opinii uzupełniającej biegłego, dlatego też sprawa została odroczona do 10 marca - informuje sędzia Roman Skrzypek, rzecznik prasowy Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie.
Chodzi o przesłuchanie biegłego, którego opinia pisemna ma kluczowe znaczenie dla uznania winy oskarżonego, Krzysztofa K. Biegły sądowy z zakresu biomechaniki - profesor Michał Wychowański z warszawskiej Akademii Wychowania Fizycznego, przygotowując ekspertyzę dokonywał szeregu obliczeń. Danymi do nich były takie parametry, jak choćby miejsce upadku chłopca w odniesieniu do ściany bloku, waga ośmiolatka i jego wzrost.
Na potrzeby obliczeń, na miejscu zdarzenia dokonano także eksperymentu procesowego, polegającego na zrzucaniu manekina. To wszystko pozwoliło ekspertowi wydać opinię, w której starał się określić najbardziej prawdopodobny przebieg zdarzenia. Proces toczył się z wyłączeniem jawności, ale nieoficjalnie ustaliliśmy, że według biegłego ośmioletni Norbert niewątpliwie został wyrzucony z mieszkania przez drzwi balkonowe. Został wyrzucony po wcześniejszym "rozkołysaniu" i spadł z wysokości czwartego piętra.
Chwilę później kobiety siedzące w pewnej odległości od bloku, zobaczyły, że coś spada. Były przekonane, że to zrolowany dywan, a to był chłopiec. Norbert miał wiele szczęścia, przeżył upadek i fizycznie wrócił do pewnej sprawności.
Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu nie miał wątpliwości, że Krzysztof K. 6 czerwca 2013 roku chciał zabić synka (działał z zamiarem ewentualnym, wyrzucając go godził się na śmierć - stwierdził sąd) i skazał na 9 lat więzienia.
Od wyroku tego odwołał się obrońca oskarżonego, kwestionując ustalenia sądu i poddając w wątpliwość część ustaleń biegłego. To dlatego teraz sąd odwoławczy chce "dopytać" eksperta.
Jak ustalił sąd, feralnego dnia Krzysztof K. w pracy lub w drodze z pracy do domu zgubił swój telefon komórkowy. Wszedł do swojego mieszkania przy ulicy Okulickiego i od syna zażądał, by ten dał mu swój telefon. To był prezent komunijny chłopca. Ośmioletni Norbert bojąc się sprzeciwić pijanemu ojcu dał mu telefon, a ten chwilę potem w złości rozbił aparat. Dzieciak zaczął głośno płakać. To jeszcze bardziej rozjuszyło ojca, chwycił on syna, rozkołysał i wyrzucił przez drzwi balkonowe.
SPRAWDŹ najświeższe wiadomości z powiatu STALOWOWOLSKIEGO
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?