Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski o stadninie w Janowie: Przedstawiono fałszywy obraz hodowli koni arabskich i stadniny

Wojciech Rogacin
Wojciech Rogacin
Marek Szawdyn / Polska Press
Minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski na konferencji prasowej zarzucił krytykom sytuacji w janowskiej stadninie, że przedstawiają kłamliwy obraz sytuacji, aby uderzyć w rząd PiS. Twierdził, że sytuacja w stadninie się poprawia. Nie podał jednak wyniku finansowego za ubiegły rok. Na konferencji zapewniono, że mimo koronawirusa aukcja koni w Janowie w sierpniu zostanie zorganizowana - choć bez udziału publiczności.

Minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski na zorganizowanej w środę online konferencji prasowej odniósł się do zarzutów, jakie wobec hodowli koni w Janowie przedstawiły pod koniec maja posłanki Platformy Obywatelskiej Dorota Niedziela i Joanna Kluzik-Rostkowska.

Minister kontra posłanki

W sporządzonym przez siebie raporcie stwierdzały one, że konie w Janowie są zaniedbane, ich kopyta od miesięcy nieprzycinane, niektóre stoją w niewywożonych od miesięcy odchodach, mają niepełnowartościową paszę. Podobna sytuacja miała także dotyczyć krów i cieląt, również hodowanych w stadninie w Janowie.

Jan Krzysztof Ardanowski w długim przemówieniu ostro skrytykował zarówno posłanki, jak i publicystów, którzy krytycznie mówią o janowskiej stadninie już od 2016 roku, kiedy jego poprzednik Krzysztof Jurgiel odwołał wieloletniego prezesa stadniny, wybitnego hodowcę uznawanego na świecie, Marka Trelę.

Ardanowski twierdził, że rzeczywiście były opóźnienia w pielęgnacji kopyt końskich, ale było to spowodowane koronawirusem i brakiem możliwości sprowadzenia specjalistów do tej czynności. Kiedy tylko złagodzono restrykcje, sprowadzono najlepszych specjalistów, którzy przeprowadzili pielęgnację kopyt.

Minister informował, że w stadninie tego samego dnia, którego wizytowały ją posłanki odbyła się również kontrola sanitarna z Państwowego Instytutu Weterynarii w Puławach, która przedstawiła odmienne wnioski niż posłanki. Kontrola miała zwrócić uwagę na niektóre zaniedbania, zwłaszcza gdy chodzi o bydło, ale w przypadku koni większość była w dobrym stanie, a gorszy wygląd niektórych koni miał być spowodowany np. przez chorobę albo przez to że klacze karmiły źrebaki i przez to ich masa ciała spadła.

- Jestem absolutnie przekonany, że u bardzo wielu tych, którzy dopuszczają się totalnej krytyki i stadniny w Janowie i hodowli w Polsce nie o dobro zwierząt chodzi, nie o stadninę i jej wyniki finansowe oraz hodowlane - mówił Ardanowski, nie ukrywając emocji. - Chodzi o to, by przypiąć kolejną łatę rządowi PiS i przedstawiać wypaczony, kłamliwy wizerunek hodowli koni. To kłamstwa Platformy. Złe intencje i zła wola przyświecają tym wszystkim, którzy nakręcają spiralę nienawiści, spiralę kłamstwa, która pada na podatny grunt - dodał.

Ostro wypowiadał się zwłaszcza pod adresem posłanek PO. - Te ciągłe ataki pojawiające się cyklicznie ze strony polityków PO - tu prym wiodą dwie panie posłanki - ma cel głębszy. To jest próba pokazania, że od 2015 roku po zwolnieniu przez mojego poprzednika dwóch prezesów kluczowych stadnin hodowla koni arabskich jest w Polsce w upadku. Te ataki mają udowodnić, że ta hodowla jest w stanie schyłkowym, prowadzona niewłaściwie i tylko powrót panów Treli i Białoboka może być remedium.

Minister przypomina stare zarzuty

Minister dużą część przemówienia poświęcił krytyce zarządzania stadniną przez odwołanego w 2016 roku prezesa Marka Trelę. Wraz z nim odwołano wówczas innego wybitnego specjalistę-hodowcę - Jerzego Białoboka, prezesa stadniny w Michałowie - a także Annę Stojanowską, specjalistkę ds. hodowli koni w Agencji Nieruchomości Rolnych.

Ardanowski stwierdził, że stadniny wówczas nie pomagały wystarczająco polskich hodowców prywatnych, a wspierały hodowlę zagraniczną. Przypomniał zarzuty Jurgiela o podpisaniu przez odwołanych prezesów wieloletniej umowy z firmą Polturf na organizację dorocznej aukcji w Janowie, przez co - jego zdaniem - przychody z organizacji, sprzedaży biletów od sponsorów itp. wypływały do prywatnej firmy, zamiast zostawać w stadninach. Jego zdaniem rocznie Polturf pobierał od miliona do ponad 2 mln zł prowizji.

Kilka lat temu odwołani prezesi już odpowiadali na ten zarzut tłumacząc, że cena organizacji aukcji była rynkowa, a organizator wyłoniony w drodze przetargu, chociaż stadniny nie miały obowiązku go organizować. Ponadto prowizja pokrywała zapraszanie kupców, sponsorów, promocją aukcji w kraju i zwłaszcza za granicą (w tym wykupienie reklam w mediach), organizacją pokazów i aukcji koni, wycieczek dla gości, ich obsługi (w tym również gości VIP i honorowych), zapewnienia obsługi medialnej, zapewnienia wszelkich urządzeń. Stadniny nie miały potencjału organizacyjnego, by same się tym zająć.

- My mamy na świecie swoją rolę do utrzymania i rozwoju hodowli tego zwierzęcia, ale podstawowym obowiązkiem instytucji państwowych jest wspieranie polskiej hodowli i gospodarki, a nie tej gdzieś w bogatych krajach, gdzie ktoś ma potrzebę, czasami fanaberię, by zajmować się końmi arabskimi - mówił minister.

Złe wyniki finansowe

Z uwagi na to, że konferencja organizowana była online, odczytano tylko część pytań, jakie ministrowi zadali dziennikarze. Wśród wysłanych pytań były i te o wyniki finansowe janowskiego gospodarstwa pod rządami "dobrej zmiany" i o odwołanie poprzedniego prezesa stadniny.

Minister nie chciał ujawnić wyniku finansowego za 2019 rok. Stwierdził, że nie jest on tak zły, jak sugerowały media i jest lepszy niż w ubiegłym roku. Z jego słów można było wywnioskować, że ubiegły rok zakończył się jednak stratą - podobnie jak przez ostatnie dwa lata, kiedy stadniną zarządzają ludzie "dobrej zmiany". Od 2017 roku co roku janowskie gospodarstwo przynosi straty - w 2017 roku strata wyniosła 1,6 mln zł, a w 2018 3,2 mln zł.

Za poprzedniego prezesa Marka Treli wynik finansowy gospodarstwa nigdy nie był ujemny.

Ardanowski zarzucał jednak, że zyski stadniny w czasach zarządzania przez Marka Trelę nie zawsze były wysokie - np. w 2011 roku wyniosły tylko 60 tys. zł. Nie wspomniał jednak, że w tamtych latach stadnina prowadziła inwestycje - m.in. budowę nowych obiektów hodowlanych.

Zresztą minister skrytykował poprzedniego prezesa za budowę nowej obory w Janowie w 2013 roku twierdząc, że nie wykonano tam instalacji odprowadzania odchodów i wody.

Stan budynków w stadninie, które są w większości zabytkowe i nie odpowiadają nowoczesnej hodowli minister podał jako jedną z przyczyn gorszego stanu koni.

Szkodliwa szeptana propaganda?

Na pytanie, dlaczego tak mało kupców przyjeżdża obecnie na aukcje do Janowa minister stwierdził, że jest to efektem celowej propagandy osób, które mają kontakty w świecie hodowców za granicą. Sugerował, że być może komuś zależy na obniżeniu cen na polskie araby.

Tej sugestii ministra przeczy jednak brak zainteresowania na janowskie konie. Większość koni z dodatkowej, zimowej aukcji zorganizowanej na Służewcu nie znalazła nabywców, a wiele z wylicytowanych nie zostało odebranych. Mają one pozostać więc w stadninach.

- Kiedy był pan Trela, wszystko było fantastycznie. Konie rekordowe ceny. Kiedy przyszedł PiS i minister Jurgiel – tragedia, konie padają, ceny spadły - irytował się minister taką narracją. - Poprzez wpływy w kręgach końskich na świecie wysłano opinię w świat - kłamliwą - że hodowla koni arabskich w Polsce upadła - mówił minister.

Należy przypomnieć, że krytyczna opinia o Janowie już po przejęciu stadniny przez nowe władze zaczęła się upowszechniać po tym, jak padły wypożyczone do Janowa dwie klacze Shirley Watts, żony perkusisty Rolling Stonesów i jednej z najwierniejszych kupców janowskich koni. Podejrzewała ona, że jej klacze padły wskutek niewłaściwej opieki. Wobec pani Watts padły też wówczas aroganckie komentarze ze strony władz resortu.

Później zorganizowano aukcję koni, podczas której niektóre klacze licytowano dwukrotnie. Wśród zagranicznych hodowców pojawiły się podejrzenia, że aukcja mogła być nieuczciwa.

"Stadnina nie upadnie"

Minister został zapytany przez "Polskę Times" o to, czy stadnina w Janowie otrzyma dofinansowanie ze skarbu państwa, a jesli nie, czy grozi jej upadek.

- Stadnina nie upadnie. Nie ma ryzyka dla stadniny - mówił minister. - Może niektórym chodziło o to, żeby sprywatyzować stadniny. Nie, nie będzie prywatyzacji stadnin państwowych w Polsce. To jest nasza historyczna odpowiedzialność za rasy koni. Myśmy tę rasę dla świata przechowali - dodał.

Powiedział, że Rada ds. hodowli koni przy ministerstwie próbuje znaleźć pomysł na to, jak wydzielić hodowlę koni i zapewne dofinansować ją. Ardanowski przyznał, że - co również zawsze podkreślali odwołani prezesi Marek Trela i Jerzy Białobok - hodowla koni arabskich jest deficytowa, mimo uzyskiwanych czasami wysokich cen na aukcjach. Dlatego w stadninie prowadzona jest także hodowla bydła mlecznego, dzięki której spółka do niedawna wychodziła na plus.

W ostatnich latach jednak ta hodowla nie przynosiła spodziewanych zysków. Ardanowski twierdził, że działo się tak z powodu suszy i bardzo złego minionego roku dla rolnictwa generalnie. Krytycy nowej zmiany w stadninach uważają natomiast, że brak zysków wynikał ze złego zarządzania stadniną przez osoby, które nie znają się na koniach ani na hodowli. Od 2016 roku stadnina w Janowie miała już 4 prezesów. Najnowszy - Marek Gawlik - został zatrudniony w maju. Zastąpił Grzegorza Czochańskiego, który był prezesem przez ok dwa lata.

Co ciekawe - nowy prezes Marek Gawlik zatrudnił jako doradcę Annę Stojanowską, którą zwolniono w 2016 roku razem z prezesami Trelą i Białobokiem. Zdaniem obserwatorów ten ruch wskazuje, że zarzuty stawiane przez ekipę Jurgiela były bezpodstawne oraz, że lekką ręką pozbyto się w 2016 roku specjalistów, których hodowla koni arabskich potrzebuje najbardziej.

Aukcja w 2020 roku odbędzie się

Na konferencji obecny był również Tomasz Chalimoniuk, prezes Polskiego Klubu Wyścigów Konnych, który powiedział, że tegoroczna aukcja koni w Janowie Podlaskim odbędzie się jak co roku. 9 sierpnia odbędzie się aukcja Pride of Poland, a dzień później tzw. Summer Sale. Aukcja odbędzie się prawdopodobnie bez udziału publiczności - chyba, że do tego czasu zmienią się na łagodniejsze obowiązujące w kraju przepisy sanitarne.

Odbędzie się także Narodowy Pokaz Koni Arabskich, w którym pula nagród wyniesie rekordowe 998 tys. zł. Ma to być - zdaniem Chalimoniuka - jeden z najlepiej nagradzanych narodowych czempionatów w Europie.

Na pytanie "Polski Times", czy organizatorzy zdążą przygotować konie na aukcję i pokazy oraz promocję imprezy za granicą prezes Chalimoniuk odparł, że czasu na organizację rzeczywiście jest mniej niż w poprzednich latach, kiedy już w marcu ogłaszano listę koni na aukcję. - Z drugiej strony jest głód pokazów i aukcji na świecie. To będzie po Dubaju pierwszy pokaz na świecie, sądzę całe środowisko jest na tyle wytęsknione, że nie zabraknie nam kupców i hodowców - mówił Tomasz Chalimoniuk. Stwierdził, że promocja i mejlingi już się zaczęły.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski o stadninie w Janowie: Przedstawiono fałszywy obraz hodowli koni arabskich i stadniny - Portal i.pl

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie