Na początku stycznia młoda niedźwiedzica, ochrzczona przez leśników imieniem Turnica, po raz pierwszy przywędrowała do Przemyśla. Wiadomość o jej pojawieniu się lotem błyskawicy obiegła media. Zwierzę schwytano i wywieziono do lasów w gminie Bircza. W miniony weekend ponownie przyszło do ludzi, tym razem w Chorzowie, w powiecie jarosławskim. Po dramatycznej akcji zostało uśpione i przetransportowane do przemyskiej kliniki weterynaryjnej Ada.
- Przebywa w największym z boksów naszego szpitala - mówi lekarz weterynarii Radek Fedaczyński. - Dopisuje jej apetyt. Zajada się rybami, jabłkami, marchewką. Od czasu do czasu dostaje miód.
Wczoraj Turnicę odwiedzili przedstawiciele międzynarodowej organizacji ekologicznej WWF. - Na razie żaden ogród zoologiczny nie jest zainteresowany przygarnięciem drapieżnika - nie ukrywa Stefan Jakimiuk. - W krajowych zoo jest ich dużo. W niewoli łatwo się rozmnażają, długo żyją, a tym samym koszty utrzymania są wysokie. Dodatkowo każdemu zwierzęciu trzeba zapewnić odpowiednie warunki, zgodne z surowymi normami.
Fedaczyńscy: sami nie damy rady
Jaki więc los spotka słynnego misia? Jest niemal pewne, że nie wróci na wolność. Możliwe, że wcześniej był przetrzymywany w niewoli i dlatego uzależnił się od człowieka.
- Warto rozważyć, czy nie pozostawić go w Przemyślu, w którego jest herbie - proponuje Paweł Średziński z WWF. - Oczywiście należy zagwarantować mu dożywotnie utrzymanie.
Prowadzący klinikę Ada Andrzej i Radosław Fedaczyńscy są gotowi zaopiekować się Turnicą. Nie mają jednak pieniędzy na budowę solidnej klatki i obszernego wybiegu. Koszt przedsięwzięcia to kilkadziesiąt tysięcy złotych.
- Nie wykluczamy możliwości pomocy w tym zakresie - deklaruje Witold Wołczyk z kancelarii prezydenta Przemyśla. - Za wcześnie, aby mówić o szczegółach. Bez wątpienia niedźwiedzica przysłużyłaby się promocji miasta.
- Przebywa w największym z boksów naszego szpitala - mówi lekarz weterynarii Radek Fedaczyński. - Dopisuje jej apetyt. Zajada się rybami, jabłkami, marchewką. Od czasu do czasu dostaje miód.
Wczoraj Turnicę odwiedzili przedstawiciele międzynarodowej organizacji ekologicznej WWF. - Na razie żaden ogród zoologiczny nie jest zainteresowany przygarnięciem drapieżnika - nie ukrywa Stefan Jakimiuk. - W krajowych zoo jest ich dużo. W niewoli łatwo się rozmnażają, długo żyją, a tym samym koszty utrzymania są wysokie. Dodatkowo każdemu zwierzęciu trzeba zapewnić odpowiednie warunki, zgodne z surowymi normami.
Fedaczyńscy: sami nie damy rady
Jaki więc los spotka słynnego misia? Jest niemal pewne, że nie wróci na wolność. Możliwe, że wcześniej był przetrzymywany w niewoli i dlatego uzależnił się od człowieka.
- Warto rozważyć, czy nie pozostawić go w Przemyślu, w którego jest herbie - proponuje Paweł Średziński z WWF. - Oczywiście należy zagwarantować mu dożywotnie utrzymanie.
Prowadzący klinikę Ada Andrzej i Radosław Fedaczyńscy są gotowi zaopiekować się Turnicą. Nie mają jednak pieniędzy na budowę solidnej klatki i obszernego wybiegu. Koszt przedsięwzięcia to kilkadziesiąt tysięcy złotych.
- Nie wykluczamy możliwości pomocy w tym zakresie - deklaruje Witold Wołczyk z kancelarii prezydenta Przemyśla. - Za wcześnie, aby mówić o szczegółach. Bez wątpienia niedźwiedzica przysłużyłaby się promocji miasta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?