Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mission (prawie) impossible? Odwracanie skutków scaleń w Padwi Narodowej

Andrzej Plęs
Andrzej Plęs
pixabay
Ci sami ludzie, którzy narobili bałaganu nie mogą go naprawiać – domagają się od mieleckiego starostwa poszkodowani w operacji scalenia gruntów w Padwi Narodowej. A starostwo początkowo nawet nosiło się z zamiarem, by proces naprawczy powierzyć innemu powiatowi.

Szesnaście lat trwający proces scalenia gruntów w Padwi Narodowej skończył się pozornym sukcesem, bo został przeprowadzony i zakończony w 2016 r. Znaczna część jego uczestników od początku kwestionowała jego przebieg, wytykając działania niezgodne z prawem, wyliczając nawet nazwiska osób martwych, które widniały na listach tych, którzy zgodzili się na proces scaleniowy.

Skutecznie, skoro w czerwcu br. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Rzeszowie prawomocnie uchylił decyzję mieleckiego starostwa, zatwierdzającego operację scaleń gruntów. I zalecając, by przywrócić stan rzeczy z chwili, nim scalenia w Padwi w ogóle rozpoczęto. W tej chwili nie wiadomo, czy w ogóle będzie to możliwe, bo część działem zdążyła już nie raz zmienić właściciela. Z pewnością nie wiadomo też, jak długo potrwa przywrócenie mapy Padwi do stanu sprzed kilkunastu lat.

CZYTAJ WIĘCEJ: Scalanie przez rozdrabnianie. Padwią Narodową zatrzęsło

Klasyczny skok na działki

Zastrzeżenia pańskich gospodarzy towarzyszyły operacji od samego jej początku.

- O decyzjach scaleniowych dowiadywaliśmy się po czasie, nie było żadnego okazania gruntów w terenie, niektórzy z nas obrabiali ziemię, która – jak się potem okazało – po scaleniach nie była ich – opowiada z irytacją Krystyna Świątek. – Niektóre działki miały dwie księgi wieczyste: jedną na starego, a drugą na nowego właściciela. Działki te same, tylko ich numery były inne.

Pani Annie odebrano część działki budowlanej, na której stoi jej dom, uzasadniając, że ta działka to pastwisko. W miarę rozwoju sytuacji protesty mieszkańców Padwi zaczęły się nasilać, w akcie desperacji zaczęli weryfikować listę podpisów ludzi, którzy godzili się bądź nie na udział w scaleniach. Szybko odnaleźli kilka takich, które miały składać osoby nieżyjące.

- Choćby nasza mama – pokazuje dokument Halina Kozik. – W rubryczce z jej nazwiskiem jest adnotacja, że odmówiła podpisu. Już po śmierci.

Sprawa trafiła do tarnobrzeskiej prokuratury okręgowej, tu potwierdzono, że sześć podpisów zostało podrobionych. W toku śledztwa okazało się, że nie tylko martwi składali podpisy, także ci, którzy od lat mieszkali poza granicami kraju, a w jednym przypadku zgodę pisemnie wyraziło 11-letnie dziecko.

Teraz jak to odwrócić?

Ogrom uchybień formalnych i kryminalnych zdecydował, że WSA w Rzeszowie uchylił w czerwcu br. decyzję Starostwa Powiatowego w Mielcu z 2016 r., która zatwierdzała scalenia. I nakazał przywrócić stan właścicielski sprzed scaleń. Program naprawczy miało przeprowadzić mieleckie starostwo, tymczasem mieszkańcy Padwi zdążyli już nabrać głębokiej nieufności do instytucji, która je skrzywdziła. We wniosku do samorządu domagają się, by starostwo wyłączyło z procesu naprawczego dwoje, wymienionych we wniosku z nazwiska, swoich pracowników, którzy uczestniczyli wcześniej w wytworzeniu „tego bałaganu”, za który są współodpowiedzialni. Starostwo nie mogło tego zignorować.

- Rozważaliśmy scedowanie procesu naprawczego na inne starostwo, by nie zostać posądzonym o stronniczość – przyznaje Stanisław Lonczak, starosta mielecki, który musi teraz robić porządek po swoich poprzednikach. – Uznaliśmy jednak, że nasz samorząd ma pracowników, którzy mogą to przeprowadzić, poza tym nie ma sensu przedłużać operacji wykonania wyroku WSA. Zdecydowaliśmy, że sami operację przeprowadzimy. Powołaliśmy do tego specjalny zespół, którego wyłączeni są urzędnicy, co do których poszkodowani mają zastrzeżenia. Zresztą oni sami złożyli rezygnację. Dokumentacja sprawy została założona i zapieczętowana w oddzielnym pokoju, dostęp do niej mają tylko członkowie komisji. Po to, by odsunąć obawy, że ktoś mógłby w dokumenty ingerować.

I poszkodowani i starostwa zdają sobie sprawę, jak bardzo skomplikowany będzie to proces: część działek zmieniła właścicieli w ciągu ostatnich lat, na niektórych nowi właściciele zdążyli coś pobudować, niektórzy z uczestniczących w scaleniach gospodarzy już nie żyją. Starosta Lonczak ma nadzieję, że uda się odwrócić skutki scaleń w ciągu roku, choć słyszał o podobnej sytuacji w Małopolsce, gdzie zajęło to... 30 lat.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Mission (prawie) impossible? Odwracanie skutków scaleń w Padwi Narodowej - Nowiny

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie