Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mistrz rakiety z Tarnobrzega... w sutannie

Zdzisław Surowaniec
Ksiądz Andrzej Maczuga na widowni kortu tenisowego w Stalowej Woli, gdzie przyjeżdża na treningi z miejscowymi tenisistami.
Ksiądz Andrzej Maczuga na widowni kortu tenisowego w Stalowej Woli, gdzie przyjeżdża na treningi z miejscowymi tenisistami.
Ksiądz Andrzej Maczuga, proboszcz Parafii Matki Bożej Częstochowskiej w Tarnobrzegu – Sobowie, wywalczył mistrzostwo podczas zorganizowanych w Żywcu Mistrzostw Świata Księży w tenisie ziemnym. Startował w kategorii wiekowej 55+.

Przez trzy dni mistrzostw przez malownicze stuletnie żywieckie korty nad Sołą przewinęło się 72 kapłanów z 15 państw, między innymi z Filipin, Nowej Zelandii, Australii, Stanów Zjednoczonych, Danii, Niemiec, Ukrainy, a nawet z Papua Nowa Gwinea. Turniej rozgrywany był na kilku kortach jednocześnie na terenie ośrodka „Park Tenis Żywiec 1918”. Zmagania odbywały się w czterech kategoriach wiekowych: open, +45, +55 i + 65.

Ksiądz Andrzej wystąpił w kategorii +55. Był w świetnej formie i nie dawał przeciwnikom szans. Wygrywał wysoko. Pokonał najpierw proboszcza parafii Matki Bożej Pocieszenia w Trzetrzewinie w diecezji tarnowskiej 6/1, 6/3. Drugi rywal sobowskiego proboszcza Marek Kurzawa - proboszcz parafii Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Lubaniu, diecezji legnickiej, odpadł po wyniku 6/2, 6/1. Także kolejni proboszczowie - z parafii Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Lubaniu w diecezji legnickiej, z parafii świętego Aleksego w Ponikwi koło Wadowic w archidiecezji krakowskiej musieli uznać wyższość księdza Andrzeja.

Ksiądz Andrzej Maczuga wystąpił w Mistrzostwach Świata Księży w tenisie ziemnym w kategorii wiekowej +55. Był w świetnej formie i nie dawał przeciwnikom szans. Ostatni zawodnik, z jakim grał, pierwszego seta przegrał 6/3, w drugim przy stanie 5/0 skreczował czyli poddał się. W finale mistrzostw sobowski proboszcz pokonał księdza Andrzeja Siedlera z parafii Najświętszej Maryi Panny Szkaplerznej w Szynwałdzie 6/0, 6/4.

Zobacz także: Kompilacja niezwykłych i niebezpiecznych wyczynów

(Źródło:STORYFUL. Dostawca: x-news)

Główny organizator całego przedsięwzięcia i niestrudzony propagator tenisa wśród księży ksiądz prałat Józef Caputa, proboszcz parafii świętego Wojciecha w Krakowie Bronowicach, zwrócił uwagę, że tenis jest dyscypliną bardzo uduchowioną. - Weźmy taki serw czy serwis. Z łacińskiego słowo to oznacza „służyć”. To ma bardzo teologiczne znaczenie. Żeby zaserwować, trzeba wyrzucić piłkę w górę i spojrzeć na niebo. Żeby dobrze zaserwować, trzeba ugiąć kolana. I to przenosimy do życia – aby służyć, trzeba skierować się do Pana Boga, by od niego zaczerpnąć siły, potrzebna jest jednocześnie pokora, by ugiąć te kolana, bo to nie ja działam, lecz Pan Bóg przeze mnie działa” – wyjaśnił ksiądz i zapowiedział, że niebawem powstanie książka poświęcona historii tenisa wśród księży w Polsce.

Na pewno będzie w niej mowa o księdzu Andrzeju Maczudze. Urodził się w Żołyni w powiecie łańcuckim. Święcenia kapłańskie przyjął w 1985 roku z rąk ówczesnego biskupa przemyskiego Ignacego Tokarczuka. Pracował jako wikariusz między innymi w Tarnobrzegu, w Stalowej Woli, w Nisku. Był proboszczem w Darominie w powiecie sandomierskim. W Tarnobrzegu-Sobowie funkcję proboszcza pełni od 2006 roku w parafii pod wezwaniem Matki Bożej Częstochowskiej. W tenisa zaczął grać, kiedy był w seminarium. Osiąga świetne wyniki jest zwycięzcą Tenisowych Mistrzostw Polski Księży, Ma ponadtrzydziestoletni staż kapłański.

W słoneczne południe spotykam księdza Andrzeja na kortach w Stalowej Woli. - W Stalowej Woli jest kilku kapłanów, którzy grają w tenisa. Ja zaczynałem „stukać” ponad dwadzieścia lat temu. Wtedy najczęściej grałem z Romkiem Drągiem, który był wikariuszem u świętego Floriana. Toczyliśmy niesamowicie zacięte boje, bo Romek grał bardzo dobrze. Graliśmy też na turniejach amatorów w Stalowej Woli. Mieliśmy sukcesy, wchodziliśmy do półfinału, czy finału turniejów amatorów i to open - opowiada ksiądz, kiedy w przerwie treningu siedliśmy na widowni kortów.

Jak przyznaje, w tenisa zaczął grać, kiedy był w seminarium. - Odbijałem u siebie w domu w Żołyni, skąd pochodzę. Odbijałem z Piotrkiem Dudkiem, sędzia siatkówki, który w tym roku jedzie na olimpiadę. To z nim zacząłem odbijać na wakacjach, kiedy wracałem z seminarium - wspomina.

Co daje kapłanowi gra w tenisa? - Tenis to niesamowity psychiczny wypoczynek od działalności duszpasterskiej. Podczas gry wyłączam się ze wszystkiego, a zmęczenie pozwala odreagować stres, problemy, z którymi człowiek się styka - mówi w przerwie treningu na korcie w Stalowej Woli ze swoim partnerem tenisowym Waldemarem Pawłowskim. Mogę powiedzieć, że po tenisie wracam odnowiony i ożywiony, naładowany energię do pracy - zwierza się.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie