Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mistrzostwa Europy. Przebudzenie polskiego bombardiera, na razie krótkie

Z Innsbrucku Paweł KOTWICA [email protected]
P. Kotwica
- Bardzo chciałem się pokazać, miałem dobry początek, ale potem ta chęć mnie trochę zgubiła, zabrakło mi zimnej głowy. Może trochę za dużo wziąłem na siebie, może więcej powinienem grać z kolegami - zastanawiał się po meczu mistrzostw Europy piłkarzy ręcznych Polska - Czechy (35:34) Karol Bielecki, najskuteczniejszy zawodnik polskiej drużyny (7 bramek). - Ale pomogłem zespołowi, ile mogłem.

Karol Bielecki

Karol Bielecki

28 lat. Wychowanek Wisły Sandomierz, potem zawodnik Vive Kielce, SC Magdeburg, aktualnie gra w niemieckich Rhein-Neckar Loewen.

- Musicie poczekać na Karola. On się odnajdzie, jestem o tym przekonany. W Niemczech mówią na niego "maszyna do zdobywania goli". Nikt nie jest maszyną - mówił dwa dni temu trener naszej reprezentacji Bogdan Wenta. - To jest i tak inny Karol, niż kilka lat temu, zarówno pod względem sportowym, jak i mentalnym. Kiedyś musiałem go chować gdzieś w obronie, bo robił straszne "babole", nie podawał, nie rozgrywał, potrafił tylko wyjść w górę i trzepnąć z dwunastego metra. Teraz jest to zawodnik bardziej dojrzały, bardziej kompletny - mówił Wenta.

W dramatycznym meczu Polska - Czechy, który zapewnił naszej reprezentacji pierwszy w historii awans do najlepszej czwórki mistrzostw Europy, wychowanek Wisły Sandomierz miał świetny początek - w pierwszym kwadransie zdobył sześć bramek z dziewięciu naszej reprezentacji. Potem nieco przygasł i poprosił o zmianę. - Już po pięciu minutach nie miałem siły. Nie jest łatwo wytrzymać w takim tempie 30 minut - przyznał po meczu. W sumie zdobył 7 bramek, grając niespełna 21 minut.

- Ta myśl, że trzy, cztery gole przewagi zapewnią nam spokój, trochę nas paraliżowała, chcieliśmy robić wszystko zbyt szybko i robiliśmy błędy. To był mecz nerwów, w którym zagraliśmy trochę "za gorąco". W pierwszej połowie słabo zagraliśmy w obronie, Czesi rozrzucili nas podaniami, w środku mieli za dużo miejsca. To było zgubne, to nie była nasza gra. Potem to wszystko zaczęło się zacieśniać i już nie było im tak łatwo zdobywać gole - mówił Bielecki.

- Może to nie był najładniejszy mecz w naszym wykonaniu, ale daliśmy z siebie wszystko. Cieszę się, że również wszystko dali z siebie polscy kibice, którzy przyjechali nas dopingować - mówił Karol.

W czwartkowym meczu z Francją, który zadecyduje o tym, która drużyna wygra grupę II, były zawodnik Vive Kielce zapowiada walkę o wygraną.

- Na pewno nie oddamy meczu, nie będziemy grali "na remis". Będzie ciężko, ale chcemy się z nimi zderzyć!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Mistrzostwa Europy. Przebudzenie polskiego bombardiera, na razie krótkie - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie