Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mobbing w Sandomierzu. "Dyrektor Centrum Usług Wspólnych szykanuje pracowników, burmistrz zamiata sprawę pod dywan". Przyjrzeliśmy się temu

Marcin Radzimowski
Marcin Radzimowski
Dyrektor Centrum Usług Wspólnych Tamara Socha i Marcin Marzec, burmistrz Sandomierza
Dyrektor Centrum Usług Wspólnych Tamara Socha i Marcin Marzec, burmistrz Sandomierza sandomierz.pl
Mobbing i łamanie praw pracowniczych - to główne zarzuty kierowane przez grupę pracowników Centrum Usług Wspólnych w Sandomierzu wobec dyrektor tegoż centrum, Tamary Sochy. Te same osoby formułują też zarzuty pod adresem przełożonego Tamary Sochy, Marcina Marca - burmistrza Sandomierza. Zdaniem skarżących się osób, włodarz miasta jest bierny, nie reaguje odpowiednio na zgłaszany już od ponad dwóch lat problem i sprawę „zamiata pod dywan”.

Miesiąc temu do wojewody świętokrzyskiego Zbigniewa Koniusza trafiło pismo, podpisane przez grupę pracowników Centrum Usług Wspólnych w Sandomierzu. Prosząc o nieujawnianie danych osobowych interweniują u wojewody w sprawie mobbingu, bowiem - jak przekonują - na pomoc burmistrza, czyli przełożonego dyrektor CUW, nie mogą liczyć.

Dwa tygodnie później, na początku marca, znacznie obszerniejsze zawiadomienie trafiło do Państwowej Inspekcji Pracy w Kielcach. Dokument nie jest podpisany, ale dołączono do niego pisemne oświadczenia osób, które odważyły się je podpisać i w sprawie zgodzą się występować w charakterze świadków. W zawiadomieniu do Państwowej Inspekcji Pracy na 15. stronach opisane są zdarzenia, które - zdaniem nadawców - niezbicie świadczą o stosowaniu mobbingu wobec pracowników CUW przez dyrektor tej jednostki, Tamarę Sochę. Autorzy listu wyjaśniają, że obecnie zadaniem Centrum Usług Wspólnych jest obsługa wielu jednostek organizacyjnych Gminy Sandomierz w zakresie administracyjnym, finansowo – księgowym, prawnym, ochrony danych osobowych, informatycznym, zamówień publicznych: wszystkich publicznych szkół podstawowych, przedszkoli, żłobków, Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, Sandomierskiego Centrum Kultury, Targowiska Miejskiego, Świetlicy Środowiskowej, Środowiskowego Domu Samopomocy oraz Przystanku Błonie. CUW zatrudnia 21 osób.

Autorzy zawiadomienia przekonują, że zachowań wyczerpujących znamiona mobbingu doświadczają przede wszystkim pracownicy CUW, którzy przyszli do tej jednostki z innych jednostek, po przekształceniach w 2017 roku (za poprzedniego burmistrza), zwłaszcza ci, którzy odważyli się mieć inne zdanie na jakiś temat niż dyrektor Tamara Socha i osoby, które „nie podlizują się” szefowej oraz nie utrzymują z nią relacji towarzyskich. Jak czytamy, „pracownicy ci spotykali się z notorycznym szykanowaniem, poniżaniem, gnębieniem, nierespektowaniem umów o pracę, czasu pracy oraz umniejszanie godności tych osób jako pracowników i jako ludzi, krytykowanie sposobu wykonywania pracy, dyskredytowanie pracownika w obecności innych osób, plotkowanie na temat pracowników, obarczanie ich obowiązkami nieadekwatnymi bądź zlecanie pozornie pilnych zadań, które później okazywały się nieprzydatne”.

Oto kilka cytatów z pisma do PIP (zachowana pisownia oryginalna):
„Powszechną praktyką było krzyczenie na pracownika w obecności innych osób, lub bez obecności innych, lecz takim tonem i głosem, że słyszał to cały zakład pracy. Publiczne wytykanie rzeczy uznawanych przez Dyrektorkę za błędy, obwinianie za najdrobniejsze błędy, np. przecinki, pozostawianie jak to określała, tzw. „bękartów” w tekście, złą formę wypowiedzi np. bez zmiany końcówki na męską lub żeńską. Często w wypowiedziach pani dyrektor pojawiały się stwierdzenia, że: „gdyby nie ona…”, że „tylko ona pracuje...”, że „ślęczy po nocach i czyta dzięki czemu wyłapuje błędy i niedociągnięcia”, że „nic nie potrafimy dobrze zrobić”. Nieustanie dochodziło do deprecjonowania przez panią dyrektor wartości pracy poszczególnych pracowników poprzez - ciągłe pytanie "a co Wy takiego macie do roboty", pozbawienie decyzyjności pracowników - wszystko musi być z nią konsultowane. Ciągłe powtarzanie, że gdyby nie ona to „ta oświata by padła", że wszystko musi sama zrobić, że pracownicy nic nie robią, nic nie czytają, w nic się nie angażują, etc. Wyznaczanie terminów na załatwienie trudnych spraw w sposób „chcę mieć to na już, za pół godziny, za godzinę.”

„Na jednej z wielu narad Dyrektor Tamara Socha, naruszyła nie tylko podstawowe prawa pracownicze, ale wręcz konstytucyjne, albowiem zabroniła pracownikom mówić o tym, co dzieje się w CUW komukolwiek nawet członkom rodziny i zabroniła spotykać się z Burmistrzem bez jej zgody (wydając przez to faktyczne polecenie skarżenia się komukolwiek z pracowników)”.

„Przykładem negatywnych skutków takiego podejścia jest osoba pracownika, która na jednej z narad w 2018r. odważyła się powiedzieć publicznie Dyrektor co się jej nie podoba w jej zachowaniu. Po tym spotkaniu Dyrektor Tamara Socha głośno komentowała jej zachowanie, a ostatecznym efektem "odgryzienia się" było zmniejszenie w/w pracownikowi etatu do 1/2. Sprawa ostatecznie zakończyła się w Sądzie Pracy na skutek odwołania się pracownika, co tylko rozsierdziło Dyrektor, która odgrażała się, że jeżeli Sąd przywróci w/w na pełen etat, to ona doprowadzi do jej całkowitego zwolnienia z pracy w CUW. Od tego też czasu zaczęło się notoryczne szykanowanie w/w pracownika przez panią Dyrektor”.

„W tym miejscu podkreślamy, że zachowanie Dyrektor Tamary Sochy wobec jednej z pracownic powodowało stopniowy rozstrój jej zdrowia psychicznego. W/w po powrocie z pracy była przygnębiona, zestresowana, a w dniach, w których miała rozmowy z dyrektorką roztrzęsiona. Na skutek mobbingowych zachowań jej przełożonej w postaci ciągłego czepiania się o wszystko, każdą błahostkę, wytykanie najmniejszego błędu w postaci np. źle postawionego przecinka w piśmie, krytykowania, deprecjonowania jej pracy, podważania kompetencji, straszenia zwolnieniem z pracy, krzyczeniem, wywieraniem presji przez ciągłe zaglądanie do pokoju, obmawianiem wobec innych pracowników, wypowiadaniem się wobec innych pracowników, etc. doszło do konieczności leczenia psychiatrycznego i pozostawania w terapii psychologicznej”.

„na wieść o zapisaniu się jednego pracownika do związków zawodowych, by mieć jakieś wsparcie w sytuacji z Dyrektorką, Tamara Socha zapowiedziała, że „i tak znajdzie na nią haka by ją zwolnić i żaden związek zawodowy jej nie pomoże”.

„Nierespektowanie czasu pracy. Notorycznie panie Dyrektor dzwoniła do pracowników będących na zwolnieniu lekarskim, urlopie wypoczynkowym lub opiece polecając wykonywanie określonej pracy. Np. informatyk zmuszany był na zwolnieniu czy urlopie do zamieszczania informacji na Biuletynie Informacji Publicznych CUW i pozostałych jednostek obsługiwanych. Podobnie inni pracownicy zmuszani byli do odwiedzin innych pracowników, będących akurat na urlopie celem uzyskania np. podpisu”.

Podobnych przykładów działań noszących znamiona mobbingu autorzy zawiadomienia złożonego do PIP w Kielcach podają na piętnastu stronach znacznie więcej. Nie oceniamy ich prawdziwości, ale niektóre z nich są wręcz wstrząsające:

„Kiedy ojciec jednego pracownika przebywał w szpitalu w stanie krytycznym pracownik mimo próśb w tym zakresie w/w nie otrzymał urlopu. Nie została też zwolniona ze świadczenia pracy, nawet w dniu kiedy dowiedziała się o śmierci swojego ojca. Zamiast współczucia Dyrektor Tamara Socha poleciła jej wykonywać pracę, nie chcąc nawet udzielić urlopu okolicznościowego (z uwagi na śmierć ojca) na dni następne łącznie z dniem pogrzebu. Powyższe nastąpiło dopiero po awanturze wywołanej z tego powodu ze strony pracownika. Ale i tak, mimo udzielonego urlopu pracownik musiał stawić się w pracy na wyraźne żądanie Dyrektorki poparte groźbą zwolnienia z pracy w celu dokończenia sprawozdań (których termin wykonania przypadał dopiero za kilka dni).”

„W tym miejscu nie sposób nie odnieść się do bardzo przykrej sprawy, jaka miała miejsce w odniesieniu do byłej ś.p. pracownicy CUW W/w przeszła do tej jednostki z MOSIR-u w 2017r., tj. w momencie rozszerzenia kompetencji CUW w zakresie obsługi innych jednostek, w tym właśnie MOSIR-u. W/w pracowała w Referacie Księgowości. Od początku swojej pracy nie była tolerowana przez Tamarę Sochę, podobnie jak inni pracownicy MOSIR-u na których skupiała się złość Tamary Sochy z tego powodu, że CUW-owi przybyła dodatkowa praca i zadania poprzez obsługę nowych jednostek. Ś.P. była krytykowana za swoją pracę, mimo iż w MOSIR-ze była uznawana za dobrego, kompetentnego pracownika. Jak wynika z relacji najbliższych członków rodziny na skutek złej atmosfery w pracy w CUW u w/w pojawiła się depresja. Niestety, nie udało jej się wyjść z depresji i ostatecznie targnęła się na własne życie”.

W piśmie do PIP , a także w piśmie do wojewody świętokrzyskiego autorzy twierdzą, że zwierzchnik dyrektor CUW - burmistrz Sandomierza Marcin Marzec, był informowany o nieprawidłowościach, jednak nie podjął żadnych działań w celu wyjaśnienia podejrzenia stosowania mobbingu.

Oto kilka cytatów z pism (zachowana oryginalna pisownia):

„W pierwszym kwartale 2019 r. Burmistrz Sandomierza, tuż po objęciu stanowiska zlecił firmie zewnętrznej przeprowadzenie audytu w podległych jednostkach, w tym w CUW. W ramach audytu firma również przeprowadziła anonimową ankietę z pracownikami, dotyczącą warunków pracy i mobbingu. Protokół przeprowadzonego w CUW audytu wskazywał, że relacje pomiędzy pracownikami, a pracodawcą - Tamarą Sochą nie są prawidłowe. Burmistrza w żaden sposób nie zareagował na tą informację”.

„W październiku 2019 r. do Burmistrza Miasta Sandomierza wpłynął anonim dotyczący podejrzenia stosowania mobbingu w CUW. Reakcją Burmistrza na w/w anonim było zorganizowanie spotkania ze wszystkimi pracownikami CUW jednocześnie (w tym z zastępcą Dyrektora CUW – Barbarą Czech.) Spotkanie odbyło się w gabinecie Burmistrza, gdzie nie było nawet jak usiąść. W spotkaniu brała również udział również bliska koleżanka Pani Tamary Sochy, Sekretarz Miasta Sandomierza - Aneta Przyłucka. Burmistrz zaczął spotkanie od zadania pytania: kto uważa, że jest mobbingowany, na które z wiadomych względów zdecydowana większość osób nie wypowiedziała się. Następnie Burmistrz powiedział do pracowników CUW, że nie ma ludzi niezastąpionych, po czym wyjął z szuflady plik podań o pracę i zaczął ostentacyjnie rzucać je na biurko mówiąc, że jak komuś się nie podoba i nie chce mu się pracować to ma tyle kandydatów na jego miejsce”.

„W dniu 11 stycznia 2021r. wpłynęło do Burmistrza pismo, w którym radny Rady Miasta Sandomierz Marcin Świerkula napisał, że został poinformowany przez członka rodziny jednego z pracowników CUW o podejrzeniu stosowania mobbingu w CUW. W tym samym piśmie wskazał, że rodzina dąży do polubownego rozwiązania sprawy w drodze mediacji, ale w przypadku braku reakcji ze strony Burmistrza skieruje sprawę do odpowiednich organów ścigania. Na powyższe pismo Burmistrz na ręce Przewodniczącego Rady Miasta złożył pisemną odpowiedź już w dniu 12 stycznia 2021r. (pismo o znaku SEK.0003.1.2021.APR), w której treści przeczytać można, że: „Ze złożonego przez Pana Marcina Świerkuli pisma nie wynika kogo dotyczy domniemany mobbing i na czym on polega. Aby móc podjąć jakiekolwiek czynności zmierzające do wyjaśnienia sytuacji muszę mieć wiedzę kogo ona dotyczy. (…) „w w/w piśmie tym zawarta została nieprawda, gdyż od momentu w którym Marcin Marzec został Burmistrzem, z uwagi na fakt wielokrotnego informowania Burmistrza Marcina Marca (telefonicznie i osobiście) przez męża jednej z pracownic w zakresie niewłaściwego zachowania ze strony pani Dyrektor. W konsekwencji, z powodu braku reakcji i szukając pomocy w/w skontaktował się z radnymi Rady Miejskiej w Sandomierzu, czego efektem było wspomniane wyżej pismo radnego Marcina Świerkuli.”


Jak się dowiedzieliśmy, służby wojewody po otrzymaniu pisma od pracowników CUW, zareagowały – zawiadamiając Państwową Inspekcję Pracy w Kielcach i Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Skierowano też informację do Rady Miasta Sandomierza, oczekując wyjaśnienia sytuacji. Pismo decyzją przewodniczącego Rady trafiło do Komisji Skarg i Wniosków.

Jak do tych poważnych zarzutów kierowanych pod ich adresem odnoszą się dyrektor CUW Tamara Socha i jej przełożony, burmistrz Marcin Marzec? Nie znają treści zawiadomienia złożonego do Państwowej Inspekcji Pracy w Kielcach, a jedynie treść pisma, jakie trafiło na biurko wojewody (bez danych osobowych autorów pisma). O niektórych zarzutach wspominamy, przytaczając konkretne cytaty.

- Nie mam sobie absolutnie nic do zarzucenia w tej materii. Nigdy, przez 21 lat pracy na stanowisku kierowniczym nie karałam pracowników, wręcz ich nagradzałam. To wszystko jest udokumentowane – zapewnia Tamara Socha, dyrektor Centrum Usług Wspólnych w Sandomierzu. - Ja od samego początku chcę, żeby ktoś oficjalnie coś napisał. Chcę, żeby skierował sprawę do sądu, czy gdziekolwiek. W tej chwili to są oszczerstwa, które w ogóle nie mają żadnego pokrycia w faktach. U mnie był pan burmistrz, przeprowadzał dwukrotnie rozmowy z pracownikami. Wiem, że do wojewody poszło pismo, że burmistrz nic nie zrobił w sprawie, że ja jestem jakąś jego prawą ręką. Akurat to, że burmistrz ma zaufanie do pracownika, który jest mu podległy, to jest plus, nie zarzut.

Tamara Socha powtarza, że czeka na kontrolę Państwowej Inspekcji Pracy.

- Ja czekam na kontrolę, żeby sprawdziła to, co ja rzekomo przebywając na zwolnieniu lekarskim robię – dodaje dyrektor Socha. - Ja na zwolnieniu nie pracowałam, a to, że jako kierownik jednostki z córką na spacer wyszłam i zaglądnęłam do jednostki…. Wolno mi wyjść z domu, wręcz miałam zalecenia, że mam dużo chodzić i męczyć serce po zabiegu koronarografii. A to, gdzie ja chodzę, to jest moja sprawa, jeżeli ja nie podpisuję dokumentów. Jeżeli ja nie zajmuję się pracą, to swoich pracowników mogę odwiedzić w każdej chwili.

Poprosiliśmy szefową CUW o odniesienie się do najcięższych zarzutów podnoszonych w zawiadomieniu do Państwowej Inspekcji Pracy. Chodzi o odmowę udzielenia dnia wolnego pracownicy, której zmarł ojciec.

- Jeżeli rozmawiamy o osobie, którą ja mam na myśli, to ja, proszę pana, w dniach, kiedy tej pani tato chorował, bardzo ją wspierałam. To była moja koleżanka, bardzo bliska koleżanka – mówi Tamara Socha, a kiedy dopytujemy, dlaczego mówi w czasie przeszłym, sugerując, iż już koleżanką nie jest, dopowiada: - No, jeżeli się nie odzywa do mnie, to chyba nie jest koleżanką. Jak byłam chora, to dzwoniła do mnie, dowiadywała się, jak się czuję. W tej chwili ona się w ogóle nie odzywa do mnie. Co do informacji odnośnie sytuacji związanej ze śmiercią taty tej osoby, to są brednie, zwykłe brednie. Naprawdę, nawet trudno mi się do takich absurdalnych zarzutów odnosić. Ja naprawdę czekam na tę Państwową Inspekcję Pracy, na ten Zakład Ubezpieczeń Społecznych, na kontrolę. I czekam, że ktoś będzie miał odwagę, nie będzie pisał, że się boi z mojej strony problemów, bo ja nigdy w życiu nie robiłam nikomu problemów. Jestem taką osobą, że wszyscy chcieli do mnie przychodzić do pracy.


Dyrektor CUW dodaje, że szczytem wszystkiego było pisanie w zarzutach o osobie, która nie żyje.

- Osoba, która to zrobiła… Ja z tą osobą nie chciałabym mieć nic wspólnego, to jest dla mnie coś najgorszego na świecie, ruszać dzieci, ruszać męża, po prostu brak mi nawet słów – mówi Tamara Socha. - Powtarzam jeszcze raz. Nie zdarzyło mi się, żebym wobec któregokolwiek pracownika wyciągnęła konsekwencje z błędu, jaki popełnia. My jesteśmy tylko ludźmi, każdy popełnia błędy. Nie jestem kryształem, bo chyba nikt z nas nie jest, ale co do mobbingu nie mam sobie nic do zarzucenia. Jeszcze raz powtarzam, że to są bzdury. 21 lat jestem na różnych stanowiskach kierowniczych, to chyba nie świadczy o tym, że jestem draniem, któremu nie można zaufać, bo katuje ludzi, tylko osobą godną zaufania.

O całej sytuacji związanej z zarzutami wobec dyrektor Centrum Usług Wspólnych oraz o zarzutach kierowanych pod adresem burmistrza Marcina Marca, rozmawialiśmy też z samym zainteresowanym. On również zna jedynie treść pisma wysłanego do wojewody świętokrzyskiego, ale treści zawiadomienia do Państwowej Inspekcji Pracy nie zna.

- Nie wiem, kto te zarzuty kierował, bo dane zostały przez wojewodę utajnione. Nie wiem nawet, czy to jest anonim, czy nie i nie wiem skąd ta osoba lub grupa osób, ma takie informacje. Sprawa w sposób oficjalny wypłynęła z Komisji Nauki, Oświaty, Kultury i Sportu, gdzie jeden z radnych zwrócił się z ustną prośbą o przyjrzenie się niedobrej sytuacji, która dzieje się w CUW-ie. Nie było żadnych szczegółów, żadnych nazwisk. Później dowiedziałem się, że sprawa była poruszana na Komisji Praworządności, ale nie uczestniczyłem w tej komisji – mówi Marcin Marzec, burmistrz Sandomierza. - Spotkałem się z panią dyrektor, powiedziałem o czym była rozmowa na komisjach, otrzymałem wyjaśnienia od pani dyrektor. Następnie udałem się na rozmowę z pracownikami, z każdym z nich odbyłem indywidualną rozmowę, kilka osób zasugerowało mi w czasie tych rozmów, że podejmuję się karkołomnego zadania. Wręcz pytały mnie te osoby, czy ja posiadam takie kwalifikacje, umiejętności, by takie rozmowy przeprowadzać. Sugerowały że może lepiej byłoby, gdyby o to poprosić jakiegoś psychologa pracy, coacha do spraw relacji wewnętrznych w firmach.

Jak dodaje burmistrz, rozpoczął poszukiwania takiej osoby, odbył dwie rozmowy – z jedną specjalistką z Tarnobrzega oraz z kolejną, z Lublina. W tym czasie, po zwolnieniu lekarskim, do pracy wróciła sekretarz miasta i to jej włodarz miasta zlecił rozstrzygnięcie tej kwestii, podając kontakty telefoniczne.

- Po tych pisemnych skargach do wojewody udałem się również do Centrum Usług Wspólnych, zrobiłem zebranie z pracownikami. Powiedziałem, że jestem gotowy do podjęcia działań, jednak abym ja mógł wszcząć jakiekolwiek procedury oficjalne, bo są na to regulaminy, muszę mieć konkretne informacje. Ktoś musi po prostu wystąpić, ktoś, kto jest niezadowolony – dodaje burmistrz Marzec. - Ja nie mogę się bawić w sąd i rozstrzygać w sprawie, gdzie słowo jest przeciwko słowu. Dlatego prawdopodobnie ta sprawa skończy się w sądzie i może to jest właściwy organ, który rozstrzygnie spór. Ja muszę opierać się na regulaminach, na procedurach. Jeżeli ktoś naprawdę czuje się pokrzywdzony i mamy na to przykłady w różnych instytucjach, w Sandomierzu i nie tylko, to pracownik czy grupa pracowników występuje wprost z tematem.

Burmistrz zapewnia, że niczego pod dywan nie zamiata, choć widział takie stwierdzenie w piśmie do wojewody.

- Nie zgadzam się z takim twierdzeniem. Ja po prostu prowadzę rozmowy, w oparciu o to, czym mogę dysponować. Mamy sądy, niezawisłe sądy, więc każdy niezadowolony może wystąpić – dodaje burmistrz. - Ja nie czuję się kompetentny do prowadzenia mediacji, dlatego wynajmujemy ekspertów i myślę, że za chwilę będziemy mogli spróbować rozwiązać ten problem. A znalezienie odpowiedniej osoby z kwalifikacjami też nie jest łatwe. To musi być osoba obiektywna, niezależna i nie może być ukierunkowana na jedną ze stron.

Marcin Marzec mówi, że podczas rozmów z pracownikami CUW zauważył, iż zdecydowana większość pracowników w CUW-ie wyrażała swoje zdziwienie, nawet oburzenie, że są w takiej sytuacji postawieni, bo uważają, że tam się nic złego nie dzieje.

- W każdym razie to nie jest tak, że zamiatam coś pod dywan, z tym się zupełnie nie zgadzam. Staram się w ramach swoich kompetencji i oficjalnych informacji, działać. W urzędzie pismo jest podstawą działań. Jak to się mówi, w urzędzie „na gębę” nic się nie załatwia. Ja, jako urzędnik nie mogę się opierać na plotkach, zasłyszanych rzeczach i na tym co „korytarz mówi”, tylko na faktach – dodaje.

Do sprawy wrócimy.

21 TYS. LIKE! Polub nas i bądź na bieżąco. Poleć nas znajomym!

Echo Dnia Podkarpackie - Polub nas na FB
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie