Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na fali krytyki po wędkowaniu nad Jeziorem Tarnobrzeskim

Marcin RADZIMOWSKI
Zdjęcie wiszącego na gałęzi drzewka martwego, okazałego szczupaka wywołało lawinę krytyki.
Zdjęcie wiszącego na gałęzi drzewka martwego, okazałego szczupaka wywołało lawinę krytyki. UM Tarnobrzeg
- Ten piękny okaz nie wrócił do jeziora, bo i tak by nie przeżył - przekonuje Antoni Brudz, szef związku wędkarskiego.

Kilkunastokilogramowy szczupak złowiony podczas zawodów wędkarskich nad Jeziorem Tarnobrzeskim, po zmierzeniu i zważeniu zamiast z powrotem do wody, trafił na stół. Fotografia pięknej ryby wywołało lawinę krytyki wśród wielu wędkarzy. Regulamin wędkowania w tym zbiorniku chroni bowiem szczupaki o długości ciała przekraczającej metr. A ten okaz miał więcej.

Prawo jest inne dla wybranych? Jak można zabić tak piękną rybę i na dodatek wbrew regulaminowi, który ustaliły władze związku wędkarskiego oraz władze miasta? Od takich i wielu innych, także bardziej dosadnych i cierpkich komentarzy, zaroiło się na tarnobrzeskich forach internetowych. Między innymi na WWW.ECHODNIA.EU/PODKARPACKIE pod artykułem o zawodach wędkarskich nad Jeziorem Tarnobrzeskim.

REGULAMIN SWOJE, PRAKTYKA SWOJE

Wiele osób zszokowało przede wszystkim jedno ze zdjęć, jakie opublikowano także na oficjalnej stronie urzędu miasta, przedstawiające martwą rybę. To jeden z największych szczupaków, jakie padły łupem wędkarzy podczas zawodów spinningowych zorganizowanych 1 maja. Nawet na pierwszy rzut oka długość jego ciała przekracza 100 centymetrów, więc po złowieniu powinien trafić do wód jeziora. Mówi o tym zresztą sam regulamin wędkowania w tym akwenie. Dowiadujemy się z niego między innymi, że wymiary ochronne dla tego gatunku ryby to długość do 60 centymetrów i powyżej 100 centymetrów.

Dlaczego więc tak okazała ryba zamiast do wody, trafi na stół? Prezes Zarządu Okręgu w Tarnobrzegu Polskiego Związku Wędkarskiego Antoni Brudz przekonuje, że niestety, tego szczupaka nie można było wpuścić z powrotem do wody.

- W przypadku wędkowania spinningowego bardzo często ryba zahacza się w taki sposób, że nie ma później szansy przeżycia. Jeśli zaczepi się lekko, na przykład o wargę, to oczywiście po zważeniu i zmierzeniu jej długości zostaje wpuszczona do wody - mówi Antoni Brudz. - Na zawodach wędkarskich to sędziowie oceniają, czy dana ryba jest po wyholowaniu na brzeg żywa, a jeśli jest półżywa, to czy przeżyje, jeśli wpuści się ją do wody. Warto pamiętać, że niekiedy ryba zostaje wyciągnięta na brzeg po "walce" trwającej dziesiątki minut. Niestety, w tym przypadku nie było szans, by szczupak ten przeżył. Miał ponad 130 centymetrów długości.

NAJWAŻNIEJSZA JEST ETYKA

Antoni Brudz dodaje także, że w przypadku wędkowania - także na zawodach - bardzo istotna jest etyka wędkarska. Nie ma bowiem możliwości, by przy każdym wędkarzu postawić jednego sędziego (w tych zawodach uczestniczyło 94 osób), który będzie "patrzył wędkarzowi na ręce". Tylko w ten sposób można by bezpośrednio stwierdzić, że dana ryba została wyciągnięta żywa lub martwa.

- Zresztą na tych zawodach jeden z wędkarzy zadzwonił z informacją, że złowił medalowego szczupaka i żeby szybko przyjechać go zmierzyć i zważyć, bo ryba jest żywa i przeżyje wpuszczona do wody. Tak się też stało - dodaje prezes Brudz.

Dlaczego zatem w regulaminie łowiska nie ma wzmianki o tym, że złowioną martwą lub półmartwą rybę można zabrać do domu, nawet jeśli ma wymiar ochronny? Szef związku wędkarskiego wyjaśnia, że taki zapis mógłby wielu wędkarzy zachęcać do nielegalnych praktyk - na przykład zatrzymani przez straż rybacką kłamaliby, że wszystkie złowione przez nich ryby, były martwe lub bez szans przeżycia po wypuszczeniu do wody.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie