- Wszystko dlatego, że uczą przedmiotów bez odpowiednich kwalifikacji. Taką możliwość dopuszcza karta nauczyciela - mówi Grażyna Żebrakowska z podkarpackiego kuratorium oświaty.
Są to zwykle pedagodzy, którzy uczą już w szkole jednego przedmiotu, zgodnie ze swoim wykształceniem, ale muszą dodatkowo wziąć jeszcze lekcje z innych przedmiotów, bo nie ma chętnych do ich uczenia.
- Generalnie nie brakuje nauczycieli, ale zdarza się, że nie ma chętnych, żeby przyjeżdżać do szkoły na cztery lekcje w tygodniu. Ten problem dotyka przede wszystkim małych wiejskich szkół. Jeśli na przykład odszedł na emeryturę nauczyciel techniki, który miał zaledwie kilka godzin lekcyjnych, to nie ma chętnego, który go zastąpi, bo jak się okazuje płaca za te godziny nie pokrywa nawet dojazdu do szkoły w tej wsi - mówi Żebrakowska.
Zapewnia jednocześnie, że dzieci na tym nie ucierpią, bo w każdym przypadku nauczyciele, którzy zaczynają uczyć przedmiotów, do których nie mają odpowiednich kwalifikacji, po prostu doszkalają się.
- Każdy z nich jest w trakcie uzupełniania kwalifikacji. Szkoły najwięcej tego typu problemów mają w przypadku języka angielskiego, techniki, czy wychowania przedszkolnego i pracy bibliotekarza - mówi.
W naszym regionie nie możemy narzekać na brak nauczycieli nawet w najmniejszych szkołach.
- Owszem słyszeliśmy o możliwości starania się w kuratorium o zgodę na naukę innego przedmiotu, ale u nas, mimo że jesteśmy małą placówką, nie ma takiej potrzeby. Dzieci uczone są przez nauczycieli z odpowiednimi kwalifikacjami i nie brakuje nam pedagogów do nauki określonego przedmiotu - usłyszeliśmy w szkole podstawowej w Wolinie w gminie Nisko.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
