Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasze dziecko nie jest podpalaczem! - rodzice 21-latka z Wrzaw bronią syna

Marcin RADZIMOWSKI
Rodzice 21-latka z Wrzaw uważają, że ich syn jest kozłem ofiarnym a sprawca jest na wolności

- Syn jest niewinny. Nie ma nic wspólnego z tymi zdarzeniami, został w to wszystko wrobiony - przekonują rodzice 21-letniego mężczyzny, podejrzanego o dokonanie podpaleń we Wrzawach i Gorzycach, fałszywe alarmy bombowe i groźby. Prokuratura z kolei twierdzi, że ma dowody jego winy.

Przypomnijmy. We Wrzawach (powiat tarnobrzeski), w ciągu około dwóch lat odnotowano ponad dwadzieścia pożarów obiektów (głównie zabudowania gospodarcze) będących efektem podpaleń, kilka fałszywych alarmów bombowych, znajdowano także atrapy ładunków wybuchowych. Były też telefoniczne groźby spalenia, które odebrało kilka osób - między innymi proboszcz miejscowej parafii.

PIĘTNO SPRZED LAT

Swoje podejrzenia policja kierowała od początku na 21-letniego obecnie mieszkańca Wrzaw. Młody mężczyzna został zatrzymany 19 sierpnia ubiegłego roku w Gorzycach w pobliżu miejsca, gdzie chwilę wcześniej podpalone zostały dwa dziecięce wózki. Trafił do aresztu. Od tamtej pory nie odnotowano już przypadków pożarów w tamtej okolicy.

- Kiedy wybuchały te wszystkie pożary, Łukasz był w domu. Nie chciał nigdzie wychodzić, bo we wsi zaczęto plotki opowiadać, że to on podpala. Praktycznie cały czas był w domu, nie wychodził, żeby go nie posądzano o podpalenia - mówi ojciec 21-latka.

Rodzice dodają, że od czasu pierwszego pożaru policja kilkanaście razy przeszukiwała ich dom. Pobierano odciski palców od Łukasza i rodziców, ślady do badań DNA, zabezpieczono telefony, ubrania Łukasza.

- Niczego nie znaleziono, bo nasz syn tego nie zrobił. Proszę mi wierzyć, że on zawsze był w domu, kiedy były te pożary - mówi ojciec.

Na 21-latku ciąży piętno sprzed kilku lat, kiedy to zadzwonił do gorzyckiego gimnazjum z informacją o podłożonej bombie. To był fałszywy alarm. Od tamtej pory był u policji na cenzurowanym.

- On wtedy zadzwonił, bo namówił go do tego kolega. Poza tym sprawa została umorzona, czyli syn był niewinny. My wiemy, kto go namówił do tego, przyznał się nam tamten chłopak - mówi matka Łukasza.
Okazuje się jednak, że w całej sprawie nikogo innego nie oskarżano a umorzenie w tym przypadku nie było stwierdzeniem niewinności ówczesnego gimnazjalisty z Wrzaw. Dowiedzieliśmy się, że postępowanie toczyło się wobec niego jako osoby nieletniej - sąd uznał, że nie jest zdemoralizowany i właśnie dlatego umorzył sprawę (gdyby był zdemoralizowany, sąd mógł orzec środki poprawcze lub wychowawcze).

DOMYŚLAMY SIĘ

Rodzice 21-latka twierdzą, że mają swoje podejrzenia odnośnie sprawców podpaleń, o które podejrzewany jest ich syn. Informowali o tym policję, ale - jak twierdzą - stróże prawa nic nie zrobili, by odnaleźć prawdziwego piromana. Dodają, że znaleziono kozła ofiarnego, ich syna.

- Jesienią 2009 roku, przed pierwszym pożarem w kółku rolniczym syn przez jakieś półtora miesiąca chodził do sklepu naprzeciwko naszego domu i przesiadywał tam. Czasem po chrupki poszedł, zdarzało się też, że piwo się napił. Tam towarzystwo nieciekawe, on z nimi pogadywał. Niektórzy do straży pożarnej należą i brali udział w akcjach. Poza tym atrapa bomby była znaleziona przy domu kultury, w którym odbywało się spotkanie strażaków - mówią rodzice. - Oni teraz zeznają obciążając syna, ale naszym zdaniem pośród nich jest prawdziwy sprawca. Mówiliśmy zresztą o tym policji, ale nic z tego nie zrobiono. Nas w sprawie syna dopiero tydzień temu przesłuchano, po pięciu miesiącach od jego zatrzymania.

Dodają, że wbrew temu co informują media, we Wrzawach jest wiele życzliwych im osób (niedawno wyprowadzili się z Wrzaw do Stalowej Woli), którzy współczują im. A do Stalowej Woli planowali przeprowadzkę już dawno, choć kropkę nad "i" postawiły ciągłe wizyty policji. Mówią, że nie chcieli już w tym domu mieszkać.

- Syn niczego złego nie zrobił, zostaje oskarżany, choć jest niewinny. Wiele osób dało mu pozytywne opinie, ale w aktach sprawy ich nie ma. Są za to tylko te negatywne bzdury, które ktoś pod sklepem wymyślił. Co to za świadkowie, którzy opowiadają takie farmazony, że na przykład mój syn kota w młynku zmielił? To są wiarygodni świadkowie? - pyta matka. - Po tym, jak ktoś spalił te wózki w Gorzycach syn został zatrzymany, bo był akurat niedaleko tego miejsca. Tego dnia pojechał rowerem do fotografa, żeby zrobić zdjęcia do legitymacji szkolnej. Wiemy, że nasz dom a przede wszystkim syn był cały czas obserwowany przez policję. Dlaczego więc miałby w biały dzień pośród ludzi podpalać wózki?

"PODPIS" NA TEKTURZE

Prokuratura nie komentuje tego, co mówią rodzice podejrzanego, o szczegółach śledztwa także nie sposób się czegokolwiek dowiedzieć.

- Zgromadzone dotychczas dowody pozwoliły na przedstawienie zarzutów dotyczących kilku podpaleń, gróźb i podłożonej atrapy ładunku wybuchowego - mówi prokurator Marcin Kurdziel, zastępca prokuratora rejonowego w Tarnobrzegu. - Śledztwo wciąż trwa i analizowane są kolejne ślady. Mogę jeszcze powiedzieć tylko tyle, że w tej sprawie przesłuchanych zostało wiele osób, także osoby wskazywane przez rodziców podejrzanego.

Jakie dowody obciążające 21-latka zgromadziła prokuratura? Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że są to między innymi zeznania świadków (tych samych, o których mówią rodzice) - 21-latek miał im się chwalić dokonaniem podpaleń a przed zdarzeniami rozmawiał z nimi o tych konkretnych obiektach. Jedna z osób wspominała też o "puszce z kablami", jaką kiedyś 21-latek pokazywał pod sklepem innym osobom mówiąc, że to bomba.

- Przecież takie rzeczy, jakie ludzie opowiadają można na poczekaniu wymyślić - oburzają się rodzice. - Łukasz jest niewinny. Gdyby był winny to po tak długim czasie w areszcie przyznałby się do spalenia tych wózków, dostałby wyrok w zawieszeniu i wróciłby do domu. Jak ma się jednak przyznać do czegoś, czego nie zrobił?

Jak ustaliliśmy prokuratura dysponuje także dowodem materialnym, chodzi o fragment tektury znalezionej w atrapie ładunku wybuchowego podłożonego w sierpniu ubiegłego roku na schodach przed domem kultury we Wrzawach. Napis wykonano odręcznie. Biegli grafolodzy po przeprowadzeniu badań porównawczych w swojej opinii wskazali, że napis na tekturze został wykonany ręką podejrzanego.

Niedawno sąd przedłużył okres tymczasowego aresztowania 21-latka na kolejne trzy miesiące, do 19 kwietnia. Prokuratura do tego czasu zamierza zakończyć to śledztwo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie