Jeszcze kilkaset lat temu burze jawiły się ludziom jako zjawiska nadprzyrodzone, a władza nad piorunami należała do bogów. Do dziś zresztą wielu z nas poczytuje grzmoty i błyskawice za zły omen. Mimo nieprawdopodobnego postępu wiedzy, boimy się ich nadal, a naukowcy nie do końca rozumieją proces powstawania piorunów.
CZERWIEC Z GROMAMI
Upały nie do wytrzymania, nawałnice deszczu z gradobiciem, powodzie i gwałtowne burze z piorunami. Tak wygląda w tym roku czerwcowa pogoda w. Fronty atmosferyczne, przetaczające się od kilku tygodni przez nasz region i zderzające się gorące zwrotnikowe i chłodne masy powietrza to o tej porze roku w naszym klimacie reguła, ale ich siła i częstotliwość zastanawia nawet obserwatorów pogody. O tym, co dzieje się u nas w tym miesiącu z pogodą, najlepiej wie Henryk Trepka, regionalista i synoptyk amator z Nowej Słupi, który codziennie od 31 lat u stóp Łysej Góry obserwuje pogodę i dokumentuje temperaturę, opady i siłę wiatru.
- To jest wyjątkowy czerwiec, jeśli chodzi o ilość opadów i liczbę burzowych dni, mówi Henryk Trepka. - Do tej pory zanotowałem już 17 dni z deszczem, podczas których spadła rekordowa ilość 128,5 litra na metr kwadratowy deszczówki. W ubiegły piątek, 21 czerwca, spadło w Nowej Słupi aż 36,5 litra wody na metr kwadratowy ziemi. Burze zdarzają się bardzo często. Do tej pory było ich już 11, w tym na przykład 10 czerwca front burzowy przetaczał się przez okolicę aż trzy razy i pioruny biły o 11.30, 12.30 i wieczorem o 20.30. To, odkąd pamiętam, wyjątkowy czerwiec, jeśli chodzi o takie zjawiska. Ciekawostką jest w moich zapiskach czerwiec 1997 roku, kiedy to nie było w nim ani jednej burzy - opowiada obserwator pogody.
SKĄD SIĘ BIORĄ BURZE?
Jak mówi doktor Krzysztof Jarzyna, klimatolog z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, burze z towarzyszącymi jej porywistymi podmuchami wiatru, mają swój początek w ścieraniu się dwóch mas powietrza - ciepłej i zimnej. Dają one początek deszczowym chmurom. Gdy te masy się zetkną, chłodne powietrze, które jest bardziej gęste, wypycha ciepłe do góry. Wtedy chmury kłębiaste, czyli cumulusy, rozwijają się w cumulonimbusy, a więc ciemne, deszczowe chmury nazywane też konwekcyjnymi - wyjaśnia.
W górnych partiach chmur pojawiają się kryształki lodu. Gdy stają się one zbyt ciężki, zaczynają spadać, pociągając za sobą w dół zimne powietrze. W trakcie opadania topnieją i z chmury zaczyna padać deszcz. Chłodne powietrze, gdy tylko dotrze do powierzchni ziemi, zaczyna rozchodzić się na boki, dlatego zwykle przed burzą wieje chłodny wiatr. Ładunki ujemne gromadzą się na dole chmury, a dodatnie na górze. Ujemny ładunek na dnie chmury może stać się na tyle duży, że napięcie pomiędzy ziemią a chmurą osiągnąć może nawet do 100 milionów Voltów. Te olbrzymie napięcia powodują wyładowania łukowe, czyli uderzenia pioruna.
Sam piorun jest zjawiskiem bardzo złożonym i uderza w wystające, ostre przedmioty, bo ładunki elektryczne najchętniej gromadzą się na wszelkiego rodzaju ostrzach. Na drodze przejścia błyskawicy wydziela się bardzo duża ilość ciepła i powietrze rozgrzane do bardzo wysokiej temperatury gwałtownie się rozpręża. Stąd huk, jak przy wystrzale. W ten uproszczony sposób można przedstawić powstawanie burzy, błyskawic i piorunów. W rzeczywistości mechanizm powstawania burzy i piorunów jest bardzo skomplikowany i jeszcze nie do końca wyjaśniony.
- Czasami to zjawisko przebiega gwałtownie i dochodzi do występowania huraganów czy niekiedy trąb powietrznych - mówi doktor Krzysztof Jarzyna.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?