Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niezwykła księgarnia w Sandomierzu - kontynuacja pracy sióstr Chodakowskich

Michał Leszczyński, [email protected]
Księgarnia literacka imienia Sióstr Chodakowskich to kontynuacja tradycji księgarskich z XIX wieku.
Księgarnia literacka imienia Sióstr Chodakowskich to kontynuacja tradycji księgarskich z XIX wieku. Michał Leszczyński
W tym miejscu na sandomierskiej Starówce, dzięki córkom znakomitego lekarza, książka zagościła jeszcze w XIX wieku i "żyła" przez 65 lat. Teraz, po ponad pół wieku, znowu jest tu księgarnia

Lekarz i głowa rodziny

Lekarz i głowa rodziny

Leon Chodakowski urodził się w Kielcach w 1817 roku. Ukończył gimnazjum, po którym rozpoczął naukę w Akademii Medyczno - Chirurgicznej w Wilnie. Szkołę skończył z wyróżnieniem jako lekarz drugiej klasy. Praktykę zawodową rozpoczął w Przedborzu (miejscowość leżąca dawniej na kielecczyźnie w powiecie końskim, obecnie w województwie łódzkim, w powiecie radomszczańskim) na stanowisku lekarza zakładowego przy fabryce sukna. Jako lekarz zakładowy zamieszkał w domu na osiedlu robotniczym. Oprócz leczenia pracowników, prowadził też praktykę prywatną lecząc mieszkańców Przedborza i okolicznych wiosek. W maju 1845 roku został mianowany lekarzem miejskim w Końskich. Rok później przeprowadził się do Sandomierza. Rozpoczął od stanowiska lekarza w więzieniu. Od 1866 roku do 23 listopada 1878 roku pełnił funkcję lekarza powiatowego. Był oddanym lekarzem, znanym w całej okolicy. Świadczą o tym liczne podziękowania pacjentów drukowane w prasie. W ślady ojca poszli jego dwaj synowie. Zostali lekarzami. Stefan zmarł zaraz po otrzymaniu dyplomu lekarskiego. Józef został ginekologiem.

Na sandomierskiej Starówce, w miejscu, w którym od 1892 roku do 1957 roku trzy siostry, córki znakomitego lekarza, sprzedawały książki, niedawno powstała księgarnia nawiązująca do dawnej tradycji.

Nie wiadomo, czy księgarnia literacka imienia Sióstr Chodakowskich przy ulicy Sokolnickiego w Sandomierzu przetrwa próbę czasu. Czy w dobie Internetu i coraz większej niechęci do czytania uda się utrzymać rentowność przedsięwzięcia? Czas pokaże, czy księgarnia, w której kiedyś krzewiono postawy patriotyczne sandomierzan na nowo stanie się intelektualnym zapleczem miasta, miejscem spotkań miłośników nie tylko literatury.

NIE TYLKO KSIĄŻKI

- Mój pradziadek, Leon Chodakowski przy dzisiejszej ulicy Sokolnickiego, niegdyś Zawichojskie kupił dom - opowiada Renata Targowska, prowadząca na poddaszu tej kamienicy Górkę Literacką, miejsce pracy twórczej dla artystów.

Leon Chodakowski był lekarzem. Wraz z żoną Joanną mieszkali tu do śmierci. Małżeństwo Chodakowskich dochowało się licznej gromady potomstwa. Jak mówi pani Renata Targowska, dwóch zostało lekarzami, jeden biologiem. Tylko jedna córka wyszła za mąż i przeniosła się do Radomia. W 1892 roku trzy siostry, Wincentyna, Jadwiga i Helena w kamienicy przy ulicy Zawichojskiej, dzisiaj Sokolnickiego założyły księgarnię, jedną z pierwszych w regionie.

- Leon Chodakowski w Sandomierzu był jedynym w okolicy lekarzem. Oprócz pracy zawodowej zajmował się pracą naukową. Pisał artykuły do medycznych czasopism fachowych - mówi pani Targowska.

Siostry Chodakowskie sprzedawały w księgarni nie tylko książki. Można było nabyć obrazki, łańcuszki, medaliki, a nawet wino mszalne. W ofercie pojawiły się też rękawiczki, gry planszowe, zabawki dla dzieci, ozdoby choinkowe.

- Handlowały tym, co dawało utrzymanie - dodaje Jerzy Krzemiński, pracownik działu literatury Muzeum Okręgowego w Sandomierzu, prywatnie przyjaciel księgarni.

U NICH ŻYCIE KULTURALNE KWITŁO

Siostry prowadziły też działalność wydawniczą. Wydawały kartki z widokami Sandomierza, nadal będącymi w obiegu antykwarycznym.
- Rejestrują Sandomierz z tamtych lat i co najważniejsze, były wydawane tu, w tej księgarni. Siostry drukowały kartki w drukarni Anczyca w Krakowie - uzupełnia Krzemiński.
Księgarnia była miejscem nie tylko do zarabiania pieniędzy. W murach kamienicy na Starówce spotykała się sandomierska inteligencja. Siostry prowadziły działalność patriotyczną. Księgarnia stała się "skrzynką kontaktową" uciskanych przez reżim mieszkańców miasta.

- Miały zakaz handlu książkami niedozwolonymi w zaborze rosyjskim. Pośredniczyły w przerzucie książek. Miały własną, zaufaną klientelę. Przecież w Sandomierzu było środowisko patriotyczne. Tu był polski kościół - podkreśla Jerzy Krzemiński.
W 1910 roku, na terenie dzisiejszego Wyższego Seminarium Duchownego z korzeni lipy przypadkowo wykopano koronę hełmową króla Kazimierza Wielkiego. Ksiądz Paweł Kubicki, regens Seminarium Duchownego w Sandomierzu, w obawie przed konfiskatą koronę zdeponował u panien Chodakowskich.

- To świadczyło o wielkim uznaniu dla sióstr. Koronę przechowywały w kanapie. Mebel istnieje po dzień dzisiejszy - zaznacza Krzemiński.
W 1911 roku korona hełmowa króla Kazimierza Wielkiego w tajemnicy przed władzami trafiła do skarbca katedralnego na Wawelu, gdzie znajduje się do teraz. W maju 2001 roku można było ją oglądać w Muzeum Diecezjalnym w Sandomierzu. Okoliczności i miejsce odnalezienia korony owiano tajemnicą aż do 1941 roku.

Wraz ze śmiercią ostatniej siostry Heleny, księgarnia zakończyła działalność w 1957 roku. Później w tym miejscu były tylko namiastki miejsca handlu książką.
- Od 1957 roku jednak w tym miejscu wokół książki coś się działo. Teraz, ponieważ poprzedniczka wynajmująca pomieszczenia zrezygnowała z prowadzenia księgarni, pojawiła się możliwość otworzenia księgarni z nowym, ciekawszym pomysłem. Nawiązując do XIX wiecznej tradycji postanowiliśmy zorganizować księgarnię imienia sióstr Chodakowskich - opowiada Jerzy Krzemiński.

NIEWIELE ZOSTAŁO

Księgarsko-wydawnicza działalności sióstr Chodakowskich pozostawiła niewiele pamiątek.
- Po śmierci ostatniej ciotki Heleny dom zawalił się. Nas tu nie było. Pierwszy raz do Sandomierza przyjechałam po maturze. Nie wiem dlaczego w Sandomierzu rodzicie bywali bardzo rzadko. To raczej ciotki przyjeżdżały do Warszawy. Z rozpadającego się domu, do ogródka, bez żadnej opieki wyniesiono kufry z rzeczami. Wszystko zostało na dworze bez opieki. Do naszej rodziny rozrzuconej po Polsce tylko docierały informacje, że zawalił się dom. Mój brat był jeszcze za młody, by opiekować się dobytkiem. Po siostrach pewnie zostało dużo pamiątek, ale gdzieś zniknęły. Ciotka pisała dziennik. Jego też nie ma. Książki, pamiątki, dokumentacja, wszystko przepadło - rozkłada ręce Renata Targowska.

Działalność księgarska wiązała się z prowadzeniem buchalterii. Toczące się w domu życie przez dwa pokolenia powinno pozostawić wiele śladów. Dom lekarza Leona i jego żony, a później dzieci, był miejscem inteligenckim. Świadomość gromadzenia pamiątek musiała być duża. Z rodziny Chodakowskich ocalało trochę mebli, niewiele drobiazgów i kilka fotografii.

MAJĄ NADZIEJĘ NA SUKCES

Renata Targowska, Jerzy Krzemiński i Tomasz Chmielarz, który podjął się prowadzenia księgarni, chcieliby chociaż trochę powrócić do tamtych czasów.

- Wyposażenie księgarni jest starodawne, będzie piękniało i nabierało charakteru - zapowiada Tomasz Chmielarz. - Oprócz książek chciałbym wprowadzić inny asortyment: dobre pamiątki, drobne stare przedmioty, starą grafikę oraz trochę tego, co sprzedawały siostry Chodakowskie.

- Tak niestety wygląda współczesne księgarstwo. Tylko nieliczne księgarnie utrzymują się ze sprzedaży książek - wtrąca Jerzy Krzemiński. W księgarni literackiej przy ulicy Sokolnickiego już odbywają się spotkania dyskusyjne organizowane przez Elżbietę Ukraińską z Miejskiej Biblioteki Publicznej w Sandomierzu.

- Chcielibyśmy, aby takie spotkania odbywały się wokół konkretnego tytułu i konkretnej książki. Tego typu księgarnie już w Polsce funkcjonują i cieszą się dużym powodzeniem. My tutaj mamy świetne warunki. Od 25 lat funkcjonuje Górka Literacka, zatem księgarnia i górka tworzyłyby całość. Myślimy o szerszym wyjściu do klienta. Uliczka Sokolnickiego ma już zdecydowanie inny charakter niż wcześniej. Jest księgarnia, są kawiarnie. Nie wykluczone, że i my też taką formę zaproponujemy, latem na zewnątrz, zimą w środku rozmowy przy kawie - planuje Jerzy Krzemiński, przyjaciel księgarni.
Tymczasem nikt nie myśli o niepowodzeniu przedsięwzięcia. Zdaniem Jerzego Krzemińskiego, w niektórych krajach notowany jest wyraźny wzrost czytelnictwa. Zdaniem fachowca od literatury, po zachłyśnięciu się formami elektronicznego odbioru książki, wróci forma tradycyjna. - W Polsce z czasem też ludzie sięgną po książkę drukowaną, bo znudzą ich nowinki techniczne.

W księgarni już teraz funkcjonuje kącik antykwaryczny. Jest wygodna kanapa, krzesła, stolik. Można usiąść i poczytać. - Czytanie książki bez jej zakupu to zjawisko bardzo powszechne, nie przynosi dochodu, ale na dłuższą metę jest opłacalne. Pozwala budować markę księgarni oraz życzliwe i otwarte miejsce wobec klienta - zauważa Tomasz Chmielarz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Niezwykła księgarnia w Sandomierzu - kontynuacja pracy sióstr Chodakowskich - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie