Prawo i Sprawiedliwość to obecnie najbardziej znienawidzona przez działkowców partia. - Ręce precz od działek! - te słowa Jana Lisa, prezesa ogrodu działkowego "Siarkowiec" w Tarnobrzegu, oddają najpełniej atmosferę wczorajszej dyskusji prezesów pracowniczych ogrodów działkowych z dawnego województwa tarnobrzeskiego. W swoich wypowiedziach odsyłali pomysłowych posłów PiS do wszystkich diabłów.
Działkowcy z Niska, Rudnika, Stalowej Woli, Nowej Dęby, Baranowa Sandomierskiego i Tarnobrzega obradowali od rana w biurze parlamentarnym posła SLD Władysława Stępnia, który chociaż ciałem w Sejmie, to duchem był wczoraj z przeciwnikami prywatyzacji działek i likwidacji Polskiego Związku Działkowców.
Poseł został upoważniony przez szefa partii Krzysztofa Janika do obrony interesów PZD w sporze z autorami projektu. Klub parlamentarny SLD po zapoznaniu się z propozycjami PiS podzielił poglądy działkowców i uznał, że nikt nie ma mandatu na psucie tego, co dobre dla milionowej rzeszy najuboższych rodzin.
- W Unii Europejskiej ogrodnictwo działkowe i związki działkowców są wspierane przez parlamenty, rządy i samorządy, dlatego projekt ustawy jest szkodliwy dla wizerunku Polski we wspólnocie - stwierdził Władysław Stępień.
Działkowcy z okręgu tarnobrzeskiego stwierdzili kategorycznie, że nikt polityki na działce nie uprawia. Chociaż wiadomo, że PZD to silna organizacja, z którą liczą się największe polskie partie.
- Nam też nie podoba się, że płacimy 35 procentową składkę zarządowi głównemu w Warszawie, ale to my zrobimy z tym porządek. PiS nie musi nam pomagać - bronił ogrodów Jan Jurecki ze Stalowej Woli. - Niech się PiS zajmie bezrobociem, naprawą państwa i aferami.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
