Tablina na krzyżu Obary.
(fot. Zdzisław Surowaniec)
Przypomnijmy - krzyż na Kokoszej Górce w Stalowej Woli stanął przed czterema laty jako samowola budowlana. W czerwcu ubiegłego roku Obara przewiózł go nocą na swoją posesję do Zaklikowa. W sierpniu, po dobraniu mu się do skóry przez prokuraturę, oddał krzyż. Sąd nie dopatrzył się w tym czynie obrazy uczuć religijnych.
Nowy krzyż przy domu Obary stanął w Wigilię Bożego Narodzenia. Obarze pomagały cztery osoby. - Gdy większa cześć społeczeństwa zasiadała do wieczerzy i zaczynała kolędę "Bóg się nam rodzi" postawiłem w kolorze krwi krzyż - wyznaje Krzysztof Obara. Nie musiał mieć pozwolenia na postawienie krzyża. Jak tłumaczy, krzyż ma upamiętnić "ofiary władz świeckich i kościoła rzymsko-katolickiego". Słowo ofiary jest tu jawnym nadużyciem, bo nikt nie poniósł żadnych konsekwencji w związku z zamieszaniem związanym z krzyżem z Kokoszej Górki.
Na swoim krzyżu Obara umieścił metalową tablicę z pięcioramienną gwiazdą w kole "symbolizująca człowieka we Wszechświecie" - jak tłumaczy, z kółkiem w środku. Kółko to jego zdaniem ziarenko, początek życia. W liście do "Echa Dnia" Obara podziękował wszystkim, którzy przyczynili się do powstania krzyża. Wymienił żonę Annę, przyjaciół i mieszkańców Zaklikowa i Stalowej Woli. Wdzięczność wyraził tartakowi za materiał, a cieśli za obróbkę i darmową impregnację. Jak przyznał, koszt krzyża wyniósł 400 złotych.
Na koniec Czesław Obara pożyczył wszystkim szczęśliwego nowego roku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?