Marian, 69-letni mieszkaniec powiatu tarnobrzeskiego, w poniedziałek został wypisany do domu z tarnobrzeskiego szpitala. Spędził w nim dziesięć dni. Trafił tam po tym, jak zachorował na Covid-19 i po kilku dniach leczenia w domu jego stan zaczął się pogarszać. Zaczęło brakować oddechu, saturacja (wskaźnik nasycenia hemoglobiny krwi tlenem) spadała do poziomu 80 procent. Prawidłowa to od 94 do 98.
- Zaczęły się problemy z oddychaniem. Człowiek przekonuje się, jak musi się czuć ryba wyciągnięta z wody
- mówi 69-latek, który po czterech dniach od pierwszych objawów (gorączka trudna do zbicia), trafił do szpitala w Tarnobrzegu. Miał szczęście, że na oddziale covidowym kardiologicznym akurat było wolne miejsce, inaczej zostałby przetransportowany do odległego miasta i byłby z dala od rodziny.
Koronawirus atakuje przede wszystkim płuca, u zakażonych w krótkim czasie rozwija się śródmiąższowe zapalenie płuc. Dochodzi do destrukcji pęcherzyków płucnych. W przypadku 69-latka wirus opanował około 50 procent płuc, dlatego wystarczyło zastosować tlenoterapię nieinwazyjną i wdrożyć leczenie lekami sterydowymi. W przypadku ostrego przebiegu choroby, pacjenci mają zajęte nawet ponad 90 procent płuc. Wówczas oczywiście niezbędne jest wprowadzenie pacjenta w stan śpiączki farmakologicznej i podłączenie pod respirator. Takie przypadki są między innymi na covidowym Pododdziale Intensywnej Opieki Medycznej w Tarnobrzegu.
- Miałem więcej szczęścia, ale nie wszyscy meli. Osoby pracujące na oddziałach covidowych codziennie obcują ze śmiercią. Ci wszyscy ludzie - lekarze, pielęgniarki, salowe pracują w bardzo trudnych warunkach. Już samo chodzenie w kombinezonach przez wiele godzin musi się im dawać we znaki. Są przy tym bardzo życzliwi i z poświęceniem podchodzą do swojej pracy
- dodaje mieszkaniec powiatu tarnobrzeskiego. Wdrożone leczenie przyniosło efekt na tyle dobry, że ozdrowieniec został wypisany do domu. To nie oznacza jednak, że wraz z chorobą ustąpiły jej skutki - minie wiele czasu, nim płuca będą pracować na pełnych obrotach, a niektóre uszkodzenia mogą być nawet nieodwracalne.
Lekarzem prowadzącym mężczyznę była lekarz medycyny Iwona Kowalik - specjalista kardiologii, ale pacjent podkreśla, że także pozostali lekarze z oddziału, na czele z kierownikiem lekarzem medycyny Jackiem Biernackim, z ogromnym sercem podchodzą do pacjentów.
- Na wyrazy wdzięczności zasługują również wszystkie panie pielęgniarki. Nawet nie wiem, jak wyglądają, bo przecież wszyscy tam na oddziale poubierani są w kombinezony ochronne - dodaje pacjent, który przez najbliższe miesiące będzie w domu dochodził do siebie po przebytej chorobie. - Naprawdę powinniśmy wszyscy być wdzięczni tym ludziom za ich ciężką pracę. I ją doceniać.
Wiosenne problemy skórne. Jak sobie z nimi radzić?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?