Nasi uczestnicy projektu "Zmień się na zdrowie" rozpoczęli zajęcia na sali fitness, pod kierunkiem Olgi Chaińskiej, rehabilitantki, instruktorki fitness, właścicielki Expert Fitness. Pierwszy dzień przebiegał jeszcze trochę ulgowo - pani Olga zademonstrowała i poprosiła o próbne wykonywanie ćwiczeń na rowerku, ze sztangami, z piłką i hantlami oraz elementy aerobiku. Jak sobie z tym radziła Eleonora Murawska?
Przyznaje, że ruchu miała za mało. A samemu w domu z gimnastyką jakoś nie wychodziło.
- Kiedyś biegałam dwa razy dziennie. Dziś jedynie spaceruję z synkiem i mam zalecone ćwiczenia rozciągające na bolący kręgosłup. I dlatego to chyba był ostatni moment, by się zmobilizować, poza tym w grupie jest znacznie łatwiej.
Oczywiście ani od pani Eleonory, ani od pozostałych uczestników nikt od razu cudów nie wymaga. Pierwsze zajęcia nie były męczące, ale Olga Chaińska już zapowiedziała: na następne konieczny ręcznik i picie. Bo pot będzie z was ociekał strumieniami.
Nie wiedziałam, że tyle jem
Dla naszych odchudzających się, przyszedł czas "spowiedzi". Doktor Katarzyna Krekora-Wollny zaprosiła wszystkich do swojego gabinetu, by przeczytać ich dzienniczki - przypominamy, że podczas pierwszej lekarskiej i dietetycznej wizyty uczestnicy akcji "Zmień się na zdrowie" zostali zobowiązani do szczegółowego wyliczenia się, co do grama i co do godziny - z tego, co jedzą przez cały dzień. Diariusz taki, który będzie podstawą do opracowania przyszłej diety - prowadzili przez tydzień.
- Jestem pozytywnie zszokowania - mówi doktor Katarzyna Krokera-Wollny. - Tak dobrze prowadzonych dzienniczków, takiego skrupulatnego wyliczania poszczególnych dań i posiłków dawno już moi pacjenci nie przedstawiali. To naprawdę dobrze rokuje - widać, że wszyscy są zdeterminowali i przekonani do tego co robią. W dodatku już sama konieczność "spowiadania się' sprawiła, że…sami z siebie, bez żadnych poleceń zaczęli jeść mniej.
Jak to wyszło w przypadku Eleonory Murawskiej?
- Nie zdawałam sobie wcześniej sprawy jak dużo jem. Po-wiem więcej: kiedy czytałam na drugi dzień, to co napisałam, wierzyć mi się nie chciało. Okazuje się, że wiele rzeczy spożywa się zupełnie bezwiednie: pamięta się obfitsze posiłki, a takie drobne przekąski gdzieś umykają. A one dają drugie tyle kalorii, albo nawet więcej.
Więc sama zaczęłam pewne rzeczy odrzucać. Niestety, moją piętą achillesową są późne kolacje i podjadanie w nocy czy przed telewizorem. Zdaje się, że muszę przejść o tej porze na marchewkę lub surówki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?