Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pedofil ze Stalowej Woli teraz mieszka w Pysznicy. Ludzie się boją o dzieci

Marcin Radzimowski
Pochodzący ze Stalowej Woli pedofil, 40-letni Mariusz C., na wolność wyszedł w lipcu ubiegłego roku. Na koncie ma trzy wyroki. Pierwszy raz, jako 22-latek został skazany w 1998 roku. W sądzie dostał karę roku więzienia w zawieszeniu na cztery lata. „Zawiasy” nie zresocjalizowały jednak mężczyzny.

ZOBACZ też:
Smog w Chinach. Normy przekroczone kilkaset razy.

W 2000 roku jego ofiarami padło rodzeństwo ze Stalowej Woli: upośledzona dziewczynka i chłopiec w wieku szkolnym. Mężczyzna wykorzystywał dzieci seksualnie przez jakiś czas, dopóki sprawa nie ujrzała światła dziennego. Mężczyzna został skazany na pięć lat więzienia. Po dziewięciu miesiącach od opuszczenia zakładu karnego nawiązał relacje z 10-letnim chłopcem. Początkowo zachowywał się wobec 10-latka jak starszy kolega - zabierał na spacery, rozmawiał o problemach. Potem - jak mówiła kilka miesięcy temu Barbara Bandyga, ówczesna szefowa Prokuratury Rejonowej w Stalowej Woli - miał pokazywać mu zdjęcia pornograficzne, a w końcu wykorzystać 10-latka seksualnie. Chłopiec opowiedział o wszystkim rodzicom, a Mariusz C. znów trafił do więzienia, tym razem na 10 lat.

Wyszedł w lipcu tego roku, ale dyrektor Zakładu Karnego złożył wniosek o objęcie Mariusza C. „ustawą o bestiach” i umieszczenie go w ośrodku w Gostyninie. To placówka dla skazanych, którzy po odbyciu wyroku nadal mogą stanowić zagrożenie dla społeczeństwa. Sprawa na razie nie jest rozstrzygnięta, bo Mariusz C. składa wnioski o zmianę składu sędziowskiego i zażalenia na opieszałość w działalności sądu. Obecnie sprawą zajmuje się Sąd Apelacyjny w Rzeszowie.

1 lipca Sąd Okręgowy w Rzeszowie wydał postanowienie, które reguluje zasady przebywania Mariusza C. Nie może opuszczać terytorium Polski, został zobowiązany do każdorazowego powiadamiania policji z jednogodzinnym wyprzedzeniem o zamiarze zmiany dotychczasowego miejsca pobytu ze wskazaniem nowego miejsca pobytu, w tym o terminie wyjazdu. Policjanci zostali upoważnieni do prowadzenia wobec niego czynności operacyjnych w celu zapobieżenia przez niego przestępstwa. Mariusz C. od wyjścia z więzienia kilka razy zmieniał miejsce zamieszkania. Mieszkał w Gorzycach w powiecie tarnobrzeskim i rzeszowskiej Baranówce ,a ostatnio teżkoło Ostrowca Świętokrzyskiego.

Teraz mieszka w Pysznicy, budząc postrach pośród rodziców małych dzieci. 64-letni obecnie właściciel domu, który przygarnął pod dach pedofila, jest w okolicy doskonale znany. Przede wszystkim za sprawą serii rozbojów, których dokonał w 2001 roku wspólnie z Kazimierzem J. z Niska. Jeden z nich, dokonany 15 października 2001 roku w Nisku - Zasaniu, miał tragiczny finał.

Tego dnia wieczorem dwaj nieznani wówczas bandyci weszli do domu starszego małżeństwa Z. i pobili oboje domowników. Żądali wydania pieniędzy. Jeden z nich wymachiwał pistoletem, groził zastrzeleniem. Wystraszone ofiary oddały część pieniędzy, kobiecie udało się uwolnić z więzów i wezwać policję. Sprawcy na rowerach (w czasie rozbojów zawsze używali jednośladów) pojechali w kierunku centrum Niska. Postanowili okraść po drodze jeszcze jedno małżeństwo staruszków, mieszkających w pierwszym domu przy głównej drodze - Józefę i Jana K.

Zaczęło się tak samo – biciem ofiar. W trakcie szarpaniny 81-latek wyrwał łom sprawcy i zdarł z jego twarzy kominiarkę. Napastnik wezwał na pomoc kolegę (Kazimierza J.), który strzelił z pistoletu do staruszka, a potem do jego żony. Kobieta zmarła. W tym czasie na Zasanie przyjechała policja. Funkcjonariusz postanowił zapytać w pierwszym domu (właśnie w domu K.), gdzie mieszka małżeństwo Z., które zgłaszało napad. Gdy wszedł na posesję usłyszał strzały. Sprawcy próbowali uciekać, Kazimierz J. strzelał, żeby odstraszyć policjantów. Zostali zatrzymani.

Mogło dojść do jeszcze większego tragedii, bowiem Kazimierz J. strzelał do policjanta, jednak jego broń się zacięła. Później okazało się, że iglica uderzyła w spłonkę naboju, ale na szczęście nie doszło do wystrzału. Okazało się również, że poszkodowany 81-letni Jan K. miał dużo szczęścia w nieszczęściu - kula wystrzelona prtzez Kazimierza J., wleciała przez jego otwarte usta i utkwiła w kręgosłupie. Cudem przeżył.

W czasie śledztwa ustalono, że „rowerzyści” mają na kocie także inne rozboje. W 2004 roku Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu skazał Stanisława J. z Pysznicy na 15 lat więzienia a Kazimierza J. z Niska na dożywocie. Wyrok w mocy utrzymał Sąd Apelacyjny w Rzeszowie. Kazimierz J. kilka lat później zmarł w więzieniu. Stanisław J. jesienią ubiegłego roku wyszedł na wolność.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie