Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pedofilia w Kościele. Tomasz Sekielski w filmie "Tylko nie mów nikomu" ujawnia dwa nieznane wcześniej przypadki molestowania

Katarzyna Stańko
fot. Marek Szawdyn
Film dokumentalny „Tylko nie mów nikomu”, którego premiera odbędzie się w sobotę na platformie Youtube, ujawnia kolejne i nieznane wcześniej dwa przypadki pedofilii w Kościele, zmarłego niedawno ks. Franciszka Cybuli, który w nagraniu z ukrytej kamery przyznaje się przed śmiercią do molestowania dzieci, oraz ks. Eugeniusza M., w sprawie którego toczy się śledztwo. Ks. Franciszek Cybula był kapelanem prezydenta Lecha Wałęsy.

Mocny, trudny, bardzo dosłowny i bolesny w odbiorze film braci Sekielskich o pedofilii w Kościele może stać się częścią ideologicznej wojny polsko-polskiej o wartości. Nie powinien, ponieważ jest to rzetelnie zrobiony, choć zaangażowany dokument, w którym następuje konfrontacja ofiar ze sprawcami przyznającymi się do winy. Konfrontacja bardzo potrzebna obu stronom.

W czwartek film obejrzeli dziennikarze na pokazie dla mediów. W sobotę pokaz dla darczyńców, czyli tych którzy na platformie crowdfundingowej przekazali pieniądze na zrobienie tego filmu, w sumie 450 tys. zł. W sobotę od 14 30 film dostępny będzie w całości w internecie.

Czym jest ten film? Reżyser, Tomasz Sekielski w rozmowie z nami mówi: - Jest to najtrudniejsze wyzwanie, jakie miałem w swojej karierze zawodowej. Związane są z tym ogromne emocje i ogromne tragedie ludzkie. Jest to coś bardzo osobistego, co zrobiłem ze względu na problemy, które są poruszane w tym filmie.

W filmie są prawdziwe historie opowiadane przez prawdziwych ludzi występujących pod nazwiskiem i niekryjących twarzy. Kobiety i mężczyźni ujawniają, co przeżyli jako 7-, 8-, 9-, 10- czy 12-latkowie. Historie perwersyjne. Do molestowania dochodziło podczas lekcji religii, spowiedzi czy na plebaniach. Obraz Matki Boskiej kolorowanej przez dziewczynki przygotowujące się do Pierwszej Komunii Świętej przeplata się z opowieścią o dotyku w miejscach intymnych. Zdjęcie w białej sukience, symbolizujące niewinność, dziecięcy brak grzechu zderza się z apetytem seksualnym księdza przygotowującego dziewczynki do przyjęcia Pierwszej Komunii. Dokument operuje zresztą wieloma symbolami. Wielkie gmachy kościołów i wystąpienia hierarchów ex cathedra zderzane są z zachowaniami ofiar spacerujących po Krakowie w pobliżu słynnego okna papieskiego na Franciszkańskiej 3, jedzących obiad czy rozmawiających o swoich przeżyciach. To reakcje zwykłych, często nadal pogubionych w życiu ludzi z próbami samobójczymi na koncie.

Film dotyka polskich świętości. Pokazany jest m.in. tak ważny dla polskiego katolicyzmu Licheń. Z pięknym sanktuarium w Licheniu łączy się jednak koszmarna historia jego kustosza gwałcącego w ciemnym pokoju małego chłopca, który zdecydował się wysłać wszystkie swoje oszczędności właśnie na budowę sanktuarium. Niewinny zryw serca, dobroci dziecka zostaje zbrukany w najgorszy możliwy sposób. To jedna z najbardziej mrocznych historii tego filmu, gdzie słowo „masturbacja” wydaje się niewinną igraszką w porównaniu z innymi zachowaniami pedofilskimi. Chłopiec po latach, mimo swoich przeżyć, zostaje księdzem.

Tomasz i Marek Sekielscy o filmie "Tylko nie mów nikomu"

Źródło:
TVN

Inne ofiary często wracają do swoich oprawców. Dlaczego? Psycholog tłumaczy to syndromem sztokholmskim oraz mechanizmem oswajania dziecka i jego rodzica przez księży będących często przyjaciółmi rodziny. Osobami, którym rodzice wierzą bardziej niż własnemu synowi, mimo że ten nagle przestaje jeść, wpada w anoreksję i ociera się o śmierć. Dopiero reakcja lekarki, która nie tylko leczy, ale również pisze list do biskupa w tej sprawie w 1988 r., otwiera rodzicom oczy.

- Nic nie zostało podkoloryzowane. Różne historie są ilustrowane różnymi ujęciami, ale nie ma tam odgrywanych scenek i tym podobnych rzeczy. Wszystko jest na zasadzie symboli i wszystko rozgrywa się mocno na podstawie tego, co mówią ofiary - zapewnia Tomasz Sekielski. Producent Marek Sekielski dodaje, że historii było o wiele więcej, zgłosiło się ponad 100 osób, które chciały opowiedzieć swoje przeżycia.

Pedofilia w polskim Kościele. Raport o pedofilii w polskim Kościele został udostępniony w internecie na stronie fundacji "Nie lękajcie się". Dziś każdy może poznać 24 nazwiska hierarchów, którzy "ukrywali" księży pedofilów. Wśród nich są nazwiska księży z regionu.

Pedofilia w kościele. Oto kapłani, którzy ukrywali księży pe...

Film braci Tomasza i Marka Sekielskich jest zbiorem tychże historii opowiedzianych przez ofiary księży pedofilów. Jest również materiałem śledczym, w którym reżyser Tomasz Sekielski próbuje znaleźć odpowiedź na podstawowe pytanie: dlaczego księża, na których ciążą prawomocne wyroki sądowe albo nadal sprawują swoje funkcje, albo przenoszeni są z parafii do parafii, gdzie często nadal mają kontakt z dziećmi za wiedzą swoich zwierzchników.

Tutaj Sekielski jest bezkompromisowy w swoim dążeniu do prawdy. Jeździ po całej Polsce i sam przed kamerą wielokrotnie zadaje to pytanie proboszczom i współpracownikom księży. Spotyka się z różnymi reakcjami. Jedną z tych bardziej skandalicznych są słowa ks. Adama Jabłońskiego, naczelnego kapłana więziennictwa, kryjącego księdza Pawła K. w swoim domu, który mimo ciążących nam nim zarzutów odprawia msze w pobliskiej kaplicy: „Chyba bardzo nie lubicie Kościoła, skoro wam się, kurwa, chce całą niedzielę ścigać księdza” - w taki sposób ks. Jabłoński usiłuje zniechęcić dziennikarzy do prowadzenia śledztwa. Inny proboszcz nazywa dziennikarzy hienami, mimo że ci pokazują mu wydruk wyroku sądowego w sprawie innego księdza pedofila odprawiającego rekolekcje.

Żaden z księży ani hierarchów kościelnych nie zgodził się wystąpić przed kamerą. W filmie mówią poszkodowani oraz księża pedofile, do których po latach przyjeżdżają ofiary już jako dorośli, próbując zrozumieć, czemu akurat im przydarzył się ten dramat, co czują sprawcy i czy żałują za swoje czyny. Rozmowy te nagrywane są ukrytą kamerą.

Te konfrontacje są najważniejszym elementem filmu. Dowodem na jego prawdziwość. Czy pedofile żałują po latach? Różnie. Niektórzy rozumieją swoje winy, inni obwiniają ofiary, mówiąc: przecież chciałeś, miałeś duży apetyt, byłeś rozbudzony. Część księży unika jednak bolesnej konfrontacji i trudnego kontaktu z ofiarami. To jest największy zarzut tego filmu wobec nich.

Film "Kler" wzbudza sporo emocji. Nic dziwnego - padają w nim bowiem poważne zarzuty wobec polskiego Kościoła. Wojciech Smarzowski wykorzystał wiele historii, które były już wcześniej opisywane przez media. Oto kilka przykładów.

Ile prawdy jest w filmie "Kler"? Wojciech Smarzowski oparł s...

Czy film oskarża Kościół? Nie w rozumieniu wspólnoty ludzi wierzących. Wierni reagują. Zwykli ludzie, lekarka, Irena Drewla, mieszkańcy wsi chcą coś zrobić. Piszą listy do biskupów, rozmawiają o pedofilii, nie unikają tematu. Film oskarża jednak dosadnie i bez żadnych ogródek hierarchów i książęta Kościoła, biskupów: Nycza, Gądeckiego, Głódzia, Tyrawę, Suskiego, Gulbinowicza, Dziwisza. Oskarżenia są mocne: zaniechania, tuszowania pedofilii i przyczynienia się do piekła dzieci. - Jeśli jest piekło, to tak właśnie je sobie wyobrażam - mówi o swoich przeżyciach jedna z ofiar. Dokument pokazuje bezradność prymasa Wojciecha Polaka, który na konferencji prasowej nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie, ile przypadków w raporcie na temat pedofilii, nad którym pracuje Kościół, zostało zgłoszonych przez organy kościelne przez samych hierarchów. W raporcie Kościół ujawnił 385 przypadków pedofilii w parafiach i 280 w zakonach.

- Pedofilia nie jest zjawiskiem, które występuje jedynie w Kościele - tłumaczą biskupi. I mają rację, występuje w różnych środowiskach. Do 2001 r. obowiązywała jednak tajna instrukcja Kościoła, która nakazywała nie upubliczniać przypadków pedofilii w Kościele. - Nie wszyscy księża dokonujący aktów pedofilskich są pedofilami - tłumaczy psycholog w filmie. - Często jest to rodzaj kompensacji, a ofiarami stają się dzieci jako te najbardziej bezbronne - dodaje. - W Kościele dochodziło do instytucjonalnej ochrony sprawców - uważają jednak ofiary.

Sposób reagowania, zaniechania i próby tuszowania tych aktów uderzają obecnie w Kościół, nie tylko w hierarchów, ale i całą wspólnotę. W filmie braci Sekielskich pokazane jest obalenie pomnika ks. Jankowskiego, a były prezydent Lech Wałęsa mówi o tym, że ludzie „zbyt łatwo osądzają.” Przez lata zaniedbań, izolowania ofiar i przenoszenia księży pedofilów z parafii do parafii, a nawet łamania prawa i umożliwiania im pełnienia swoich funkcji, dalszej pracy z dziećmi, popełniano zło. Zło, które z opóźnieniem uderza w Kościół i w jego świętości.

Film Sekielskich jest ważnym dokumentem. Stanie się zapewne częścią naszej dyskusji o pedofilii w Polsce. Można mieć nadzieję, że nie będzie częścią wojny polsko-polskiej o wartości, elementem kampanii wyborczej czy walki z Kościołem.

Oby nie był również wrzucany do jednego worka z historią Elżbiety Podleśnej profanującej wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej, z przemówieniem Leszka Jażdżewskiego porównującego Kościół do taplających się w błocie świń czy dyskusją o Bogu i wartościach w kontekście wyborów.

Temat skrzywdzonych dzieci jest zbyt ważny. A walka o ich godność i ochrona kolejnych potencjalnych ofiar jest obowiązkiem wszystkich, niezależnie od barw politycznych i światopoglądu. Bez upolityczniania tej kwestii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie