Kiedy mieszkający na co dzień w Ciszycy (województwo świętokrzyskie) piłkarz wróci ze szpitala z ręka w gipsie było już po meczu. Wtedy dowiedział się, że jego koledzy przegrali 0:1.
- Smutno mi z tego powodu, że nie mogłem im pomóc. W pierwszej połowie walczyłem z bólem, który potęgował się z każdą chwilą. Musiałem pojechać do szpitala. Prześwietlenie wykazało, że mam złamaną dłoń w okolicach kciuka - mówił smutnym głosem pomocnik tarnobrzeskiej drużyny.
Kibice na trybunach nawet nie zauważyli kiedy Kuranty złamał rękę. Co więcej, nie bardzo też wiedział o tym sam zawodnik.
- Tak dokładnie to nie wiem kiedy to się stało. Chyba przy takim starciu z rywalem, kiedy upadłem na murawę, faulu nawet nie było - tłumaczył nam sympatyczny zawodnik. Po wnikliwej analizie okazało się, że Kuranty doznał kontuzji w 20 minucie gry.
Drugim piłkarzem, który przedwcześnie zszedł w środę z boiska był inny pomocnik tarnobrzeskiego zespołu Jarosław Piątkowski. U niego także istniało podejrzenie złamania ręki. On także pojechał do szpitala, a kiedy Kuranty był już w kolegami z drużyny Piątkowskiemu robiono prześwietlenie. Na szczęście nie wykazało ono złamania, ale w ręku powstał krwiak. Kadrowa sytuacja tarnobrzeskiej drużyny z każdą kolejką staje się coraz trudniejsza. W meczu z Pelikanem z powodu kontuzji nie zagrało trzech piłkarzy: Jakub Kwieciński, Witold Jakubowski oraz Krzysztof Szpond.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?