Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłkarze pierwszoligowej Stali Stalowa Wola zremisowali 0:0 z Wartą w Poznaniu (zdjęcia, wideo)

Z Poznania Arkadiusz KIELAR [email protected]
Piłkarze Stali Stalowa Wola (w środku Cezary Czpak, z lewej Paweł Ignasiński, z prawej Adrian Bartkowiak) wywalczyli z Wartą w Poznaniu remis.
Piłkarze Stali Stalowa Wola (w środku Cezary Czpak, z lewej Paweł Ignasiński, z prawej Adrian Bartkowiak) wywalczyli z Wartą w Poznaniu remis. M. Radzimowski
- Niektórzy moi piłkarze przed meczem grali w "lotki" i licytowali się, ile wygramy, było nawet, że 7:0 - zdradził trener Warty, Bogusław Baniak. Na spokojnie, bo jest po zawale i nie wolno mu się denerwować.

Poznaniacy zlekceważyli "Stalówkę" i w pierwszej połowie mogli dostać prztyczka w nos, najlepsze okazje do zdobycia gola miał Piotr Gilar. Po przerwie miejscowi atakowali już znacznie energiczniej, ale na szczęście goście mieli w swojej ekipie bramkarza Tomasza Wietechę.

ZOSTAŁ ZATRZYMANY

Trener Baniak wrócił do zespołu w październiku, po wyjściu ze szpitala. W składzie ma dwóch prawdziwych "asów" w ataku, Marcin Klatt i Piotr Reiss należą do najlepszych strzelców w pierwszej lidze. Ten drugi, były reprezentant Polski, przyszedł z Lecha Poznań, który zawiesił go bezterminowo w prawach zawodnika. Po zatrzymaniu w lutym w związku ze śledztwem dotyczącym korupcji. Popularny "Reksio" na powrót do ekstraklasy i poprzedniego klubu raczej nie liczy, jest za to postrachem pierwszoligowych bramkarzy. Ze Stalą też miał przynajmniej dwie świetne okazje, w drugiej połowie strzelał z bliska z pola karnego, ale Tomasz Wietecha świetnymi interwencjami nie pozwolił mu powiększyć dorobku bramkowego.

W Warcie wystąpił też Adrian Bartkowiak, były obrońca "Stalówki". W poprzednim sezonie chciał odejść z naszej drużyny już w przerwie zimowej, nie czuł się najlepiej daleko od domu. Nie puścił go trener Władysław Łach, ale po zakończeniu rozgrywek zawodnik szybko dogadał się z Wartą. Pochodzi spod Poznania, ma 20 minut drogi na stadion…

PRAWDZIWY KOZAK

Stal jest uważana za takiego słabeusza w pierwszej lidze, że jak przyznał trener Baniak, jego piłkarze uznali, że "bramki same się strzelą". Do przerwy jednak, ku zdumieniu kibiców Warty, to goście byli bliżsi objęcia prowadzenia. Młody Gilar raz pięknie uderzył z woleja, ale górą był bramkarz gospodarzy, a raz nie potrafił wpakować piłki do bramki z metra. Szkoda, bo różnie mecz mógłby się wtedy potoczyć. Uznanie należało się też golkiperowi Warty, Łukaszowi Radlińskiemu. Zagrał mimo kontuzji i pokazał charakter. Jego szkoleniowiec przyznał, że zawodnik to "prawdziwy kozak".

W sektorze dla gości zasiadło w Poznaniu dwóch fanów Stali, którzy otrzymali upominki od "maskotki" Warty, Koziołka. Wywalczony jeden punkt przez piłkarzy ze Stalowej Woli też został uznany przez kibiców Warty za "prezent" dla naszego zespołu i jedną z największych niespodzianek kolejki. Ale jak podkreślał świetnie znany w Poznaniu trener Stali, Janusz Białek, który w przeszłości prowadził miejscową Olimpię, punkt został zdobyty przez stalowowolan sprawiedliwie. Według niego w Poznaniu został zrobiony "mały krok do przodu". Sytuacja "Stalówki" w tabeli specjalnie się nie poprawiła, ale warto docenić, że nasi pierwszy raz od dobrych kilku spotkań nie stracili gola.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie