Sami piłkarze ze Stalowej Woli, choć zwycięstwo po rzutach karnych w 1/16 finału pucharowych rozgrywek z obrońcą tytułu fetowali długo z kibicami i odtańczyli na środku boiska taniec radości, to gdy emocje opadły, na spokojnie oceniali swoją wygraną. Niektórzy nawet zamieniliby ją na zwycięstwa w pierwszej lidze. Ale może i w niej przyjdą lepsze czasy…
POKAZALI CHARAKTER
- "Stalówka" radziła sobie z Lechem bardzo dobrze. Gratuluję całej drużynie - mówił Czesław Palik, były szkoleniowiec naszego zespołu, obecny na meczu z Lechem. Wynik poszedł w świat, o sensacji w Stalowej Woli donosiły ogólnopolskie media. Załamani byli poznaniacy, którzy mieli "rozjechać" Stal, a zaprezentowali się zdecydowanie poniżej oczekiwań. Obrzucili ich po meczu pustymi, plastikowymi butelkami ich kibice, na "wylocie" znalazł się trener Lecha, Jacek Zieliński.
- Stal pokazała charakter - mówił Sławomir Peszko, jeden z gwiazdorów Lecha, powołany do reprezentacji Polski. - A my zagraliśmy słabiej, mamy kryzys formy.
Peszko po kilku zdaniach podziękował i uciekł do autobusu. To i tak lepiej niż niektórzy jego koledzy, którzy nie chcieli z nikim rozmawiać. Jeszcze Marcin Kikut uznał, że wynik ze Stalą to "tragedia i katastrofa" i że "tak dalej być nie może". Wściekły był trener napastników Lecha, słynny Andrzej Juskowiak i Ryszard Kuźma, znany na Podkarpaciu asystent Zielińskiego.
NOGI NIE ZADRŻAŁY
W Stali nastroje wśród kibiców i piłkarzy są po wygranej z Lechem świetne, losowanie kolejnej rundy Pucharu Polski już 6 października. Stalowowolscy "szalikowcy" wywiesili jednak też dający do myślenia transparent. Wypisali liczbę widzów w poprzednich meczach "Stalówki" na własnym stadionie, wahającej się od tysiąca do dwóch tysięcy i liczbę widzów na Lechu: 6 tysięcy. Z dopiskiem "kibicem się jest, a nie bywa"…
- Kiedy tak jak z Lechem zagramy w pierwszej lidze? Spodziewałem się tego pytania - mówił pomocnik Cezary Czpak, który zdobył decydującego "karnego" w pucharowym meczu. - Mam nadzieję, że po zwycięstwie z zespołem z Poznania będzie tylko coraz lepiej i że jak najszybciej opuścimy ostatnie miejsce w tabeli. Z Lechem rzuty karne wykonywaliśmy bez wielkich stresów, powiedzieliśmy sobie, że to rywale muszą wygrać i oni się denerwują. Mnie nogi nie zadrżały.
Oby tak jak z Lechem nasz zespół zaprezentował się w sobotę w Stalowej Woli w ligowym meczu z Górnikiem Zabrze. Choć rywal znowu będzie bardzo trudny, to już widać, że praca trenera Janusza Białka przynosi naprawdę zaskakujące efekty.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?