Jesteś zadowolony ze swojej kariery piłkarskiej?
Piotr Czachowski: Nie do końca, bo mogłem więcej ugrać za granicą. Kiedyś zostałem wybrany przez „Guerin Sportivo” najlepszym piłkarzem meczu Udinese – AC Milan, a rywalizowałem ze światową czołówką. Stać mnie było na dużo, ale prześladowały mnie kontuzje, niestety wkalkulowane w futbol. Gdyby jednak ktoś powiedział małemu Piotrusiowi, że zaliczy tyle spotkań w pierwszej reprezentacji Polski pomyślałbym, że jest wariatem. Nie narzekam, nie gnębił mnie za granicą żaden trener, a kiedy znajdowałem się w znakomitej dyspozycji podczas spotkania Holandia – Polska uszkodziłem sobie więzadło i wypadłem na parę miesięcy.
Z reprezentacją nie dało się awansować do finałów wielkiej imprezy?
Grałem w kadrze w okresie transformacji ustrojowej i powiedzmy, że organizacyjnie wszystko było dalekie od ideału. Kiedyś przyjechaliśmy z Markiem Koźmińskim na zgrupowanie i Udinese nas przyblokowało, bo PZPN nie załatwił odpowiedniego ubezpieczenia. Teraz te kwestie są poukładane, mamy oficjalne terminy FIFA, UEFA. Nie narzekałem, cieszyłem się z każdego spotkania w drużynie narodowej, bo spełniało się moje dziecięce marzenie, i to takie wyjątkowo odważne.
Wskazałbyś swój mecz życia?
Z Anglią w Chorzowie w 1993 roku. Prowadziliśmy 1:0 po trafieniu Darka Adamczuka, byliśmy zespołem dużo lepszym. Niestety, dwie świetne okazje zmarnował Marek Leśniak, który był w życiowej formie i rządził w Bundeslidze. To się zemściło i Anglicy wyrównali. Do dziś jak przypominam sobie odśpiewany przez naszych kibiców polski hymn ciarki przechodzą mi po plecach.
Jak w szatni po meczu potraktowaliście Marka Leśniaka?
Nikt chyba nie zapomni słynnego „A, Jezus Maria” Dariusza Szpakowskiego z telewizji. Marek nas bardzo przepraszał, był załamany, tak jak cała drużyna. Dwa razy byłem w Chorzowie blisko pokonania Anglików, w 1989 roku padł bezbramkowy remis, a stworzyliśmy kilka kapitalnych sytuacji. Wyspiarze mieli dużo szczęścia.
Brałbyś udział w takich meczach, gdyby nie Włodzimierz Gąsior?
To on sprowadził mnie do Stali Mielec z Okęcia Warszawa, tworzyłem tercet muszkieterów z Maćkiem Śliwowskim i Adasiem Fedorukiem. Trener Gąsior pomógł mi bardzo w rozwoju. Niemal dwa lata walczyłem o miejsce w podstawowym składzie Stali, grałem w drugiej lidze, ekstraklasie, przeżyłem wspaniałą przygodę z Pucharem Intertoto. Gąsior miał kapitalne podejście do zawodników, szczególnie młodych. Takim jak ja poświęcał mnóstwo czasu i nie zapomnę choćby naszych potyczek w siatkonogę. Trener Włodzimierz z Januszem Białkiem rywalizowali z piłkarzami, było mnóstwo emocji, dobrej zabawy. Ze Stali Mielec trafiłem do reprezentacji Polski seniorów.
Dlaczego niedawno w prezencie ofiarowałeś byłemu trenerowi ze Stali koszulkę AC Milan?
Z numerem 6. Chciałem mu symbolicznie podziękować za to co dla mnie zrobił, a wprowadził do najwyższej ligi, na futbolowe salony. To świetny człowiek, świetny, aczkolwiek niedoceniany w mojej ocenie trener, który ukształtował wielu bardzo dobrych zawodników, reprezentantów Polski. Z Januszem Białkiem tworzył wyjątkowy duet. Ucieszyłem się z pojawienia książki o Włodzimierzu Gąsiorze, bo zasłużył jak mało kto i warto było przypomnieć jak grał w złotej drużynie z Mielca z lat 80-tych.
Kojarzysz też Włodzimierza Gąsiora z Kielcami?
Zacznijmy od spotkań Stali Mielec z Błękitnymi. One były trudne, a ja lubiłem grać na stadionie tego klubu w Kielcach. Żal, że Błękitnych już nie ma. Z Koroną Kielce przegrałem w barwach Zagłębia Lubin w Pucharze Polski 1:3. To był nasz blamaż, a jak widać w rozgrywkach pucharowych w różnych krajach nie brakuje niespodzianek. Potem Gąsior prowadził Koronę i miał naprawdę super wyniki, niestety klubowi zabrakło wsparcia, a w tamtych czasach polska piłka rządziła się innymi prawami. Trener Włodzimierz nienawidził korupcji i nie było mowy o ustawianiu meczów. My ze Stalą graliśmy czysto, nie wchodząc w żadne układy zajęliśmy młodym składem piąte miejsce w Polsce w sezonie 1988/89.
Jak grałeś w Mielcu spodziewałeś się, że po latach będzie ci dane komentować w telewizji Serie A?
W żadnym wypadku. Cieszę się jednak, że to mogę robić, a na pewno pomaga mi doświadczenie zdobyte podczas występów w Italii. Liga włoska jest teraz wyjątkowo ciekawa, a poważne role odgrywają w niej Polacy.
11 – meczów we włoskiej Serie A rozegrał Piotr Czachowski
45 – razy wystąpił w pierwszej reprezentacji Polski
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?