Do pożaru najpierw przyjechał zastęp zawodowej straży pożarnej z Tarnobrzega.
(fot. M. Radzimowski)
- Weszłam do stodoły, żeby jajka pozbierać od kur. Gdy wyszłam, zobaczyłam dym. O Matko Boska, ale się paliło! - lamentuje Zofia Fus z Ocic, wiejskiej dzielnicy Tarnobrzega. Pożar, jaki w zabudowaniach państwa Fusów wybuchł w niedzielne popołudnie, doszczętnie strawił stodołę i połączoną z nią oborę. Straty wynoszą około 15 tysięcy złotych.
W ratowaniu dobytku Fusów pomagali mieszkańcy Ocic.
(fot. M. Radzimowski)
Ogień w zabudowaniach na obrzeżach Ocic pojawił się około godziny 17. W tym czasie właściciele byli poza domem. W mieszkaniu była matka gospodarza oraz trójka jego dzieci.
- Babcia zauważyła ogień. Wszystko się zaczęło palić - relacjonuje jeden z chłopców.
Gęsty dym i ogień zauważyli sąsiedzi, którzy pospieszyli z pomocą. Przybiegli tez inni mieszkańcy wsi. W pośpiechu zaczęto wyprowadzać z obory świnie, z kurnika wypuszczono kury. W tym czasie ogień obejmował już znaczną część dachu. W ruch poszły węże ogrodnicze z wodą, ale na niewiele się to zdało. Wreszcie przyjechała straż z Tarnobrzega, potem kolejne jednostki zawodowe i ochotnicze.
- Nie mam pojęcia, co się mogło stać. W stodole i oborze jest światło, może to było zwarcie instalacji elektrycznej - próbuje zgadywać pani Zofia. - Szczęście, że ogień nie przeniósł się na dom.
Po kilkudziesięciu minutach walki z żywiołem, ogień udało się ugasić. A właściwie tylko dogasić płomienie, które strawiły doszczętnie wszystko, co było w stodole i oborze - słomę, siano, cały dach, drobny sprzęt rolniczy. Straty sięgają 15 tysięcy złotych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?