Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po interwencji Echa Dnia pani Aneta z rodziną może zostać w świetlicy

KaT
Po naszej interwencji pani Aneta Workowicz, która nie wyobraża sobie przeprowadzki do hotelowego pokoju, gdzie nie będzie mogła wstawić lodówki, pralki i korzystać z aneksu kuchennego, na razie może zostać z rodziną w pokoju Placówki Opiekuńczo – Wychowawczej w Tarnobrzegu.
Po naszej interwencji pani Aneta Workowicz, która nie wyobraża sobie przeprowadzki do hotelowego pokoju, gdzie nie będzie mogła wstawić lodówki, pralki i korzystać z aneksu kuchennego, na razie może zostać z rodziną w pokoju Placówki Opiekuńczo – Wychowawczej w Tarnobrzegu. K. Tajs
Siedmioosobowa rodzina Anety Workowicz z tarnobrzeskiego osiedla Wielowieś, której powódź zabrała dom, może nadal mieszkać w świetlicy Placówki Opiekuńczo - Wychowawczej. Wiktor Stasiak, wiceprezydent Tarnobrzega zapewnił, że dopóki nie znajdzie się lokal o porównywalnych warunkach, do tego, który rodzina zajmuje obecnie, o przeprowadzce nie może być mowy.

O dramacie siedmioosobowej rodziny Anety Workowicz pisaliśmy w czwartkowym "Echu". Przypominamy. W środę pani Aneta dowiedziała się, że wskutek decyzji władz miasta, do poniedziałku ma opuścić pokój udostępniony przez dyrektora Placówki Opiekuńczo - Wychowawczej i dołączyć do pozostałych powodzian, którzy dziś mieszkają w Hotelu Nadwiślańskim. Dla rodziny pani Anety, która dzięki zrozumieniu Roberta Chmiela, dyrektora placówki, miała dostęp do aneksu kuchennego, a w pokoju mogła stać lodówka i pralka, przeprowadzka do hotelu, ze względu na dzieci, była niemożliwa. - Ja mam dwoje dzieci w wieku dwóch i dziesięciu lat - płakała kobieta. - Moja siostra, która mieszka z nami, ma dwuletnią córeczkę. Jest z nami nasza mama, która gotowała dla nas obiady.

Tymczasem hotel to malutkie pokoiki, w których obok łóżka, jest tylko miejsca na niewielką szafkę. - Poszłam do hotelu by przekonać się o warunkach, jakie nam zaproponowano - tłumaczu Aneta Workowicz. - Nikt nie ma dostępu do kuchni. Można wykupić posiłki, ale nas jest siedmioro i nie stać na takie stawki. Usłyszałam, że pranie można zrobić ewentualnie raz w tygodniu. My dorośli możemy tam mieszkać, ale co z dziećmi? One muszą zjeść ciepły posiłek i codziennie założyć czystą odzież.

Po naszej publikacji o rodzinie pani Anety Workowicz, było głośno na czwartkowej sesji rady miasta. Wszystko za sprawą radnego Stanisława Uziela, Kawalera Orderu Uśmiechu, który przypomniał władzom miasta, że dobro dzieci jest najważniejsze, dlatego rodzina, już poszkodowana przez los, powinna mieć odpowiedni lokal zastępczy

Wiktor Stasiak, wiceprezydent Tarnobrzega, z którym w środę rozmawialiśmy o trudnej sytuacji rodziny pani Anety, obiecał, że następnego dnia zajmie się sprawą. Słowa dotrzymał. - Rodzina mieszka gdzie dotychczas i na razie nie musi się przeprowadzać - powiedział w czwartek Wiktor Stasiak. - Spotkałem się już z dyrektorką Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie i dyrektorem Placówki Opiekuńczej. Rodzina zostanie w budynku przy Świętej Barbary, dopóki nie znajdziemy lokalu o porównywalnych warunkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie