Strażacy sprawdzili co zostało wrzucone do studni.
(fot. Zdzisław Surowaniec)
Policjanci zostali zaalarmowani w piątek rano. Funkcjonariusze z wydziału kryminalnego na czas badania i gromadzenia dowodów zabronili wstępu na cmentarz do godziny piętnastej. Wielu mieszkańców przyjechało i wyczekiwało przy płocie na możliwość wejścia i sprawdzenia czy groby ich najbliższych nie zostały zniszczone.
WIEŃCE W STUDNI
- Mój dom odgradza od cmentarza tylko pole uprawne. Ale nic w nocy niczego nie słyszałam, podobnie jak przy poprzednich dewastacjach - powiedziała mieszkanka Turbi. A widok poniszczonych nagrobków jest przejmujący. Wandal czy wandale poprzesuwali ciężkie granitowe i lastrykowe płyty na grobowcach, postrącali pionowe nagrobki i ozdoby, usuwali z nagrobków tablice z nazwiskami zmarłych.
Policjanci wezwali strażaków, bo okazało się, że do studni na środku cmentarza bandziory powrzucały wieńce i tablice. Chodziło nie tylko o wyciągnięcie tych przedmiotów, ale i sprawdzenie czy w studni nie ma jakichś innych dowodów przestępstwa.
CIĘŻKI GRZECH
Miejscowy proboszcz powiedział, że ten czyn jest grzechem ciężkim. - To jest zbeszczeszczenie świętości, to jest wbrew wierze i wartościom kulturowym - ocenił.
To kolejny akt wandalizmu na cmentarzu w Turbi. Nekropolia jest na skraju wsi, w szczerym polu, ale przy ruchliwej drodze na ze Stalowej Woli na Sandomierz. 7 stycznia 2007 roku nieznani sprawcy uszkodzili sto nagrobków. Widok walających się na ziemi połamanych krzyży, płyt i nagrobków był szokujący. W czerwcu tego roku zdemolowali piętnaście grobów. Teraz kilkadziesiąt.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?