Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podpalacz grasuje na działkach "Siarkopol" w Tarnobrzegu

Grzegorz LIPIEC
Jan Lis (z lewej), prezes Rodzinnego Ogrodu "Siarkopol” w Tarnobrzegu, a także Stanisław Surowiec, gospodarz ogrodu, przyglądają się zgliszczom dwóch spalonych altan działkowych.
Jan Lis (z lewej), prezes Rodzinnego Ogrodu "Siarkopol” w Tarnobrzegu, a także Stanisław Surowiec, gospodarz ogrodu, przyglądają się zgliszczom dwóch spalonych altan działkowych. Grzegorz Lipiec
Spłonęło już osiem altan na Rodzinnym Ogrodzie Działkowym "Siarkopol" w Tarnobrzegu. Działkowcy twierdzą, że nie jest to przypadek.

Działkowcy są zaniepokojeni, bo o ogród i jego otoczkę dbają i wkładają w to mnóstwo czasu i pieniędzy. Straż pożarna nie pozostawia złudzeń: to są podpalenia. Służby dbające o bezpieczeństwo robią, co mogą, ale trzeba ująć podpalacza "na gorącym uczynku".

Przez kilka miesięcy na Rodzinnym Ogrodzie Działkowym "Siarkopol" w Tarnobrzegu spłonęło osiem altanek. Dodatkowo był jeden pożar w pobliskim Rodzinnym Ogrodzie Działkowym "Związkowiec".

OGIEŃ W NOCY

Ostatnie zdarzenie miało miejsce w nocy z soboty na niedzielę. - Około godziny 2 w nocy, otrzymaliśmy od policji zgłoszenie o pożarze na Rodzinnym Ogrodzie Działkowym "Siarkopol" - mówi starszy kapitan Jacek Widuch, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Tarnobrzegu. - Na miejsce udały się dwa zastępy strażaków, które przez godzinę gasiły ogień, który strawił dwie altany działkowe.

STRACH PO PODPALENIACH

Wstępnie strażacy za przyczynę pożaru uznali podpalenie. Właśnie te ustalenia oraz wydarzenia, jakie mają tutaj miejsce od kilku miesięcy, przeraziły działkowców.

- To już ósma altana działkowa podpalona na naszym ogrodzie. Działkowcy są przestraszeni, bo przecież dla nich jest to w pewnym sensie część dorobku życia, a przez głupią zabawę mogę w jednej chwili wszystko stracić - mówi Jan Lis, prezes ROD "Siarkopol". - W domkach przy ogródkach, działkowcy oprócz narzędzi, trzymają czasami wiele cennych rzeczy. Boimy się, a może być jeszcze gorzej, jak dojdzie do tragedii.

UJĄĆ PRZY NASTĘPNYM POŻARZE

Policja robi, co może, ale trzeba złapać kogoś, jak wznieca ogień, a to nie jest łatwe.
- Co możemy zrobić? O pożarach wiedzą służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo. Rozmawiałem z dzielnicowym. Policjanci byli na miejscu i teraz możemy tylko liczyć na to, że kiedy sprawca ponownie zaatakuje to uda się go zatrzymać. Oczywiście najlepiej byłoby gdybyśmy mieli system kamer, ale na to nas po prostu nie stać - dodaje Jan Lis.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie