Pogoda wariuje. Takie anomalie nam nie służą

Święta nie będą białe?

Początek grudnia zapowiada się słonecznie i bezdeszczowo z niewysokimi, ale jednak wciąż dodatnimi temperaturami. Niewielkie opady śniegu z deszczem mogą wystąpić po 7 grudnia, jednak dni będą ciepłe i śnieg raczej się nie utrzyma. Podobnie będzie wyglądać końcówka roku, na którą synoptycy zapowiadają co prawda obniżenie temperatury do -5 stopni, ale nie dają nadziei na śnieg. Wszystko wskazuje więc na to, że święta Bożego Narodzenia będą… słoneczne.

Oczywiście jak to zwykle bywa - jedni cieszą się, że listopad oszczędza nam pluchy i zimna, inni zaś myślą o niekorzystnych konsekwencjach takiej sytuacji. Jedno jest pewne - notowania stacji hydrologicznych mówią jasno, że deszczu tej jesieni było jak dotąd zbyt mało. I więcej nie będzie.

- We wrześniu opady były bardzo mizerne, a od połowy października właściwie wciąż jest sucho, ale nie jest to coś nadzwyczajnego. W naszym klimacie zmienność zwłaszcza opadów jest duża - uspokaja Grzegorz Szałach, kierownik Stacji Hydrologiczno-Meteorologicznej Kielce-Suków. - Październik dość często bywa suchy, a i to, że listopad musi być mokry jest jedynie stereotypem - dodaje i z uśmiechem radzi, by niespodzianki pogodowe przyjmować ze spokojem.

WSZĘDZIE SUCHO

Niestety skutki najbardziej suchej w tym półwieczu jesieni dają się już we znaki leśnikom. - W lasach widoczny jest niedobór wody, ale na szczęście o wzroście zagrożenia pożarowego nie możemy mówić. Dzienny okres ciepła między godziną 11 a 13 to za krótko, by dno lasu wyschło - informuje nadleśniczy z Daleszyc Przemysław Jakubiński. Dodaje jednak, że jeśli wysokie temperatury i bezdeszczowa pogoda się utrzymają, zagrożenie może wzrosnąć.

Prezes Świętokrzyskiej Izby Rolniczej Ryszard Ciula, obserwując pogodowe dziwactwa, wybiega w przyszłość. - Teraz rośliny weszły w stan ograniczonej wegetacji, więc jesienna susza im nie zaszkodzi. Ale jeśli do końca roku nie będzie opadów, mogą pojawić się problemy. Bo jesień to czas, kiedy ziemia gromadzi wodę i wykorzystuje ją wiosną, gdy wilgoć jest potrzebna. Tymczasem teraz ziemia nie ma czym nasiąkać - niepokoi się Ryszard Ciźla.

Wraz z pogodą wariuje też przyroda. Podczas spacerów zaobserwować można pączki pojawiające się na drzewach, a działkowicze ze zdziwieniem odnotowują kwitnące na działkach krzewy i kwiaty.
CZŁOWIEK TEŻ ODCZUWA

Anomalie, które obserwujemy nie pozostają bez znaczenia i dla nas samych. Pogorszenia nastroju z pewnością mogą się spodziewać meteopaci. Przejście od bezwietrznej i ciepłej aury do silnych wiatrów może u nich spowodować bóle głowy, rozdrażnienie, niepokój.

- Utrzymujące się tak długo wysokie temperatury z punktu widzenia lekarza mają też jeszcze inny minus, sprawiają bowiem, że wydłuża się okres infekcji. Brak mrozu powoduje namnażanie się wirusów, a mgły sprzyjają ich przenoszeniu - tłumaczy doktor Katarzyna Krekora-Wollny, lekarz specjalista chorób wewnętrznych. Zauważa, że do wzrostu liczby infekcji przyczynia się także niestabilność pogody. - Rano idąc do pracy czy szkoły ubieramy się ciepło, ale w południe już jest nam za gorąco, przegrzewamy się. Innym znów razem ubieramy się za lekko. Tym sposobem łatwo o zaburzenia termoregulacji. Poza tym wczesne zapadanie zmierzchu przy jednoczesnym braku śniegu także działa niekorzystnie. Już w połowie dni robi się ciemno, więc czujemy przygnębienie i apatię - wylicza doktor Krekora-Wollny.

Z WIATREM, SŁOŃCE ZA CHMURAMI

Synoptycy nie dają nadziei, by w najbliższych dniach coś w pogodzie drgnęło. Tyle że do bezopadowego nieba i dodatnich temperatur mogą dołączyć silne wiatry. Z jednej strony takie zapowiedzi mogą cieszyć, bo słoneczna, złota Polska jesień potrafi zachwycić, z drugiej jednak strony niepokoi brak zmienności pór roku. Wszystko wskazuje na to, że kolejny tydzień minie pod znakiem kilku stopni powyżej zera i około 1000 hektopaskali. W regionie zabraknie za to słońca. Skryje się ono za chmurami, ale nie deszczowymi.