- Zwracamy się do pani wojewody o materiały z magazynu wojewódzkiego znajdującego się na terenie Tarnobrzega. Do miejsc zagrożonych podtopieniami dostarczane są folie, rękawy i worki. Działania zespołu kryzysowego są natychmiastowe - zapewniał w piątek starosta tarnobrzeski Jerzy Sudoł.
Najtrudniejsza sytuacja w powiecie tarnobrzeskim panuje w gminie Grębów, gdzie wylała rzeka Łęg podtapiając domy w Zapoledniku i Krawcach.
- Jesteśmy w stałym kontakcie z mieszkańcami. Jeśli poziom rzeki wzrośnie a mieszkańcy będą chcieli się ewakuować, mogą na nas liczyć. Na razie nie ma takiej potrzeby - mówił komendant miejski Państwowej Straży Pożarnej w Tarnobrzegu Marian Róg.
Strażacy siedem razy interweniowali w Nowej Dębie. Wczoraj i dziś wypompowywali wodę z piwnic. W gminie Baranów Sandomierski strażacy uszczelniali śluzę na wale Babulówki, wzmacniali też wały za pomocą folii na szerokości ok. 60 metrów, te działania trwają do dziś.
We Wrzawach w gminie Gorzyce przygotowywana jest korona wału.
- Położymy tam rękawy, które uzyskaliśmy dzięki pomocy starosty. Mamy też włókninę i około 50 tysięcy worków na piasek. Jeśli zajdzie taka potrzeba rękaw zaczniemy napełniać wodą, wał podniesie się wtedy o pół metra - mówi Leszek Surdy, wójt Gorzyc.
Na terenie tej gminy do obrony jest ponad 20 kilometrów wałów na Wiśle, Sanie, Trześniówce i Łęgu. - Chcę też uspokoić, że wał na Wiśle w Zalesiu Gorzyckim jest bezpieczny, trwa jego przebudowa w ramach projektu Wisła 2, ale struktura i konstrukcja wału nie zostały naruszone.
Ktoś otworzył śluzę na Trześniówce, żeby napełnić staw
Wójt Surdy zapewnia, że wały patrolowane są przez całą dobę, głównie w okolicach śluz. Nieszczelność na śluzie w Gorzycach udało się zabezpieczyć bez użycia worków. Tak samo było na śluzie w Trześni na Trześniówce, ale tu przez bezmyślnie działanie mogło dojść do katastrofy. Dlaczego?
- Muszę zaapelować do mieszkańców, by nie prowadzili dywersji. Śluzy te były sprawdzone przez służby wojewody, głównie przez pracowników Wód Polskich i były wtedy szczelne. Pojechaliśmy tam o godzinie 5.30, stan wody nie był jeszcze wysoki. I co się okazuje? Ktoś odchylił klapę, podłożył kawałek drewna, żeby sobie napełnić staw z rybami po drugiej stronie wału. To wielkie niebezpieczeństwo. Gdyby woda przybrała, nie byłoby takiej siły, żeby taką klapę ruszyć. Żaden sprzęt by sobie z tym nie poradził - mówi Surdy.
Nie udało się złapać tej osoby na gorącym uczynku.
Załączone pliki:
POLECAMY RÓWNIEŻ:
Te imiona kiedyś były obciachem, a teraz biją rekordy popularności
ZOBACZ TAKŻE: Flesz – pszczoły wymierają grozi nam głód
v1">
Źródło: vivi24
echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?