Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polska z brązowym medalem mistrzostw świata!

Paweł KOTWICA, /WŁ/, /ARKA/
Polscy piłkarze ręczni, jako pierwsza biało-czerwona drużyna, przywożą medal z drugich, kolejnych mistrzostw świata. W niedzielę pokonali Duńczyków 31:23 i zdobyli "brąz". Wspaniały mecz Karola Bieleckiego.

Polska drużyna nie dała wczoraj Duńczykom szans - wątpliwości można było mieć tylko przez 25 minut.

Nie było "syndromu drugiego meczu" - nasz zespół po raz drugi w tych mistrzostwach pokonał Duńczyków - za pierwszym razem w grupie drugiej fazy eliminacyjnej 32:28.

ŚWIĘTOKRZYSKI WKŁAD

Świętokrzyski wkład do "brązu" jest niebagatelny - we wczorajszym meczu obudził się nareszcie sandomiersko-kielecki bombardier Karol Bielecki - 10 bramek (wybrany na najlepszego zawodnika meczu), 100-procentowo skuteczny był urodzony w Kielcach lewoskrzydłowy Tomasz Tłuczyński (5 bramek), jedną dorzucił były zawodnik kieleckiego klubu Mariusz Jurasik; prawie pół godziny przebywał na boisku zawodnik Vive Patryk Kuchczyński (tym razem bez zdobyczy); medale odebrali również Daniel Żółtak (mecz oglądał z trybun, nie zmieścił się w "14"), były gracz Vive Michał Jurecki oraz kierownik zespołu, kielczanin Paweł Papaj. I oczywiście szkoleniowiec kieleckiego zespołu, ale wczoraj przede wszystkim selekcjoner naszej świetnej reprezentacji - Bogdan Wenta.

SYN ZNOWU PRZEBIŁ OJCA

Po meczu o brązowy medal telefon Zbigniewa Tłuczyńskiego, ojca reprezentanta Polski Tomasza, rozgrzał się do czerwoności. Tłuczyński-ojciec musiał najpierw obejrzeć z odtworzenia mecz, bo w czasie gdy Polacy ogrywali Duńczyków, był na treningu. - No cóż, syn przebił mnie już nie tylko co do jakości, ale i co do liczby medali - śmiał się popularny "Binjo", który był brązowym medalistą mistrzostw świata w 1982 roku. Pierwszy z gratulacjami zadzwonił jego były kolega z boiska, kielczanin Jan Piotrowicz, a potem były telefony z Polski, Austrii i Niemiec. - Nie mogę się dodzwonić do Tomka, bo właśnie stoi na podium, ale nagrałem się na skrzynkę. Zagrał równo w całym turnieju i spełnił większą rolę w zespole niż dwa lata temu. Ale każdy z tych chłopaków wniósł cegiełkę do sukcesu.

- Nie dopuszczałam myśli, że przegramy ten medal - mówiła żona Mariusza Jurasika, Sylwia. - Szkoda tylko, że Mariusz zagrał słabo, ale za to obudził się Karol Bielecki! - cieszyła się żona zawodnika, który od lipca będzie graczem kieleckiego Vive.

TWARDZIEL JASZKA

Nasz zespół zagrał nerwowo na początku meczu, nie wykorzystał podwójnej przewagi liczebnej, dobrze bronił Kasper Hvidt i mimo że równie wspaniale spisywał się w naszej bramce Sławomir Szmal, Duńczycy wyszli na dwubramkowe prowadzenie.

Przełamanie "biało-czerwonych" przyszło po około 25 minutach. W 24 minucie na prowadzenie 9:8 wyprowadził nas Krzysztof Lijewski, ale ostatni remis notowano w 25 minucie (10:10). Świetny mecz rozgrywał Karol Bielecki (10 bramek na 14 rzutów), rozruszał naszą grę Barłomiej Jaszka. Ten ostatni w 33 minucie, przy ofiarnej interwencji, doznał kontuzji (prawdopodobnie złamał kość śródręcza), mimo to, za moment wrócił na boisko i dotrwał do końca spotkania!

Po przerwie nasi szczypiorniści zagrali jeszcze lepiej, dojrzalej i w 41 minucie, po przechwycie i kontrze Marcina Lijewskiego, wygrywali już 21:15. Skandynawowie poderwali się jeszcze raz, w 48 minucie, po trafieniu świetnie rzucającego z drugiej linii Mikkaela Hansena, Polacy wygrywali tylko 23:21, ale od stanu 24:22 grała już tylko jedna drużyna. Przez 11 minut nasz zespół stracił tylko jednego gola, rzucając siedem! Stuprocentowo skuteczny był wtedy Bielecki, a gdy Duńczycy zaczęli atakować naszych zawodników na całym boisku, trafiał ze skrzydła Tłuczyński.

WENTA: TO BYŁ NASZ FINAŁ

- Gratuluję swoim zawodnikom sukcesu. To był nasz wielki finał, nasza szansa na medal - mówił trener Bogdan Wenta. - Ten turniej był dla nas szalony. Nie było kłopotów ze zmotywowaniem zawodników. Większą trudnością była walka z trudami turnieju. Jestem dumny, nie jest łatwa nasza praca, ale warto poświęcić się dla takich chwil, to się liczy w sporcie. Podnieśliśmy się jak Feniks z popiołów. Był taki moment, że nikt w nas nie wierzył, a my wracamy z medalem. Przed meczem z Danią mówiliśmy sobie z chłopakami: "To jest po prostu wojna. Mamy szansę na medal i nie możemy im pozwolić zabrać nam tej szansy". Dziękuję tym, którzy wierzyli w nas nawet wtedy, gdy wielu fachowców już nas skreśliło. Gratuluję chłopakom, że wytrzymali.

Po finałowym spotkaniu Francja - Chorwacja (24:19) nasz zespół stanął na podium, po raz drugi z rzędu na mistrzostwach świata odbierając medale - tym razem brązowe.

Nasza reprezentacja przylatuje do Polski dziś rano, a o 17 zostanie oficjalnie powitana w hali stołecznego Torwaru.

Polska - Dania 31:23 (14:11).
Polska: Szmal (13), Malcher - Jaszka 4, K. Lijewski 4, Kuchczyński, Bielecki 10, Siódmiak, Wleklak, B. Jurecki 2, Jurasik 1, M. Jurecki 3, Tłuczyński 5, M. Lijewski 2, Gliński.

Dania: Hvidt (10), Landin Jacobsen (2) - Mogensen 2, Laen 1, Jorgensen, Christiansen 7 (2), Jorgensen Bruun 1, Spellerberg, Knudsen, Hansen 10 (2), Lindberg 2, Nielsen.

Sędziowali: Lazaar i Reveret (Francja). Kary: Polska - 6, Dania - 10 min. Widzów: 8000.

Przebieg: 0:2, 2:2, 2:3, 3:3, 3:5, 4:5, 4:6, 5:6, 5:7, 7:7, 7:8, 9:8, 9:9, 10:9, 10:10, 12:10, 12:11, 14:11; 15:11, 15:12, 15:13, 16:13, 16:14, 17:14, 17:15, 21:15, 21:17, 22:17, 22:19, 23:19, 23:21, 24:21, 24:22, 29:22, 29:23, 31:23.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie