Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Porażki pierwszoligowych korzykarzy

Piotr Szpak
Koszykarze Stali Stalowa Wola (z piłką Roman Prawica) walczyli w Zielonej Górze z liderem Zastalem, jak równy z równym.
Koszykarze Stali Stalowa Wola (z piłką Roman Prawica) walczyli w Zielonej Górze z liderem Zastalem, jak równy z równym. S. Czwal
"Różne" porażki pierwszoligowych koszykarzy Stali Stalowa Wola i Siarki Tarnobrzeg. Michał Szczytyński w Tarnobrzegu niepotrzebny, bo jest... za dobry?

Nasi pierwszoligowi koszykarze w swoich ostatnich spotkaniach udowodnili, że także porażki mogą się od siebie różnić. Bo można przegrać po ambitnej walce, a można i w słabym stylu. Tym razem do Stali Stalowa Wola i Siarki Tarnobrzeg pasuje to jak ulał...

"Stalówka" jechała do Zielonej Góry na mecz z niepokonanym liderem, miejscowym Zastalem "na pożarcie". Ale ku zdumieniu miejscowej publiczności, przyzwyczajonej do dominacji swojego zespołu, nasi grali jak równy z równym, zdecydowanie wygrali pierwszą kwartę - 23:15.

ZŁOŚĆ PRZECHODZI

W Zielonej Górze stalowowolanie niespodziewanie prowadzili jeszcze po trzeciej kwarcie 56:54 i dopiero w ostatniej odsłonie wystraszeni "zastalowcy" zdołali odrobić straty. Ostatecznie gospodarze wygrali 77:68, bo mieli w swoich szeregach doświadczonych graczy, takich jak Paweł Szcześniak, Jarosław Kalinowski czy Morkowski.

- Kilka razy "nie pomogli" też nam sędziowie - mówił Bogdan Pamuła, drugi trener Stali, który pełnił obowiązki "pierwszego" wobec nieobecności chorego Leszka Kaczmarskiego.

- Nie odgwizdali fauli rywali, a naszym za to tak, przy czystych według nas blokach Romka Prawicy i Adama Lisewskiego. Ale na arbitrów złościć się można podczas meczu, potem ta złość przechodzi. W Zielonej Górze zagraliśmy dobry mecz i to jest dobry prognostyk przed kolejnymi czekającymi nas pojedynkami.

Pozytywnie o grze Stali wypowiadał się trener Zastalu Tadeusz Aleksandrowicz.
- Stal walczy w każdym meczu do końca, bo chce zapewnić sobie miejsce w pierwszej "ósemce" - mówił szkoleniowiec. - W końcówce gościom brakło jednak sił, a mój zespół pokazał klasę. Stalowowolanie na pewno jednak sprawią jeszcze nie jednej drużynie kłopot na wyjeździe.

NIC DOBREGO

Niestety, nic dobrego o grze koszykarzy Siarki Tarnobrzeg w Rzeszowie powiedzieć nie można. "Siarkowcy" przegrali mecz z Resovią w kiepskim stylu, na dobre już tracąc szansę na miejsce w czołowej "ósemce". Co więcej, porażka w Rzeszowie (55:71) na dobre może wyeliminować tarnobrzeżan z gry o gwarantujące pozostanie w pierwszej lidze 9 i 10 miejsce. Przed sezonem nikt się chyba nie spodziewał, że Siarka walczyć będzie o utrzymanie. Spotkanie w Rzeszowie pokazało, że tarnobrzescy koszykarze na więcej w tym sezonie nie zasłużyli.

- Nasza gra to była katastrofa, nie wiem, co się dzieje i nie potrafię już dotrzeć do zawodników. Jeden gra zupełnie co innego niż sobie zakładaliśmy, drugi wybiera sobie mecze, w których chce mu się grac, trzeci w ciągu trzech minut łapie cztery faule, a czwarty się obraża. Tak dalej być nie może - mówił po spotkaniu w stolicy Podkarpacia szkoleniowiec Siarki Zbigniew Pyszniak.

Na tarnobrzeskim zespole najwyraźniej ciąży jakaś "klątwa rzeszowian", bo zespół ten od dwóch sezonów ogrywa Siarkę jak chce. Ale skoro w Siarce niepotrzebny jest wychowanek tego klubu Michał Szczytyński, to nic dziwnego, że jest tak jak jest. Szczytyński w meczu z Siarką zdobył 17 punktów i niech się w Tarnobrzegu przestaną ośmieszać ludzie, którzy nie widzą tego zawodnika w Siarce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie