Jan Sztobryn.
(fot. Zdzisław Surowaniec)
Powstało już sporo publikacji na temat Stalowej Woli i huty. Ta jest kolejną pozycją, która ugruntowuje wiedzę na temat początków szkolnictwa zawodowego. Autor urodził się w 1928 roku w Krakowie, dzieciństwo i młodość spędził w Sandomierzu. Jak wielu, skorzystał z szansy, jaką była budowa Zakładów Południowych i związał się z Hutą Stalowa Wola. Tu w 1949 roku ukończył Liceum Przemysłu Hutniczego, uzyskując tytuł technika mechanika.
DLACZEGO NAPISAŁ
Jego pęd do wiedzy był imponujący. Skończył z tytułem inżyniera wydział zamiejscowy Politechniki Krakowskiej, magisterium otrzymał w Akademii Górniczo-Hutniczej. W roku 1980 obronił doktorat w Moskiewskim Instytucie Stali i Stopów. Przeszedł na emeryturę po przepracowaniu 58 lat. Żonaty, ma dwoje dorosłych dzieci - Jolantę i Jarosława i to właśnie oni sfinansowali wydanie książki.
Autor poświęcił jeden rozdział tłumaczeniu dlaczego zdecydował się napisać wspomnienia. Chciał wyprostować przekłamania, jakie pojawiły się w dotychczasowych publikacjach o początkach szkolnictwa zawodowego w Stalowej Woli - tłumaczy, podając przykłady jego zdaniem nieprawdziwych informacji. Ważnym powodem były także więzy, jakie łączyły go z kolegami z czasów edukacji. No i na koniec warto wspomnieć o bogatym archiwum, jakie ma w swoim domu w Warszawie, gdzie mieszka po opuszczeniu Stalowej Woli. Zachował jednak maksimum staranności i informacje o kolegach autoryzował z nimi. Dzięki mrówczej, kronikarskiej pracy, powstało więc bardzo wartościowe wydawnictwo. Mimo, że książka porusza tematy edukacji technicznej, napisana jest z pasją, z entuzjazmem i to dodaje jej kolorytu.
WSPOMNIENIA O LUDZIACH
Książka zaczyna się bardzo konkretnie, jak przystało na autora o technicznym wykształceniu: "W 1946 roku Kierownictwo Zakładów Południowych Spółka z Ograniczoną Odpowiedzialnością w Stalowej Woli postanowiło powołać Średnią Szkołę Techniczną pod nazwą Liceum Przemysłu Hutniczego, wyposażając ją w niezbędne lokum i środki finansowe".
W książce jest wiele nazwisk, wspomnień o ludziach wspinających się po szczeblach kariery w Hucie Stalowa Wola, ale także pasjonujących się sportem lotniczym. Są wspomnienia z czasów przedwojennych, wojennych i odbudowy kraju. To niezwykłe wydawnictwo, warte polecenia każdemu, kto ma ambicję poznania kawałka Stalowej Woli. Czytelnikom pozostawiamy osąd nad zawartością książki. Po pobieżnym przejrzeniu mamy tylko jedną uwagę - szkoda, że autor niemal wszystkie nazwiska osób wymienia właśnie od nazwiska, a nie od imienia. To taka oficjalna maniera, która kojarzy się z urzędniczą, zimną formą z minionej epoki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?