Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezydent Stalowej Woli oburzony działaniami policji przed Świętem Niepodległości

Zdzisław Surowaniec
Prezydent Andrzej Szlęzak na niedzielnej konferencji prasowej.
Prezydent Andrzej Szlęzak na niedzielnej konferencji prasowej. Zdzisław Surowaniec
Kontrola przez policję osób uczestniczących w wyjeździe ze Stalowej Woli do Warszawy na Marsz Niepodległości wzburzyła prezydenta Andrzeja Szlęzaka. Nazwał Polskę państwem policyjnym, a metody kontroli gestapowskimi.

Miasto, a konkretnie prezydent Andrzej Szlęzak, zadeklarował sfinansować wyjazd do Warszawy chętnych na Marsz Niepodległości. To osoby, które można nazwać "narodowcami" lub "patriotami". Chętnych było na dwa autobusy i rano w niedzielę ruszyły w trasę.

Informację o problemach z przejazdem przekazał prezydentowi w niedzielę rano Bogusław Tofilski, były radny Sejmiku, związany niegdyś z Ligą Polskich Rodzin. Obaj spotkali się podczas podejmowania w Stalowej Woli grupy polonijnych Litwinów.

Prezydent eksplodował na spotkaniu z dziennikarzami. - Cisną mi się na usta bardzo grube słowa. To jest działalność urzędu okupacyjnego, któremu zależy na stłumieniu polskości - ocenił. Jak nadmienił, jadący zostali skontrolowani w Zwoleniu w województwie mazowieckim. Pasażerów wylegitymowano, podobno żądano list uczestników, a potem pojazdy rozdzielono, aby nie jechały razem.

- Jeżeli ktoś ma chociaż elementarny, zdrowy rozsądek to wie, że wrogami państwa są anarchiści, którzy głoszą wprost, że są wrogami państwa i chcą je rozwalić. Tych anarchistów się pieści, natomiast tych, którzy mówią, że chcą silnego państwa, polskości, traktuje się jak potencjalnych przestępców. Policja pozwala sobie na rzeczy wręcz skandaliczne - pieklił się wyraźnie poruszony prezydent.

Zapowiedział rozmowy z uczestnikami wyjazdu i zwołanie na wtorek konferencji prasowej. - Będziemy to nagłaśniać, bo tak się zachowuje rząd zaborczy. Polacy muszą mieć świadomość kto rządzi. Kto to jest pan Tusk i cała reszta. Jak słyszy o takich działaniach normalny Polak, to otwiera mu się nóż w kieszeni - usłyszeli dziennikarze od prezydenta.

Oliwy do ognia dolała informacja Bogusława Tofilskiego. Powiedział, że dzień przed wyjazdem na marsz otrzymał telefoniczną informacje od nieznanej osoby, że wyjazd został odwołany. - To była fałszywka - stwierdził.

- Nie będziemy dawać pieniędzy na policję, która kiepsko radzi sobie z łapaniem przestępców, natomiast koncentruje się na szykanowaniu Polaków, którzy chcą obchodzić święta narodowe - zagroził prezydent. A policja w Stalowej Woli jest hojnie obdarowywana przez miasto.
Jak nam powiedział rzecznik prasowy komendy stalowowolskiej policji Andrzej Walczyna, stalowowolska policja nie miała nic wspólnego z legitymowaniem uczestników wyjazdu. - Nasza policja tylko monitorowała ten wyjazd. To było w trosce o bezpieczeństwo uczestników wyjazdu, bo wiadomo było co się działo na obchodach przed rokiem - stwierdził.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie