2010 rok
Od 28 lutego 2010 roku, czyli od kiedy krzyż został postawiony na miejskiej działce bez zgody władz miasta, prezydent domaga się jego usunięcia. Nie przyjął propozycji spotkania w celu przedyskutowania problemu, kierowanej przez biskupa sandomierskiego Krzysztofa Nitkiewicza. Argumentuje, że do kiedy istnieje łamanie prawa i samowola budowlana, nie będzie się spotykał ze stroną kościelną.
Na poprzedniej sesji radni PiS i głosujące z nim przystawki chcieli wprowadzić do porządku obrad punkt wydzierżawienia Kościołowi skrawka ziemi na kokoszej górce. Radni nie dali na to zgody bez omówienia tego w komisjach i temat powrócił w piątek na ostatnią w tym roku sesję.
MIAŁA DYLEMAT
Radca prawny ostrzegła, że jeżeli uchwała przejdzie, może zostać uchylona przez wojewodę jako niezgodna z prawem. - Mam w tej sprawie dylemat, bo nie wiem jak się zachowa organ nadzorczy - przyznała.
- Nie wycofamy uchwały. Prezydent tworzy zasłonę dymną, krzyż ma przysłonić inne nie załatwione sprawy w mieście. My zrywamy tę kotarę - mówił Lucjusz Nadbereżny. - Problemem Stalowej Woli nie jest krzyż i ta sprawa powinna być zakończona. Nie zapominajmy, że ten krzyż jest poświęcony i przykładanie ręki do jego usunięcia jest nie do pomyślenia. Jeżeli będzie zgoda i współpraca, to konflikt zniknie - stwierdził.
Maria Rehorowska przypomniała, że papież Jan Paweł II powiedział o Stalowej Woli, że jest "Bogiem silna". Uprzedzając wkroczenie do akcji przewodniczącego Rady Miejskiej, ostrzegła "proszę mi nie przerywać" i odczytała trzy wiersze o krzyżu - jeden dla prezydenta, dwa dla radnych.
SZANTAŻ WIERSZYKIEM
Przed odczytaniem czwartego wiersza zaczynającego się od zwrotki "Nie zdejmę Krzyża z mojej ściany, za żadne skarby świata, bo na nim Jezus ukochany grzeszników z niebem brata", uprzedziła, żeby w takcie jej recytacji wstali ci, którzy się z krzyżem Chrystusa identyfikują. Kilku radnych oburzyło się na taki szantaż i zrobiło się takie zamieszanie, że kiedy odczytywała słowa tej popularnej piosenki, w końcu nikt nie wstał, nawet pisowscy radni.
Przygotowana na tę sesję była Elżbieta Komsa. Odczytała oświadczenie. - Krzyż ma łączyć, a nie dzielić. Należało wcześniej uzyskać zgodę miasta, aby krzyż nie był orężem, wręcz zakładnikiem, w próbie pozyskania gruntu, a żywym świadectwem wiary - powiedziała i zapowiedziała, że nie będzie brała udziału w głosowaniu, bo jest to przedłużenie sporu.
Kiedy nieoczekiwanie na salę wszedł nieobecny do tej pory prezydent Andrzej Szlęzak, wiadomo było, że temperatura kłótni podskoczy. I tak się stało. Prezydent powiedział: - Bezczelne działania strony kościelnej mają za zadanie wymusić zagarnięcie działki miejskiej. Przedstawiciele Kościoła są bez wstydu, honoru i godności, że weszli na cudzy grunt. Nie mają honoru przyznać się, że w dzisiejszej Polsce nie ma miejsca na zagarnianie nie swojej własności. Twierdzą obłudnie, że to jest walka o krzyż, kłamią od początku do końca. Biskupi bezczelnie kłamią, że jest jakiś dokument, który daje im prawo do działki. Bezczelnie łżą, odwracają kota ogonem. A przecież chodzi o przywrócenie ładu prawnego i nic więcej - mówił wzburzony prezydent.
BEZ POWODU
- Miasto nie dało żadnego powodu, nie zrobiło żadnego ruchu, żeby wywoływać takie reakcje ze strony przedstawicieli Kościoła - stwierdził prezydent.
Nadbereżny przypomniał Szlęzakowi, że deklaruje endeckie i narodowe wartości, a podejmuje decyzje, które urągają tradycji narodowościowej i że jego opinie z lubością cytują antyklerykalne gazety. - Zakończmy tę dyskusję - zaproponował.
Ale prezydent Szlęzak jeszcze się załapał na wypowiedź. - Nie utożsamiam się z poglądami Palikota i innymi temu podobnymi. Kościół sam powinien zadbać o szacunek dla siebie. Nie neguję dotychczasowych zasług ludzi Kościoła. Ale teraz, kiedy przegrywają w sądach, nie potrafią przyznać się do błędu. Ja od nich niczego nie oczekuję, nie zdziwi mnie cokolwiek by zrobili. Kościół jest instytucją bardzo ziemską i jesteście narzędziem kleru - powiedział do pisowskich radnych.
- Kościołowi w Stalowej Woli nie dzieje się krzywda. To, co robię, służy mieszkańcom Stalowej Woli, bo prawo ma być prawem. Mnie trzeba przekonać, albo zabić - powiedział prezydent.
ODPOKUTOWAŁ
Kiedy przyszło do głosowania, za przyjęciem propozycji uchwały o wydzierżawieniu działki pod krzyżem na dziesięć lat opowiedziało się dziesięciu radnych, przeciw było jedenastu.
Jeszcze na finał o głos "ad vocem" poprosiła Maria Rehorowska, niemal zmuszając prezydenta, aby nie wychodził z sali. Mówiła o roli krzyża i księży w historii Polski. Kiedy zakończyła, przewodniczący zapytał czy prezydent ma coś do powiedzenia. - Jeżeli miała mnie spotkać jakaś pokuta, to odpokutowałem, słuchając tej wypowiedzi - odpalił.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?