Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokurator chce dorzucenia byłej księgowej kolejnego zarzutu! Obrońca sugeruje, że była uzależniona od zakupów

Marcin RADZIMOWSKI
Była główna księgowa Nadleśnictwa Nowa Dęba w sądzie kapturem płaszcza zasłania twarz przed obiektywami aparatów.
Była główna księgowa Nadleśnictwa Nowa Dęba w sądzie kapturem płaszcza zasłania twarz przed obiektywami aparatów. Marcin Radzimowski
Nie ma końca procesu byłej głównej księgowej Nadleśnictwa Nowa Dęba, która przywłaszczyła sobie blisko 800 tysięcy złotych. Wyroku jeszcze nie ma, bo obrońca złożył w piątek wniosek, będący rzutem na taśmę i próbą wykazania, że kobieta… była uzależniona od zakupów.

Jeśli ktoś regularnie pożycza, kradnie lub przywłaszcza cudze pieniądze, a następnie szybko je wydaje, może być chory - uzależniony od robienia zakupów? Tak karkołomną próbę usprawiedliwienia działań oskarżonej podjął wczoraj jej obrońca, mecenas Ryszard Łepski. Adwokat wniósł o przesłuchanie przed sądem dwóch psychiatrów i psychologa, którzy przygotowywali opinię pisemną na temat stanu zdrowia oskarżonej.
- Składam ten wniosek z ostrożności adwokackiej. Trzeba dopytać biegłych, czy to, że moja klientka tak szybko wydawała pieniądze przelane z konta nadleśnictwa na swoje konta, nie było przypadkiem wynikiem uzależnienia - argumentował adwokat.

KONTROLE BYŁY POBIEŻNE

W przypadku pani księgowej szybkie wydawanie pieniędzy można wytłumaczyć także inaczej. Najbardziej "gorący okres" przywłaszczania zbiegł się z czasem remontu jej domu, dlatego pieniądze były stale potrzebne na materiały. Do tego oczywiście dochodziły zakupy w markowych sklepach, między innymi w Rzeszowie.
Przesłuchany wczoraj przed Sądem Okręgowym w Tarnobrzegu biegły podtrzymał swoją pisemną opinię. Odpowiadając na pytania stron, mówił, że afera wyszła tak późno na jaw, gdyż - w jego ocenie - kontrole finansowe wewnętrzne były robione pobieżnie i wyrywkowo.

- Działania podejmowane przez oskarżoną oraz drugą księgową miały na celu zaciemnienie obrazu procederu i w konsekwencji utrudnienie jego ujawnienia - mówił biegły Jerzy Lęcznar. - Dodatkowym utrudnieniem dla kontrolujących był fakt, że nadleśnictwo i kasa zapomogowo-pożyczkowa miały to samo konto. Sprawdzenie wszystkich operacji finansowych było w czasie takiej kontroli niemożliwe.
SPŁACIŁA NIECO PONAD PROCENT

Niewykluczone, że sąd dorzuci oskarżonej kolejny zarzut. Zasugerował to prokurator Zbigniew Pluta. - Warto w mojej ocenie wziąć pod uwagę to, że oskarżona z pieniędzy pozyskiwanych w nielegalny sposób uczyniła sobie stałe źródło dochodu. Proceder ten wszak trwał ponad pięć lat - mówił oskarżyciel publiczny.

O nadchodzącym nieuchronnie finale procesu "przypomniała" sobie także oskarżona. Dopiero teraz, trzy dni przed posiedzeniem sądu, przelała na konto nadleśnictwa 10 tysięcy złotych. To pierwsze pieniądze, jakie zwróciła - do naprawienia szkody potrzeba więc jeszcze 773 tysięcy złotych, nie licząc odsetek. Nie sposób nie wspomnieć, że na początku sprawy w ciągu zaledwie tygodnia jej rodzina była w stanie uzbierać... 120 tysięcy złotych na kaucję, by kobieta opuściła areszt.

Usłyszała prokuratorskie zarzuty w połowie 2009 roku. Po sprawdzeniu dokumentów z całego okresu pracy głównej księgowej wyliczono, że kobieta przelała z konta Nadleśnictwa Nowa Dęba na cztery swoje konta w sumie 783 tysiące złotych!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie