Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przesiedział wiele lat za zabójstwo, znów sięgnął po nóż

Marcin RADZIMOWSKI
Dla niego uderzyć nożem to nic. Jak mówił, tak zrobił - rozpruł kompanowi od kieliszka brzuch sztyletem.

Przed mieleckim sądem 68-letni Witold D. z Malinia (powiat mielecki) dostał trzy lata, ale prokuratura złożyła apelację do Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu, domagając się surowszej kary. Nożownik ma już na koncie wyrok za zabójstwo.

W ocenie biegłych w dniu zdarzenia, 19 stycznia ubiegłego roku, z uwagi na zaburzenia organiczne centralnego układu nerwowego miał znacznie ograniczoną zdolność rozpoznania znaczenia czynu i pokierowania swoim postępowaniem. Poza tym jest w sędziwym wieku, a także wezwał pogotowie ratunkowe. To okoliczności łagodzące.

To, co obciąża oskarżonego to negatywna opinia w środowisku a przede wszystkim działanie w warunkach recydywy - spędził 11 i pół roku za kratkami za zabicie nożem człowieka.

KRWAWA BIESIADA

Sąd Rejonowy w Mielcu mając to wszystko na uwadze, skazał oskarżonego na trzy lata więzienia. W ocenie prokuratury karą adekwatną byłoby pięć lat. Ostateczną decyzję podejmie Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu na posiedzeniu 8 lutego.
Feralnego dnia, 19 stycznia ubiegłego roku w Maliniu, przyjechał rowerem z butelka wódki jego znajomy, Stanisław. Witolda nie trzeba było namawiać na wspólną biesiadę. W oparciu o relacje pokrzywdzonego prokuratura ustaliła, że w czasie picia alkoholu w pewnej chwili gospodarz chwycił za sztylet, nóż z dwoma ostrzami. Wymachując nim zwrócił się do kolegi: - Dla mnie wypruć komuś flaki to nic!

Parę chwil później nastąpił atak, 68-latek dźgnął nożem kolegę w brzuch. Tamten był już podpity, dlatego od razu nie reagował. Po jakimś czasie poczuł, że jest mu zimno - poprosił kolegę o przyniesienie ze sklepu piwa. Gdy Witold wybrał się na zakupy, jego gość zdjął sweter i koszulę. Zobaczył ranę w brzuchu, przez którą wyszły na zewnątrz jego jelita…

- Zadzwoń po pogotowie, bo bebechy mam na wierzchu - zwrócił się Stanisław do kolegi, który wrócił z piwem.

ZNOWU SIĘGNĄŁ PO NÓŻ

Nożownik poszedł do sąsiada i stamtąd wezwał karetkę. Jeszcze przed przyjazdem ambulansu wmawiał rannemu, że próbował on jechać rowerem i widocznie nadział się na kierownicę. Podobną wersję nożownik przedstawił ekipie pogotowia ratunkowego. Biegli wykluczyli, że rana mogła powstać w sposób opisany przez oskarżonego.

Spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, bo taki zarzut usłyszał w prokuraturze Witold D., oskarżony dopuścił się w okresie próby po zwolnieniu z zakładu karnego. Odsiedział 11 i pół roku z 13-letniego wyroku za zabójstwo, jakiego dokonał na swoim podwórzu w 1997 roku.

Podobnie jak wtedy, także i teraz posłużył się nożem. Była zakrapiana alkoholem biesiada, był kolega, była sprzeczka. Kiedy skończył się alkohol, gospodarz powiedział do gościa, by ten poszedł z butelkami do sklepu. Za pieniądze z ich sprzedaży można będzie kupić wino. "Co? Dziadował nie będę i z butelkami biegał" - odparł tamten.

Obaj wyszli z domu i ruszyli w stronę furtki, opodal której stali dwaj mężczyźni. "O nie, nikt na mnie mówił nie będzie" - wymamrotał Witold D., wyciągnął nóż i dźgnął nim w plecy swojego kolegę. Tamten zmarł kilka minut później.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie